• Rafał A. ZiemkiewiczAutor:Rafał A. Ziemkiewicz

Ale jaja, ale jaja

Dodano:   /  Zmieniono: 
 

Jest życie w Platformie Obywatelskiej. I nie tylko życie, lecz także ideowy spór o kierunek, w którym powinna podążyć ta partia. Starli się o to były wiceprezes PiS z byłym głównym spin doktorem PiS, a centralną postacią, której rosnące wpływy u dworu stały się bezpośrednią przyczyną konfliktu, jest były lider LPR, swego czasu przez media wspierające Platformę otwarcie nazywany faszystą, a dziś uznawany przez te same media za autorytet. Nie wiem, po której stronie tego sporu lokują swe sympatie wyborcy PO, ale nie będę udawał, że mnie to nadzwyczaj interesuje.

Po drugiej stronie sceny politycznej nastąpiło zjednoczenie lewicy. Polega ono na tym, że polityk, którego największą zasługą pozostanie wprowadzenie podatku liniowego dla firm (i tylko dla firm, dzięki czemu miliony Polaków stały się jednoosobowymi firmami, co zapewniło nam pierwsze miejsce w europejskich statystykach), pojednał się z politykiem, który wypłynął jako prywatyzacyjny milioner i promotor pokolenia JP II, walczący w Sejmie o wybawienie przedsiębiorczości z opresji państwa.

Nie powinno więc dziwić, że w sporze równolegle zarysowującym się w debacie publicznej pani premier, która w PRL należała do ZSL, i najbliższy współpracownik byłego prezydenta, który w owym czasie aktywnie działał w PZPR, oskarżyli Solidarność, że organizując obchody 35-lecia swego powstania, zawłaszcza tradycję należącą do całego narodu. Media wsparły ich mocnymi dowodami, że historyczna Solidarność była dziełem osób o mentalności bliższej PZPR i ZSL niż samej Solidarności. Przy okazji po raz kolejny zaprezentowały „wit & wisdom” Władysława Frasyniuka, Lecha Wałęsy i kilku innych żywych pomników ludowej mądrości.

W tej sytuacji nawet groza aresztowania autostrad przez PiS, przed czym przestrzegła wyborców pani premier, zeszła na dalszy plan. Wszystkie telewizyjne dzienniki, zwykle podchwytujące z czcią każde jej słowo i każdy gest, zupełnie to ważkie ostrzeżenie przemilczały. Może miały kłopot z ustaleniem, czy Ewa Kopacz udzieliła go jako kobieta (która podaje rękę pierwsza), czy jako premier (do której pierwszy rękę wyciąga prezydent), bo te wcielenia zmienia ona nieustannie jak bohaterka gry komputerowej.

Cały wywiad opublikowany jest w 37/2015 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także