Spór o ulicę Edelmana w Warszawie. "Poszło o aleję Armii Ludowej, a nie o Marka Edelmana"

Spór o ulicę Edelmana w Warszawie. "Poszło o aleję Armii Ludowej, a nie o Marka Edelmana"

Dodano: 
Dowódca powstania w warszawskim getcie, Marek Edelman
Dowódca powstania w warszawskim getcie, Marek Edelman Źródło: PAP / Radek Pietruszka
O dekomunizacji i tym kto powinien decydować o patronach warszawskich ulic i placów rozmawiali goście Antoniego Trzmiela w audycji „Co tam bzyka w polityce” – historyk i publicysta Tadeusz Płużański oraz Marcin Celiński z "Liberte".

W tym tygodniu Wojewódzki Sąd Administracyjny uchylił zarządzenia wojewody mazowieckiego w sprawie zmian nazw ponad 20 ulic w Warszawie, w tym alei Armii Ludowej, na ulicę Lecha Kaczyńskiego oraz właśnie Józefa Lewartowskiego, na ulicę Marka Edelmana. WSA uznał, że to samorząd ma autonomię do tego, żeby decydować, jak nazywają się poszczególne ulice i nie może być tak, że wojewoda będzie go "wyręczał". Sędziowie uznali też, że w uzasadnieniu decyzji wojewody zabrakło m.in. jednoznacznego wskazania jak dawne nazwy ulic propagowały komunizm.

Zacni patroni ulic

O sprawie dyskutowani historyk i publicysta Tadeusz Płużański i Marcin Celiński z "Liberte”, którzy zgodzili się, że sytuacja w której wciąż trwa spór o dekomunizację ulic jest „niewiarygodna”.

– To niewyobrażalne, żeby w roku 2018 wciąż Polacy, Warszawiacy byli narażeni na kontakt z tabliczkami z nazwami ulic, plac, rond, które z Polską i polskością nie mają nic wspólnego. Te sprawy które zablokował Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie, to są sprawy ewidentne – podkreślał Płużański.

Jak mówił dalej historyk, tylko w Warszawie znajduje się szereg ulic, których nazwy dawno powinny zostać zmienione – aleja Armii Ludowej, ulica Teodora Duracza czy Zygmunta Modzelewskiego. – Samorząd oprotestował to, aby ludźmi zacnymi zastąpić tych niezacnych i odwołał się do sądu, przyjął komunistyczny punkt myślenia – dodał Płużański.

Winna władza, a nie sąd

– Zgadzam się z tym, że to niewiarygodne, to że można tak schrzanić – tak jak PiS i wojewoda, tą sprawę – odpowiedział Płużańskiemu Celiński. Jak twierdzi publicysta, problemy ze zmianą ulic, w znacznej mierze wynikają bowiem z niedopracowanych rozwiązań prawnych, a sąd, który cofnął decyzję wojewody, tylko wykonywał swoje obowiązki.

– Sąd rozpatruje tę sprawę merytorycznie (…) nie sprawdzał czy ktoś był komunistą, tylko czy wojewoda dobrze uzasadnił swoją decyzję – dodał Celiński. Publicysta stwierdził również, że sytuacja pewne wyglądałaby inaczej, gdyby wojewodzie udało się zmusić samorządy do zmiany ulic, ale to im zostawić decyzję o tym jakich patronów wybiorą.

– Bo poszło o nowe nazwy, a nie o stare nazwy (…) chodzi o Aleje Armii Ludowej (która miała zostać zmieniona na ulicę Lecha Kaczyńskiego – red), a nie o Marka Edelmana (...) W tej sytuacji (...) tutaj jest bardziej napinanie mięśni, pokazywanie kto jest fajniejszy – wojewoda czy samorząd, pokazywanie, że samorząd nie ulegnie wojewodzie – dodał Celiński.

Czytaj też:
Dekomunizacja w Warszawie. Wojewoda mazowiecki zamierza złożyć skargi kasacyjne do NSA
Czytaj też:
Dekomunizacja w Warszawie. Sąd uchyla kolejne decyzje ws. zmian nazw ulic

Źródło: RDC
Czytaj także