Co możemy zrobić z Rosją?

Co możemy zrobić z Rosją?

Dodano:   /  Zmieniono: 
prof. Andrzej Nowak
prof. Andrzej Nowak
przeciwieńŻeby nas upadek imperialnej pychy Kremla nie przygniótł, musimy liczyć na odzyskanie władzy w Polsce przez te siły, które chcą ją traktować jak dom, a nie jak przedpokój dla sąsiednich imperiów

prof. Andrzej Nowak

(…) świeżo po obejrzeniu trzeciego odcinka trzeciej serii znakomitego serialu „House of Cards”, przedstawiającego współczesną karierę demonicznego prezydenta z Partii Demokratycznej.

W pierwszej serii, nakręconej w 2013 r., głównym problemem zewnętrznym, z jakim zmagała się przedstawiona w niej administracja waszyngtońska, były Chiny. W trzeciej serii, z tego roku, jest nim Rosja. To polityczne wskazanie barometru kultury masowej jest już interesujące samo w sobie. Jeszcze bardziej pouczający jest jednak wspomniany odcinek trzeci. Główny bohater prezydent Frank Underwood pragnie odnieść sukces na międzynarodowej arenie – zdobyć poparcie Rosji dla swojej inicjatywy pokojowej na Bliskim Wschodzie.

Zaprasza rosyjskiego prezydenta, odzwierciedlającego wiele cech (może poza wzrostem) Władimira Putina, także tych demonicznych. Autorzy scenariusza z genialnym wyczuciem pokazali w tych filmowych negocjacjach amerykańsko-rosyjskich z przełomu lat 2014 i 2015 pewną cechę dyktatora Rosji, która umknęła analitykowi z „Foreign Affairs”. Otóż rosyjski przywódca, widząc gotowość swoich zachodnich partnerów do appeasement, do nowej Jałty, nie może się oprzeć pokusie, żeby ich upokarzać, cieszyć się, kiedy może ujawnić ich cynizm. Dlatego filmowy „Putin” domaga się, by o cenie, którą amerykański prezydent zapłaci za rosyjskie poparcie w regionie naprawdę ważnym dla Ameryki, czyli na Bliskim Wschodzie, poinformować publicznie, na konferencji prasowej. Tą ceną miałoby być pozbawienie NATO-wskich gwarancji bezpieczeństwa Europy Wschodniej, „naszych sojuszników w Czechach i w Polsce”. Prawdziwy Władimir Putin dał już wielokrotnie dowody podobnego poczucia humoru, choćby ogłaszając na łamach „The New York Times” 11 września (czyli w rocznicę zamachów na World Trade Center) 2013 r. swój artykuł oskarżający Amerykę o nieznośny imperializm. To jest ta dodatkowa cena, której chce dyktator Rosji za „zgodę” z Zachodem – nie tylko trzeba dać mu jakiś „kawałek terytorium” czy strefę wpływów w Europie Wschodniej, ale także powiedzieć o tym publicznie: widzicie, jesteśmy takimi samymi łajdakami
jak ten Putin, może nawet gorszymi, bo udawaliśmy wiarę w jakieś zasady,
moralność…

Cały artykuł dostępny jest w 11/2015 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także