Stankiewicz: Sienkiewicz za aferę podsłuchową powinien stanąć przed Trybunałem. Morawiecki ma problem
  • Przemysław HarczukAutor:Przemysław Harczuk

Stankiewicz: Sienkiewicz za aferę podsłuchową powinien stanąć przed Trybunałem. Morawiecki ma problem

Dodano: 
Andrzej Stankiewicz
Andrzej Stankiewicz Źródło: PAP / Marcin Obara
Afera taśmowa była to afera Platformy Obywatelskiej. Problem premiera polega na tym, że był on wówczas człowiekiem PO. Niebawem światło dzienne ujrzą kolejne nagrania – mówi portalowi DoRzeczy.pl Andrzej Stankiewicz, publicysta Onet.pl.

Opublikowaliście Państwo materiał o rzekomej treści nagrań rozmów premiera Mateusza Morawieckiego w restauracji Sowa i Przyjaciele. I pojawia się zarzut, że to odgrzewany kotlet, bo wszystko już było…

Andrzej Stankiewicz: Naprawdę? A kiedy pan premier wypowiadał się na temat swoich wypowiedzi na temat słupów? Oczywiście nie. Więc szkoda, że pan premier mówi nieprawdę. Owszem, sama afera nie jest nowa. Były zeznania kelnerów mówiące o tym, że Morawiecki został nagrany. I od sprawy minęło kilka lat. Te zeznania były znane, ale nikt w Polsce wtedy nie wiedział kim jest Mateusz Morawiecki. Sprawa jest dla PiS niewygodna, bo wiadomo – afera taśmowa przedstawiana jest jako afera PO. Stąd premier mówi o odgrzewanym kotlecie. A ja bym wolał, żeby wprost powiedział, że kelnerzy kłamią.

Dlaczego?

Bo wtedy musiałby uznać, że kłamali także w sprawie polityków PO.

Niektórzy twierdzą, że wasza publikacja zbiega się w czasie z publikacją książki Bartłomieja Sienkiewicza, który twierdzi, że afera była prowokacją…

To bardzo ciekawe twierdzenie. My dotarliśmy do faktów, nagrań, Sienkiewicz nie wie nic. Żeby było jasne – Bartłomiej Sienkiewicz moim zdaniem za to, jak sam nadzorował śledztwo we własnej sprawie, powinien stanąć przed Trybunałem Stanu. Co więcej – zgadzam się, że była to afera Platformy Obywatelskiej. Problem premiera polega na tym, że był on wówczas człowiekiem PO. Niebawem światło dzienne ujrzą nagrania z restauracji Sowa i Przyjaciele, gdzie Mateusz Morawiecki rozmawiając m. in. z Jagiełłą, szefem PKO BP, który zresztą jest szefem PKO również za PiS-u, i wyraźnie mówi, że kontaktował się z Tomaszem Arabskim. Było to trzy lata po tragedii smoleńskiej, gdy PiS całe zło przypisywał właśnie Arabskiemu. Sytuacja dla premiera jest więc bardzo trudna. Bo opisuje aferę PO, ale w tamtym czasie Morawiecki ewidentnie był człowiekiem PO. To tak że poważny dylemat dla Jarosława Kaczyńskiego. Sprawa może osłabić pozycję Morawieckiego w obozie PiS.

Czytaj też:
Gmyz o nagraniach Morawieckiego: To odgrzewane kotlety

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także