Kukiz wskazał ponadto, że w działaniach rządzących polityków brak logiki, gdyż jeżeli ministrowie sprawowali się tak znakomicie, że zasłużyli aż na nagrody, to czemu im teraz podziękowano za współpracę.
Polityk odniósł się również do słów ministra Kowalczyka, który stwierdził, że nagrody były zasłużonym „dodatkiem” do jego pensji, a nie żadną premią. Minister wskazał, że pracuje po 14 godz. dziennie więc na „dodatek” zasłużył.
„Moja Żona-nauczycielka zarabia w szkole 2400 zł. W dom przygotowuje tematy lekcji, sprawdza klasówki, pisze charakterystyki uczniów, itd. Jednym słowem drugie tyle co w szkole pracuje poza nią. Czy w związku z tym należy jej się roczna nagroda np.20 tysięcy złotych "bo zapracowała"?” – pytał Kukiz.
„Jedyny plus jaki widzę w tej sytuacji to fakt, że w wysokościach nagród nie przebili Platformy. Jeszcze” – zakończył swój wpis.
Czytaj też:
Schetyna: Nagrody dla PiS są bulwersujące. Za rządów Tuska nie było nagród
Czytaj też:
"Ministrowie zarabiają mało. To był dodatek, na który zapracowałem". Min. Kowalczyk o nagrodzie 60 tys. zł