Mieszko I nawrócony
  • Piotr WłoczykAutor:Piotr Włoczyk

Mieszko I nawrócony

Dodano: 
Mieszko I
Mieszko I Źródło: Wikimedia Commons
W pewnym momencie władcę pogańskiego uderza, że ten „nowy bóg” chrześcijan jest potężniejszy od pogańskich bóstw. Mieszko był bardzo ambitny i chciał poszerzyć swoje władztwo. Uwierzył, że chrześcijański Bóg skuteczniej mu pomoże w jego doczesnych zamiarach - mówi amerykański historyk Philip Steele.

Piotr Włoczyk: Co ma wspólnego nasz Mieszko I z Konstantynem Wielkim?

Philip Steele: Obu władców można zaliczyć do tej samej kategorii, jeżeli chodzi o charakter nawrócenia. Nazywam to „nawróceniem zabobonnego poganina”. Jak do tego dochodzi? W pewnym momencie władcę pogańskiego uderza, że ten „nowy bóg” chrześcijan jest potężniejszy od pogańskich bóstw. Mieszko był bardzo ambitny i chciał poszerzyć swoje władztwo. Uwierzył, że chrześcijański Bóg skuteczniej mu pomoże w jego doczesnych zamiarach. I rzeczywiście tak się stało: po chrzcie Mieszko odnosił jedno zwycięstwo po drugim i ostatecznie zwiększył swoje terytorium niemal czterokrotnie.

Zarówno Konstantyn Wielki, jak i Mieszko I wcale nie musieli dokonywać konwersji – dla poddanych Mieszka była to kompletnie obca religia, a mieszkańcy Imperium Rzymskiego za czasów Konstantyna Wielkiego tylko w znikomej części byli chrześcijanami. Obaj władcy, przechodząc na chrześcijaństwo, podejmowali więc wielkie ryzyko! Musimy pamiętać, że władcy, którzy tak ryzykowali, często byli zabijani lub skazywani na wygnanie przez swój pogański lud. Słowem, staram się w swojej pracy dowieść, że nawrócenie obu władców wynikało z pobudek religijnych, a nie z chłodnej kalkulacji politycznej.

Każdy Polak zaczepiony na ulicy powie panu jednak, że Mieszko przyjął chrzest, żeby: a) zabezpieczyć się przed zagrożeniem ze strony Niemców, b) dołączyć do wyższej cywilizacji, c) umocnić jedność swojego państwa.

Historycy specjalizujący się w tamtym okresie odchodzą już od takich tez. Nieskromnie powiem, że miałem swój udział w tej dobrej zmianie. Ale to prawda – te sprawy są dziś inaczej przedstawiane w literaturze fachowej, a inaczej w podręcznikach szkolnych. Rzekomy strach Mieszka przed Niemcami to karkołomny anachronizm. W tym czasie bowiem cała polityka zagraniczna Ottona I była skierowana na południe Europy. Otton I nawet przeprowadził się do Rzymu na wiele lat. Mówiąc wprost: wschód mało obchodził Niemców, dlatego mamy stosunkowo mało źródeł odnośnie do państwa Mieszka. On nie był jasnowidzem i nie mógł przewidzieć, że setki lat później dojdzie do Drang nach Osten. Poza tym przyjęcie chrztu i tak nie dawało żadnej ochrony przed napaścią ze strony chrześcijańskiego władcy i Mieszko świetnie o tym wiedział.

Przypomnę jeszcze, że między Niemcami a państwem Polan leżało Połabie. Połabianie trwali w pogaństwie jeszcze 200 lat po chrzcie w 966 r.! Tym bardziej więc nie można twierdzić, że Mieszko był przymuszony do chrztu. Otóż Mieszko wyszedł przed orkiestrę.

Argument o pociągu do wyższej cywilizacji jest również naciągany. Mieszko żył w najciemniejszym wieku średniowiecza. Kompletna degradacja papiestwa, cesarstwo zachodnie dopiero powstawało… Jeżeli chodzi natomiast o rzekomą chęć pogłębienia jedności władztwa za pomocą obcej religii, to tak, jakby dziś prezydent Andrzej Duda, chcąc zlikwidować podziały w polskim społeczeństwie, spróbował zjednoczyć Polaków za pomocą... islamu. To absurd w najczystszej postaci.

