Dziennik pisze, że ZUS, po przeprowadzonych kontrolach w firmach zatrudniających żonę agenta Tomka, Katarzynę K., zablokował jej wypłatę kilkuset tysięcy złotych zasiłku chorobowego i macierzyńskiego.
W 2014 r. małżonka Kaczmarka została zatrudniona przez swoją wspólniczkę Marzenę H. na pół etatu w charakterze "specjalisty ds. marketingu", z pensją ponad 14 tys. zł miesięcznie. "Fakt" podkreśla, że wcześniej takiego stanowiska w firmie nie było.
W lipcu 2014 r. Katarzyna K. poszła na zwolnienie lekarskie. Była wtedy w ciąży i liczyła, że ZUS będzie wypłacał jej chorobowe, a potem macierzyńskie. Tymczasem Zakład zakwestionował jej umowę o pracę, twierdząc, że piastuje fikcyjne stanowisko, a Marzena H. nie potrafiła udowodnić efektów jej pracy.
Żona agenta Tomka domagała się od ZUS-u w sumie 120 tys. zł, ale urzędnicy to zakwestionowali. K. odwoływała się do sądów – najpierw okręgowego, potem apelacyjnego. Jednak sędziowie przyznali rację ZUS-owi.
– To PiS-owski układ. Oni opanowali sądy i teraz się mszczą. Żyję z nimi jak pies z kotem – powiedział "Faktowi" Kaczmarek, który uważa, że cała sprawa to zemsta partii rządzącej na nim i jego żonie.
Czytaj też:
Były esbek kandyduje w wyborach. W PRL inwigilował opozycję