LINK4 z prestiżową nagrodą dla pracodawców. „W pracy towarzyszy nam filozofia start-upu”
Artykuł sponsorowany

LINK4 z prestiżową nagrodą dla pracodawców. „W pracy towarzyszy nam filozofia start-upu”

Dodano: 
LINK 4
LINK 4Źródło:Materiały partnera
Firma LINK 4 otrzymała właśnie nagrodę Great Place to Work, to prestiżowe, międzynarodowe wyróżnienie dla pracodawców. To nie pierwsza tego typu nagroda dla tego znanego ubezpieczyciela. Czy ich sukces tkwi w tym, że w LINK4 nie ma dresscodu, wszyscy są ze sobą po imieniu, a przed świętami prezeski przebrane za Mikołaja i Śnieżynkę każdemu pracownikowi z osobna składają życzenia i wręczają upominki? Pracuje tam ponad 700 osób i, jak pokazują badania, 82% z nich przyznaje, że lubi swoją firmę, wiąże z nią przyszłość i będzie polecać ją, jako pracodawcę, swoim znajomym. Jak tworzy się takie miejsce pracy? - Trzeba odłożyć na bok utarte schematy i spojrzeć na nasze miejsce pracy przez pryzmat ludzi, którzy je tworzą. – mówi Agnieszka Balcerska, Dyrektor Pionu HR w LINK4.

- Firma LINK4 została właśnie ogłoszona najlepszym miejscem do pracy w Polsce. Jak to się robi?

- To prawda. Świadczy o tym nagroda Great Place to Work 2018, którą wczoraj otrzymaliśmy. Jesteśmy niezwykle dumni z tego tytułu, bo to stawia nas wśród najlepszych pracodawców nie tylko w Polsce, ale również na świecie. Godło Great Place to Work wyróżnia najlepsze miejsca pracy w ponad 45 krajach i potwierdza wysokim poziom zaufania i zaangażowania wśród pracowników. To dla nas bardzo cenne wyróżnienie. Dodatkowo na początku roku po raz drugi otrzymaliśmy nagrodę Inwestor w Kapitał Ludzki, gdzie w badaniach nasi ludzie najwyżej ocenili obszar ogólnej satysfakcji z wykonywanej pracy i relacji rozumianych jako wzajemna komunikacja i współpraca. Bardzo ważne jest wsłuchiwanie się w nastroje panujące w zespole rozumianym jako cała organizacja. W ubiegłym roku przeprowadziliśmy duże, wewnętrzne badanie „Mów co myślisz”, w którym zapytaliśmy ludzi, co tak naprawdę myślą o LINK4. Aż 82 proc. osób przyznało, że lubią naszą firmę, wiążą z nią przyszłość i będą polecać nas jako pracodawcę swoim znajomym. Wskaźnik na tak wysokim poziomie jest rzadko spotykany na rynku.

- Co zatem trzeba zrobić, żeby osiągnąć taki wynik?

- Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. Trzeba odłożyć na bok utarte schematy i spojrzeć na nasze miejsce pracy przez pryzmat ludzi, którzy je tworzą. Trzeba zbudować przestrzeń, w której wszyscy będziemy chcieli wspólnie przebywać. Gdy pytamy naszych ludzi, dlaczego lubią tę firmę, to zgodnie odpowiadają, że w LINK4 jest świetna atmosfera. W pewnym sensie opiera się ona trochę na filozofii start-upu. Nie boimy się podejmować odważnych decyzji i zdarza nam się popełniać błędy. Ale nie karzemy za nie, bo odważne i kreatywne pomysły wiążą się z ryzykiem. A kto ma się znać najlepiej na zarządzaniu ryzykiem, jeśli nie zakład ubezpieczeń?

Ale chyba nie zachęcacie do popełnienia błędów?

