Konflikt z Unią bo prezes nie lata samolotem? "Wyborcza" w oparach absurdu
  • Przemysław HarczukAutor:Przemysław Harczuk

Konflikt z Unią bo prezes nie lata samolotem? "Wyborcza" w oparach absurdu

Dodano: 
Jarosław Kaczyński, prezes PiS
Jarosław Kaczyński, prezes PiS Źródło: PAP / Krzysztof Świderski
Dla "Wyborczej" wymarzony scenariusz to Polska całkowicie podległa europejskiej lewicy, bez ambicji, bez tradycji i chrześcijańskich wartości. I o to, a nie o żadną praworządność, czy walkę polityczną im chodzi.

"Gazeta Wyborcza” zapewne w przerwie pomiędzy walką z Kościołem i polską tradycją popełniła analizę polityczną na temat tego, czemu Polska nie dogadała się z Unią Europejską.

Z tekstu pełnego niedomówień, sugestii i anonimowych źródeł dowiadujemy się między innymi, że problemem był fakt, że prezes PiS Jarosław Kaczyński niechętnie lata samolotami. I lubi spotykać się w biurze na Nowogrodzkiej.

Z materiału wynika, że PiS miał się dogadać z Unią Europejską, ale w rzeczywistości komisję zwodził. Zdecydował radykalizm premiera Morawieckiego, który nie chciał zmian w reformie sądownictwa – pisze „Wyborcza”.

Ale nie tylko radykalizm i brak zmian w reformie. Problemem było też miejsce spotkania. Prezes chciał się spotykać na Nowogrodzkiej, w siedzibie partii. A Komisja Europejska wolała Luksemburg, bądź Brukselę. A prezes przecież nie lubi latać samolotami. „Ludziom Junckera Nowogrodzka też nie przypadła do gustu. Zapraszali do Brukseli. Ale prezes nie lubi dalekich podróży, od katastrofy smoleńskiej stroni od samolotów. Trzeba by go wieźć samochodem, jak nGa tajne spotkanie z Merkel w podberlińskim pałacu Meseberg latem 2016 r - pisze "Wyborcza".

A więc decyzja o tym, czy karać, czy nie państwo polskie zależy – biorąc argumenty Brukseli na poważnie – także od miejsca spotkań. Sama gazeta zauważa, że próg „kwatery głównej PiS” przekroczył amerykański Sekretarz Stanu. Że sam prezes na spotkanie pod Berlinem pojechał. Więc zapewne i wyjazd do Brukseli nie byłby niemożliwy. Sam tekst poraża czymś innym – autorzy rozczulają się nad biednymi brukselskimi urzędnikami, którzy byli zwodzeni przez PiS. Słowo o zwodzeniu sugeruje celowe działanie, w tekście cytowane są jednak media, w których politycy PiS jednoznacznie mówili o tym, że chcą zawrzeć porozumienie z Brukselą.

O co więc chodzi? Pozostaje wrażenie, że aby zrozumieć środowisko z ulicy Czerskiej trzeba uświadomić sobie, jaka ideologia za nim stoi. Wściekłe ataki na Kościół, polskość, patriotyzm, naszą tradycję są tam na porządku dziennym. I można odnieść wrażenie, że dziennikarzom z "Wyborczej" nie chodzi o krytykę tego, czy innego rządu, ale o zglanowanie Polski właśnie.

„Timmermans chce zaskarżenia Polski. Ale Bruksela się waha. Co się stało?” - brzmi dramatyczne pytanie. I właśnie ono najlepiej oddaje ideę całej redakcji, dla której wymarzony scenariusz to Polska całkowicie podległa europejskiej lewicy, bez ambicji,bez tradycji i chrześcijańskich wartości. I o to, a nie o żadną praworządność, czy walkę polityczną im chodzi.

Poglądy autora wyrażają poglądy autora i nie muszą być odzwierciedleniem stanowiska redakcji.

Czytaj też:
Zoologiczny antyklerykalizm "Wyborczej"

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także