Dziewczynki weszły do wody, podczas gdy czwórka dorosłych zajęła się rozstawianiem parawanów.
– Na dzieci już nie patrzyli. To nagminne zachowanie. Niestety - mimo ostatnich dramatycznych przypadków utonięć i apeli w mediach – ludzie niczego się nie nauczyli - podkreśla w rozmowie z wp.pl ratownik z Ustki i dodaje, że przy drewnianych palach tworzą się rowy, które mają czasem nawet 3 metry głębokości.
Jak informuje portal, ratownicy obrali nową taktykę na nieodpowiedzialnych rodziców. Komunikatami z megafonów zawstydzają ich przed wszystkim ludźmi na plaży.
Całkiem niedawno, 4 sierpnia doszło do strasznej tragedii w Darłówku. Czwórka dzieci bawiła się w morzu. Ich matka musiała na chwilę zająć się najmłodszym z nich, a gdy wróciła, jej trójki dzieci już nie było, bo porwała je fala. Tragedia wydarzyła się na wyłączonym z kąpieli odcinku plaży, tuż przy falochronie. Przed wejściem na plażę stał znak ostrzegający, że na tym odcinku obowiązuje zakaz kąpieli, powiewała również czerwona flaga.