Absolutnie. Zachęcamy do kreatywnego i niestandardowego myślenia. Nasi ludzie mają otwarte umysły i lubią wychodzić z inicjatywą, która kończy się np. nowym produktem lub działaniem wewnątrz firmy, często związanym z ich pasjami. Bo my te pasje wspieramy i się nimi dzielimy. Mamy w LINK4 coraz silniejszą sekcję sportową, którą wspieramy przy każdej okazji. Nasi piłkarze niedawno awansowali na pierwsze miejsce w tabeli rozgrywek piłkarskich BizLigi, a na trybunach dopingują ich osoby ze ścisłego kierownictwa firmy. Niedawno utworzyliśmy także drużynę biegową LINK4run, której członkowie w miniony weekend przebiegli półmaraton w Warszawie, wspierając przy okazji w indywidualnych zbiórkach organizacje charytatywne. Mamy też pasjonatów, którzy w wolnych chwilach ćwiczą łucznictwo, szyją ubrania, malują, wspinają się po górach, jeżdżą konno. Bardzo cenimy te pasje i staramy się tworzyć warunki do ich rozwoju, chociażby poprzez elastyczny czas pracy czy wspólne spędzanie czasu. Te doświadczenia z życia prywatnego przydają się także w pracy zawodowej. I to wszystko tworzy atmosferę, o której wspomniałam wcześniej.

Opowiadając o pracownikach, unika pani tego słowa, mówiąc o nich „ludzie”. To celowe?

Tak, staram się nie używać tego słowa, bo ono w jakiś sposób hierarchizuje, tworzy strukturę, której unikamy. To są dla nas przede wszystkim partnerzy, z którymi współpracujemy na równym poziomie. Nie tworzymy barier komunikacyjnych ani hierarchicznych. To stałoby w sprzeczności z naszym DNA. Mówimy do siebie po imieniu, pani prezes jest dla nas po prostu Agą. Nie ma dresscodu i unikamy komunikacji mailowej, bo wolimy spotkać się bezpośrednio i porozmawiać. To buduje poczucie bliskości. Jeśli człowiek dobrze się czuje w organizacji, to wykonuje dla niej dobrą robotę. A my wiemy, jak to docenić. Nasz Zarząd, czyli Aga i Kasia, przy różnych okazjach, np. na Wielkanoc czy w Święta Bożego Narodzenia odwiedzają wszystkich w okolicznościowych przebraniach i każdemu z osobna składają życzenia. To miły gest, który pokazuje, że człowiek jest dla nas ważny i podchodzimy do niego z szacunkiem, a do siebie z dystansem.

Jak znaleźć takich ludzi z pasjami i z otwartymi umysłami?

Jakiś czas temu mieliśmy spore wyzwanie z pozyskaniem osób chętnych do pracy w telecentrum i z tamtego okresu zapamiętałam rozmowę z jednym z headhunterów. Usłyszałam, że z dnia na dzień może nam sprowadzić 150 osób, a do tego przeprowadzi z nimi wszystkie rozmowy rekrutacyjne i zorganizuje nam cały zespół. I wtedy sobie pomyślałam, że ja tak nie chcę. Przecież w LINK4 nie traktujemy ludzi jak produkty, które można bezrefleksyjnie poukładać na półkach. Chcemy spotkać się z kandydatem, poznać jego sposób myślenia, przedstawić naszą filozofię działania. Musimy sprawdzić, czy do siebie pasujemy, bo w końcu praca jest trochę jak małżeństwo. Obie strony muszą być zgodne i zadowolone. W takiej rozmowie zawsze uczestniczy szef zespołu, do którego trwa rekrutacja To on jest w stanie ocenić, czy kandydat odnajdzie się jego w zespole. Sądzę, że to indywidualne podejście buduje naszą wewnętrzną siłę, bo ono towarzyszy nam także po rekrutacji. Nowi koledzy od samego początku mogą liczyć na szkolenia, które wzmocnią ich merytorycznie, a po jakimś czasie przychodzi chwila refleksji i pytamy, czy czegoś im zabrakło, czy możemy zrobić coś inaczej, lepiej.

Wspomniała Pani o trudnościach z pozyskaniem osób do pracy jakiś czas temu. Jak odnajdują się Państwo dziś na rynku, który już nie jest po stronie pracodawcy, a pracownika?

