Dudek: To nie Magdalenka zdecydowała o sile postkomunizmu

Dudek: To nie Magdalenka zdecydowała o sile postkomunizmu

Dodano: 
Prof. Antoni Dudek
Prof. Antoni Dudek
Amerykanie wyraźnie dali do zrozumienia, by strona polska nie czyściła peerelowskich służb, by zostawić nienaruszony wywiad i kontrwywiad. Amerykanie mówili: Chcecie czyścić jakiś wydział, którego funkcjonariusze prześladowali Kościół, albo opozycję? Proszę bardzo. Róbcie to. Ale wywiadu nie tykajcie, kontrywiad też najlepiej zostawcie w spokoju - mówi portalowi DoRzeczy.pl prof. Antoni Dudek, historyk UKSW.

W jednym z wywiadów mówił Pan ostatnio o „czarnej legendzie” Magdalenki. Na czym ta legenda polega?

Antoni Dudek: Czarna legenda ustaleń w Magdalence dotyczy błędnego przeświadczenia o rzekomym układzie, który został tam zawarty, a polegać miał na zachowaniu realnej władzy przez komunistów po oddaniu władzy Solidarności. Problem w tym, że w 1989 roku nikt w oddanie władzy przez komunistów nie wierzył. Rzeczywisty układ zakładał stworzenie bardzo silnego urzędu prezydenta, władza Jaruzelskiego miała być utrzymana przez sześć lat, z możliwością przedłużenia kadencji przez kolejne sześć. Prezydent miał możliwość rozwiązania Sejmu niemal w każdej sytuacji. Wszystkie te kalkulacje przestały mieć znaczenie po pierwsze po 4 czerwca 1989 roku – skala wygranej Solidarności w Wyborach zaskoczyła wszystkich. I potem po Jesieni Ludów, gdy zmienił się cały układ geopolityczny wokół PRL.

No tak, ale przecież mieliśmy w latach 90. uwłaszczenie nomenklatury, wspieranie lewej nogi, brak rozliczeń z przeszłością…

Tak, ale nie wynikało to z ustaleń w Magdalence, ale późniejszych zaniechań rządów solidarnościowych. Źródła tych zaniechań były bardzo różne. Środowisko Adama Michnika obawiało się wzrostu siły endecji, klerykalizacji Polski. Tadeuszowi Mazowieckiemu klerykalizacja przeszkadzała znacznie mniej. Ale znalazł się w sojuszu z Michnikiem, gdyż najpierw obawiał się odwrócenia sytuacji i powrotu komunistów. Potem zaś panicznie bał się polowania na czarownice. Środowisko Porozumienia Centrum, które najgłośniej mówiło o rozliczeniach, w roku 1993 poszło do wyborów mocno podzielone, nie znalazło się w Sejmie. Był też jeszcze jeden czynnik, być może najważniejszy, który zaważył na tym, że rozliczeń w Polsce nie było.

Jaki?

Rola Stanów Zjednoczonych. Amerykanie wyraźnie dali do zrozumienia, by strona polska nie czyściła peerelowskich służb, by zostawić nienaruszony wywiad i kontrwywiad. Amerykanie mówili: Chcecie czyścić jakiś wydział, którego funkcjonariusze prześladowali Kościół, albo opozycję? Proszę bardzo. Róbcie to. Ale wywiadu nie tykajcie, kontrywiad też najlepiej zostawcie w spokoju.

Dlaczego akurat Amerykanom miałoby zależeć na peerelowskich służbach?

Z kilku powodów. Po pierwsze chodziło o pewne otwarcie na Wschód – amerykańskie służby mogły liczyć na to, że dawne peerelowskie służby będą w stanie przejść na drugą stronę, pomóc na odcinku rosyjskim. Być może to się w jakimś stopniu udało. Po drugie – Amerykanie obawiali się, całkiem poważnie, że w Polsce może powtórzyć się scenariusz jugosłowiański, czyli krwawa wojna. Dziś wydaje się to absurdem, ale taki scenariusz był z perspektywy Waszyngtonu brany pod uwagę.

Jakie dziś jest znaczenie Magdalenki?

Wciąż służy jako maczuga do okładania się przez przeciwników politycznych. Dla prawicy mówiącej o republice okrągłostołowej to ważny opunkt odniesienia. Jednak PiS może mieć w przyszłości z tą narracją poważny problem.

Dlaczego?

Dziś na prawo od PiS jest słabizna. Ale nie zawsze tak będzie. Może w przyszłości okazać się, że jakaś mocno konserwatywna, czy narodowa prawica powstanie. I zacznie mówić, że śp. Lech Kaczyński był w Magdalence, a Jarosław Kaczyński uczestniczył w oficjalnych rozmowach okrągłego stołu. W dodatku to bracia Kaczyńscy negocjowali utworzenie rządu Tadeusza Mazowieckiego, Jarosław Kaczyński do stworzenia koalicji popierającej tamten rząd się przyczynił. Potem był bliskim współpracownikiem Lecha Wałęsy. Dla środowisk narodowych, które teraz szukają wszędzie masonów I zdrajców to właśnie dowód zdrady.

A jak z perspektywy czasu ocenić samą transformację w Polsce?

Można ją oceniać różnie, na pewno można pewne rzeczy było zrobić szybciej. Z drugiej strony – można wieszać psy na Balcerowiczu, ale jednak wszędzie, gdzie przechodzono w kierunku gospodarki rynkowej koszty społeczne były duże. Nieżyjący już znany krytyk Balcerowicza, prof. Kowalik pisał, że alternatywą dla planu Balcerowicza byłaby droga Słowenii. To ciekawy przykład, ale Słowenia była dużo bogatsza od Polski. Inne propozycje alternatyw jeżą włos na głowie – padały propozycje pójścia drogą Wietnamu lub Chin.

Czytaj też:
Miśkiewicz: Umowy z czerwonymi z Magdalenki nie należało dotrzymywać

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także