Jak pan do tego wszystkiego doszedł? Odkrył pan jakąś zaginioną kronikę z czasów Mieszka?

To, co przedstawiam w swojej pracy, powinno było brzmieć banalnie. Jednak polscy historycy długo trzymali się XIX-wiecznego scjentyzmu, czemu marksizm PRL oczywiście sprzyjał. Wszystko sprowadzono do kasy i władzy. Te kwestie są oczywiście arcyważne w dziejach, ale przecież realia ludzkie są szersze! Obejmują czynniki kulturowe i religijne, które wcale nie są pochodną „środków produkcji”. Słowem, historycy cierpieli na własnowolny daltonizm, wykluczając a priori z powodów ideologicznych to, że Mieszko mógł działać z pobudek religijnych. Teraz jest inaczej – jeden profesor po drugim popiera i powtarza moje główne tezy, że wymienię największe obecnie autorytety: prof. Przemysława Urbańczyka i prof. Dariusza Sikorskiego. Podobnie jest z prof. Romanem Michałowskim, który ostatnio napisał, że w nawróceniach średniowiecznych władców nie chodziło tylko o geopolitykę i socjotechnikę, lecz przede wszystkim o pytanie, który bóg „skuteczniej wyjednuje łaskę niebios”. Oto moja teza w pigułce.

Czyli Mieszko i Konstantyn nie są typowymi przykładami w historii chrystianizacji Europy?

Nie, bynajmniej. Niejeden władca chrzcił się dopiero wtedy, gdy znaczna część jego poddanych wyznawała już chrześcijaństwo. Tak było w przypadku Chlodwiga (żył w V/VI w.), władcy Franków. Ponieważ jego lud był w dużej mierze ochrzczony, skoro już istniała hierarchia kościelna, Chlodwig,, przechodząc na chrześcijaństwo, istotnie przyłączył się do „wygrywającej” drużyny. Można tu zatem dostrzec koniunkturalizm. To samo tyczy się chrztu Rusi w 988 r. Cesarz bizantyjski Bazyli II postawił Włodzimierzowi warunek: dopiero po chrzcie będziesz mógł się ożenić z moją siostrą. I tak też się stało.

Czy to, że Mieszko I zetknął się z chrześcijaństwem dzięki Dobrawie, też podaje pan w wątpliwość?

Już kilka lat przed ślubem z Dobrawą Mieszko zetknął się z chrześcijaństwem, jak pokazuje fakt, potwierdzony przez dendrochronologię, że zespół budowli sakralnych na Ostrowie Lednickim zaczęto budować już w 963 r. Oznacza to, że jakiś misjonarz musiał już przedtem pojawić się w Gnieźnie. Moja teoria jest następująca: w 962 r. Jan XII wysłał tego misjonarza do Gniezna.

Liutprand z Cremony, który współpracował blisko w Rzymie z Ottonem I, opisuje sytuacje z 962 r., gdy papież Jan XII wysłał posłów do Konstantynopola i do Węgrów, by otworzyć front wymierzony w Ottona I. Liutprand wiedział o tym, bo agenci Ottona I złapali tych ludzi. Sądzę, że Jan XII mógł wysłać posła – może był to sam Jordan – także do Gniezna, tylko że agenci Ottona I go nie złapali i ten misjonarz dotarł do Gniezna. I właśnie dzięki niemu Mieszko zetknął się z chrześcijaństwem. W sprawie „przyjęcia chrztu z czeskich rąk” pamiętajmy, że w Pradze aż do 973 r. nie było biskupstwa. Z tego powodu i wielu innych – np. imię Jordan jest zapewne włoskie – należy łączyć chrzest Mieszka z Rzymem.

Jak Mieszkowi wychodziło nawracanie swojego ludu?

To bardzo problematyczny temat. Profesor Urbańczyk zadaje pytanie „Gdzie (s)chowano pierwszych polskich chrześcijan?”. Nie natrafiono bowiem na groby chrześcijan, które można datować na czasy panowania Mieszka I – choć na czasy Chrobrego tak. Jak wiadomo, przejście od pogaństwa do chrześcijaństwa wiązało się m.in. z odejściem od palenia ciał. Ten brak grobów daje nam do myślenia – jaki był zasięg chrystianizacji prowadzonej przez Mieszka I?

Artykuł został opublikowany w 6/2016 wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.