Jako LINK4 nie mamy większych problemów z rekrutacją, ale nie ma się co oszukiwać. Jest dużo trudniej niż kilka lat temu. Stawiamy na employer branding, mówimy wprost, kim jesteśmy, żeby potencjalny kandydat wiedział, czy warto zainwestować swój czas na dojazd i rozmowę. Komfortowa jest dla nas sytuacja, w której obie strony wiedzą, czego się mogą po sobie spodziewać.

To czego mogą się spodziewać kandydaci po LINK4?

Otwartości. Niedawno wprowadziliśmy program „Prosty język”. Dokumenty wysyłane do klientów przebudowujemy w taki sposób, żeby nie było wątpliwości, o czym piszemy. Ten proces przeprowadza obecnie wiele firm, ale my poszliśmy o krok dalej i przeredagowaliśmy wszystkie ogłoszenia dla kandydatów. Nie piszemy, że wymagamy dyspozycyjności, tylko że dobrze będą się u nas czuć osoby, które lubią pracę zmianową. Piszemy też otwarcie, że jesteśmy w centrum „Mordoru”, więc oferta jest dla twardzieli. I to działa, bo przyciągamy ludzi niecodziennych. Nie wymagamy klasycznego CV zbudowanego według określonego formatu. Dzięki temu wpływają do nas różne aplikacje, za którymi stoją ciekawe osobowości. Nie mamy też jakiegoś idealnego obrazu kandydata, który powinien być w określonym wieku i posiadać konkretne doświadczenie. Taki wzór nie istnieje. Jesteśmy dobrym pracodawcą zarówno dla osób, które muszą utrzymać rodzinę, jak i dla studentów, którzy chcą dorobić. Z powodzeniem odnajdą się też u nas osoby dojrzałe, które mają wiedzę ekspercką.

- Mówi się, że osoby 50 plus mają problem na rynku pracy.

- Nasz zespół faktycznie jest trochę młodszy, ale nie zamykamy się na osoby 50 plus. To doświadczeni ludzie, których angażujemy i którzy sprawdzają się w organizacji. Wokół tej grupy zbudowanych zostało wiele mitów, wedle których osoby do niej należące nie nadążają za technologią, smartfonem, czy komputerem i nie wiedzą, co to jest Facebook. Tymczasem to są fantastyczni ludzie, którzy sprawdzają się wszędzie tam, gdzie zachodzi potrzeba wykazywania empatii. Idealnie radzą sobie np. w obsłudze klienta. Potrafią wyciszyć rozmówcę, opanować jego emocje, szczególnie w momencie, gdy wydarzyło się coś złego. Wzbudzają zaufanie, które w ubezpieczeniach jest niezwykle cenne. Poza tym są bardzo lojalni. Myślimy o przemodelowaniu niektórych naszych systemów komputerowych, by osobom dojrzalszym łatwiej było się w nich odnaleźć.

- Dużo osób chce pracować w LINK4?

- Bardzo dużo, czego dowodem są tysiące aplikacji, które otrzymujemy. Mamy to szczęście, że możemy spotykać fantastycznych kandydatów. Wielu spośród nich chcemy zatrudniać, bo wciąż się rozwijamy. Jesteśmy bodaj jedyną firmą na rynku, która oferuje umowy o pracę na call center i elastyczne godziny pracy. To ważny argument przy rekrutacjach w tym dziale. Mamy w tej chwili otwartych 40 różnych procesów. Rekordowy pod tym względem był październik ubiegłego roku, kiedy prowadziliśmy 70 rekrutacji. Tylko w ubiegłym roku stworzyliśmy 100 nowych miejsc pracy. Jesteśmy dumni z tego, że ponad 70 proc. awansów dzieje się wewnętrznie i z radością obserwujemy rozwój karier naszych kolegów. W tym roku LINK4 obchodzi swoje 15-lecie i wciąż są z nami osoby, które znają firmę od jej początków. Wśród takich wieloletnich staży pracy mamy kilka przypadków, gdy ktoś decyduje się odejść i po kilku miesiącach czy roku chce wrócić. I wraca, bardziej doświadczony i świadomy swojego wyboru. Nie palimy za sobą mostów, bo łączy nas coś więcej niż stosunek pracy. My po prostu lubimy siebie i lubimy tu być.

Advertisement
Czytaj także