Huzia na Morawieckiego
  • Antoni TrzmielAutor:Antoni Trzmiel

Huzia na Morawieckiego

Dodano: 
Premier Mateusz Morawiecki
Premier Mateusz Morawiecki Źródło: PAP / Radek Pietruszka
Co powiedział premier Morawiecki w Sandomierzu? Nic nowego: że zna się na negocjacjach. I że negocjował wejście do Unii Europejskiej. W zasadzie – jak my wszyscy.

Mateusz Parys na Twitterze tłumaczył jak komu dobremu Katarzynie Lubnauer: »"Sam" nie w znaczeniu, że "w pojedynkę", "jako jedyny", tylko jako "także", "osobiście". To naprawdę Wam trzeba tłumaczyć? «

twitter

Ale „totalsi” głusi są na znaczenia słów rodem ze słownika do pierwszej klasy gimnazjum. Idą w zaparte, nakręcają – jak widzę – w wyborczych i natematach całą memo-logię. Nawet Leszek Miller wykorzystał sytuację, by w mentorski walić dzwon, a tak naprawdę – by przypomnieć o sobie.

Skąd ten nagły atak absurdalnego szału medialnych akolitów „totalsów”? Wynika to z faktu, że Morawiecki uprzytamniając Polakom rzecz znaną z jego biografii, łamie ich, totalsów, monopol „na europejskość”.

A narracja jest znana, choć sprzeczna z faktami: PiS jest wsteczny i prorosyjski, a anty-PiS – postępowy i pro-europejski.

Jaka jest jednak prawda? Ano równie banalna jak III RP. Tak jak trzydzieści lat temu partyjni aparatczycy wspierali ówczesne imperium czerwonych carów, to potem z gorliwością neofitów wprowadzali nas do Unii Europejskiej. I tak, to Miller był szefem rządu, który podpisywał traktat akcesyjny (choć dzień poźniej podał się do wymuszonej przez kolegów dymisji). Tak jak to on (a nie Lech Wałęsa), na polecenie amerykanów, załatwiał „odkręcenie” wyroku śmierci na płk Ryszarda Kuklińskiego. Choć parę lat wcześniej bez wstrętu robił karierę w ekipie Jaruzelskiego, która skazała Kuklińskiego na wyrok śmierci za to, że tym samym Amerykanom przekazał plan ataku jądrowego ZSRS na zachód. Plan, którego koledzy towarzysza sekretarza na odcinku ludowego wojska uaktualniali do lat 90. włącznie (!).

Sam ma więcej europejskiego luzu

Morawiecki ze swoją niepodległościową kartą w czasach komunizmu, gdy to opozycja reprezentowała optykę inną niż RWPG i „sojusz ze Związkiem Sowieckim”, i sukcesami osobistymi w III RP – w tym pracą w ekipie Urzędu Komitetu Integracji Europejskiej – jest tu o wiele bardziej autentyczny. I przez to groźny.

Bo naród może mu uwierzyć. Bo większość Polaków ma poczucie, że „sami” też brali w tym udział. Nie ważne czy to był udział – w specjalnie naciągniętym formalnie referendum, czy wcześniej wystąpienie o paszport z prawem wyjazdu z RWPG. Naszym udziałem w Europie, było wszystko to, co po prostu nie budowało „przyjaźni polsko-radzieckiej”. I dlatego sondaże poparcia dla integracji europejskiej są w Polsce najwyższe w całej Unii. Bo pokazuje nasze przywiązanie do chrześcijańskiej Europy od 966 r.

I tak Morawiecki SAM w sprawach Europy może mieć więcej strategicznego luzu. Bo dla niego i całego szeregu młodych ludzi owa „europejskość” nie musi być na jedno kopyto: ja wohl, gender studies, kopiuj–wklej, przelej (w Euro).

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także