"Jak ta osoba może dzisiaj popatrzeć w moją stronę?". Wiadomo, o którym dziennikarzu mówił Tomasz Komenda

"Jak ta osoba może dzisiaj popatrzeć w moją stronę?". Wiadomo, o którym dziennikarzu mówił Tomasz Komenda

Dodano: 
Tomasz Komenda i były minister sprawiedliwości, adwokat Zbigniew Ćwiąkalski podczas konferencji prasowej w kancelarii w Warszawie
Tomasz Komenda i były minister sprawiedliwości, adwokat Zbigniew Ćwiąkalski podczas konferencji prasowej w kancelarii w Warszawie Źródło: PAP / Paweł Supernak
- Jak ta osoba może dzisiaj popatrzeć w moją stronę? Jak ta osoba może mnie przywitać z uśmiechem? Dla tej osoby przez 18 lat byłem pedofilem, gwałcicielem, mordercą. Przepraszam, ta osoba chyba pomyliła zawody – mówił podczas konferencji prasowej po wyroku Sądu Najwyższego Tomasz Komenda. Wiadomo, o którym dziennikarzu mówił.

W środę Sąd Najwyższy uniewinnił Tomasza Komendę i uchylił wcześniejszy prawomocny wyroku 25 lat więzienia za zabójstwo i zgwałcenie 15-latki. Po ogłoszeniu mężczyzna wystąpił na konferencji prasowej z matką i ze swoim pełnomocnikiem mec. Zbigniewem Ćwiąkalski. Podczas spotkania z dziennikarzami, Komenda w sposób szczególny zwrócił uwagę na jednego z nich i postanowił podzielić się refleksją na jego temat.

"Jak ta osoba może dzisiaj popatrzeć w moją stronę?"

–Ja tutaj widzę jednego dziennikarza, ja przepraszam, że tak powiem, jak ta osoba, która mnie oczerniała przez 18 lat tutaj się pojawiła? Po co ona tu w ogóle przyszła? Nie powiem, o kim mówię. Jak ta osoba może dzisiaj popatrzeć w moją stronę? Jak ta osoba może mnie przywitać z uśmiechem? Dla tej osoby przez 18 lat byłem pedofilem, gwałcicielem, mordercą. Przepraszam, ta osoba chyba pomyliła zawody – mówił.

"Wybaczyć można, zapomnieć nie"

Jak ustalił portal NaTemat.pl, chodzi o Marcina Rybaka z "Gazety Wrocławskiej". W rozmowie z tym serwisem, dziennikarz przyznał: "Żeby było uczciwie, to muszę powiedzieć, że Tomasz Komenda mówiąc wczoraj o dziennikarzu, który go opisywał, miał na myśli mnie". Pytany, czy ma "kaca moralnego", stwierdził, że choć nie lubi tego określenia, bo ono nie oddaje, tego co czuje, to ma z tą sprawą problem. – Miałem poczucie, że naprawdę rzetelnie relacjonowałem tę sprawę. Później okazało się, że Tomasz Komenda jest niewinny. W międzyczasie zostało mi przypomniane, że w trakcie procesu była u mnie matka Tomasza Komendy. Prosiła mnie o pomoc. Ona oczywiście dobrze to pamięta. Ja nie pamiętam, jak ją potraktowałem. Natomiast ona poczuła się przeze mnie bardzo źle potraktowana – mówi Rybak, dodając że pomocy tej z jego strony się nie doczekała. Jak podkreśla, analizując swoje artykuły dochodzi do wniosku, że choć rzetelnie relacjonował punkt widzenia oskarżenia, punkt widzenia obrony jest dużo mniej uwydatniony.

Rybak mówi, że udało mu się chwilę porozmawiać z matką Komendy. Miał od niej usłyszeć: "wybaczyć można, zapomnieć nie". – Mnie się wydaje, że pan Tomasz nie chce mnie widzieć. I nie czuję się na siłach bronić przed jego słowami, dlatego, że nie chcę tego robić. Trudno sobie wyobrazić nawet, co przez lata czuł pan Tomasz. On uważa mnie za element tego systemu, który go skazał. Jakiekolwiek moje słowa i tłumaczenia nic nie dadzą – powiedział dziennikarz.

Czytaj też:
Sąd Najwyższy uniewinnił Tomasza Komendę

Czytaj też:
"Nie wiem, jak niewinny człowiek to wytrzymał. Ja bym nie dał rady". Strażnicy więzienni o piekle, jakie zgotowano Komendzie

Źródło: NaTemat.pl
Czytaj także