"Otóż rzygam tym". Mocny wpis Hołowni nt. reformy sądownictwa

"Otóż rzygam tym". Mocny wpis Hołowni nt. reformy sądownictwa

Dodano: 
Szymon Hołownia
Szymon Hołownia Źródło: PAP / Marcin Obara
"Politycy PiS i PO niech się na zmianę co parę kadencji wsadzają do pierdla, skoro lubią. Ale jak ja spojrzę w lustro, gdy Polska przez to co się dzisiaj, w lipcu, dzieje, za pokolenie czy dwa utraci tak dziś fetowaną niepodległość? Dzieci zapytają mnie: "Gdzie byłeś?" Co im powiem? Że był lipiec, byłem na działce? Że musiałem pilnie skończyć książkę? Że wiesz, synku, córeczko, ale przez osiem lat to tamci jedli ośmiorniczki, zabrali tatusiowi wirtualny hajs z OFE i generalnie było gorzej?" - pisze Szymon Hołownia. Publicysta podkreśla, że zamierza wybrać się na dzisiejszy protest przeciwko reformie sądownictwa.

We wpisie zamieszczonym na portalu społecznościowym, Szymon Hołownia przyznaje, że rok temu wyszedł po raz pierwszy w życiu - w wielu 42 lat - manifestować na ulicę. "Jutro wyjdę po raz drugi" – czytamy w jego wczorajszym poście na Facebooku. Publicysta zastrzega, iż nie ma nic przeciwko reformowaniu państwa. "Mam wiele przeciw jego demontażowi. Przejęcie władzy sądowniczej przez ustawodawczą i wykonawczą, to nie jest reforma, to przekroczenie wszelkich granic" – ocenia.

Zdaniem Hołowni, "ci, którzy dziś cieszą się z tego, że wreszcie 'sądy nasze', i że wymontowali bezpiecznik, tak by prąd mógł wreszcie porazić tych innych, nie rozumieją, że dziś, owszem, porazi tych innych, ale za chwilę również ich samych". "I każdego innego" – dodaje.

"Wszystko jest możliwe, gdy światem rządzą Trump z Putinem"

"Zrozumieją, co zrobili, gdy za kadencję, dwie czy trzy przegrają (bo może być tak, że żyłka w społeczeństwie w końcu pęknie, i nie będzie takiego sądu, który ośmieli się to sfałszować). A wybory wygrają nie jakieś tam cywilizowane PiS czy PO, ale regularni faszyści. Albo komuniści. Bo zaprawdę wszystko jest możliwe, gdy światem rządzą Trump z Putinem i bandami swoich trolii i botów (pierwszy widzi tylko swoje ego, ale czy naprawdę ktoś myśli, że ten drugi nie widzi, jakie żniwa mu się u nas szykują?). I faszyści, komuniści, zwolennicy przyłączenia nas do WNP, wezmą KRS i sądy, do Sądu Najwyższego włącznie. I nic ich nie zatrzyma. I to się może wydarzyć w pokoleniu naszych dzieci" – przekonuje publicysta.

"Co powiem dzieciom?"

Hołownia zaznacza, że politycy PiS i PO niech się na zmianę co parę kadencji wsadzają do pierdla, skoro lubią. "Ale jak ja spojrzę w lustro, gdy Polska przez to co się dzisiaj, w lipcu, dzieje, za pokolenie czy dwa utraci tak dziś fetowaną niepodległość? Dzieci zapytają mnie: "Gdzie byłeś?" Co im powiem? Że był lipiec, byłem na działce? Że musiałem pilnie skończyć książkę? Że wiesz, synku, córeczko, ale przez osiem lat to tamci jedli ośmiorniczki, zabrali tatusiowi wirtualny hajs z OFE i generalnie było gorzej?" – pyta.

Publicysta przyznaje, że sądy potrzebują zmian i nie chodzi mu o ochronę poszczególnych sędziów, którzy zdecydowanie nie są doskonali. "Tu chodzi o to, że wyroki (z których 50 proc. uczestników sporu zawsze jest niezadowolona z definicji), teraz będzie można kwestionować do woli, mówiąc, że to sprawa polityczna. Że jedyna spośród trzech konstytucyjnych władz, przez swój XIX - wieczny archaizm - najtrudniejsza do zhakowania, nie będzie już kontrolować zadufania dwóch pozostałych władz" – wskazuje.

W dalszej części swojego wczorajszego wpisu, Szymon Hołownia kreśli plany na dzisiejszy wieczór. "Jutro, we wtorek, gdy Senat będzie procedował przyjęte przez Sejm ustawy, koło 19.00 stanę więc sobie gdzieś w okolicy, na uboczu innych demonstracji i będę tak sobie stał. W nadziei, że stanie obywatela na chodniku nie jest jeszcze nielegalne. A ponieważ, jak pewnie wielu z nas, nie będę tam mógł stać cały czas (bo muszę też zarabiać na pensje senatorów, prezydenta i policji), aż do decyzji Dużego Pałacu, będę woził za przednią szybą auta zwykłą białą kartkę A4. Wystawię ją za szybą okna w domu. Takie sytuacje domagają się symbolu. Pusta kartka to dla mnie najbardziej czytelny znak: nie ma na niej żadnych nazwisk, z którymi walczę, nie ma też jednak mojego głosu za tym, co się dziś dzieje" – tłumaczy.

Hołownia zachęca, aby ci którzy czują w podobny sposób, postąpili tak jak on. Podkreśla, że nie interesują go wydarzenia w mediach społecznościowych, czy wyścig na hasztagi. "Nieustanna wojna na frekwencję na wiecu, o wygranie "internetów", pacyfikację na Twitterze, fake'owe virale, podstawowy program dla Polski: "Jak dopieprzyć tamtym". Otóż rzygam tym. Nic się w tym kraju nie zmieni, od poziomu wywalania śmieci w lesie, do poziomu ulicy Wiejskiej, dopóki Polacy nie przypomną sobie, że na każdym, na jednostce ciąży odpowiedzialność, której nie da się ciągle delegować na jakieś zbiorowości, albo politycznych celebrytów, wciąż wyręczać się a to Kaczyńskim, a to Kukizem, a to Schetyną, a to Kijowskim, i - jak interaktywnej "Dynastii" - adorować ich, nienawidzić i obalać" – czytamy.

Poniżej cały wpis Szymona Hołowni:

facebook

Źródło: Facebook
Czytaj także