Prokuratura postawiła prezydentowi Gdańska Pawłowi Adamowiczowi kolejne zarzuty. Chodzi o zatajenie w oświadczeniu majątkowym za 2012 rok około 180 tys. zł. Jak podaje RMF FM, Adamowicz usłyszał zarzuty w śledztwie wszczętym po zawiadomieniu CBA, które analizowało jego majątek.
Prezydent Gdańska jest podejrzany o to, że składając w kwietniu 2013 roku oświadczenie majątkowe za poprzedni rok, zaniżył wartość swoich rachunków bankowych. W dokumencie podał informację, że posiada ok. 120 tys. zł. Kontrola przeprowadzona przez CBA wykazała jednak, że jest to ponad dwa razy więcej: blisko 270 tys. zł. To jednak nie wszystko, co prezydent Gdańska miał zataić. Zdaniem śledczych, Adamowicz nie wykazał jednostek uczestnictwa w jednym z funduszy inwestycyjnych, których wartość sięga blisko 30 tys. zł.
Sytuacja Pawła Adamowicza
– Te informacje, które wychodzą na światło dzienne są na tyle istotne, że osoby kierujące się zdrowym rozsądkiem, powinny brać je pod uwagę. Głosując na Pawła Adamowicza przechodzą na tym do porządku dziennego, a to pokazuje poziom odporności społeczeństwa na takie informacje, tolerancję wobec działań, które są co najmniej na granicy prawa – komentował te informacje red. nacz. „Do Rzeczy”. – Zdziwiłbym się, gdyby dla Gdańszczan to nie miało znaczenia – dodał Paweł Lisicki.
Publicysta stwierdził też, że wyjaśnieniem całej sprawy najbardziej zainteresowany powinien być sam Paweł Adamowicz. Lisicki podkreślił dalej, że prezydent Gdańska może w zbliżających się wyborach wykorzystywać tę sytuację, aby pokazać się jako ofiara prześladowań. – Jak długo będzie to nośne paliwo polityczne, tak długo będzie tego używał – dodał.
Czytaj też:
"Prezydent Adamowicz odpowiada za demoralizację dzieci". Protest Fundacji Mamy i TatyCzytaj też:
Nowe zarzuty dla Adamowicza