Państwo i my

Dodano:   /  Zmieniono: 
Czesław Bielecki

Nasze państwo – III RP – jest jak TVP. Gmachy, samochody, biurka, sekretariaty, urzędnicy. A z realizacją misji publicznej, nie mówiąc już o twórczych wizjach – marnie.

PiS przejął rządy w całym państwie i to jego demokratyczne prawo, jakby nie frustrowało opozycji. Czy zmieni charakter tej władzy, dopiero się okaże. Powołanie nowego rządu nie jest samo przez się lekarstwem na pięć grzechów na K naszego państwa: klientyzm, koniunkturalizm, konformizm, korupcję i kretynizm. Jarosław Kaczyński to musi wiedzieć, skoro niegdyś sam zdiagnozował syndrom TKM. „Teraz k… my” nie wystarczy, aby nie przegrać zwycięstwa. 

Uzdrowienie – sanacja naszego państwa w sytuacji utrwalenia praw i zwyczajów ostatniego ćwierćwiecza – nie jest rzeczą prostą i nie obędzie się bez szokowej terapii. Na razie nie upadek demokratycznego ładu nam grozi, lecz to, co zwykle w naszym państwie i w naszej telewizji publicznej. Zmienią się ministrowie i prezesi, pojawią się nowi – niekoniecznie lepsi – prezenterzy, a cicha dyktatura miernych, biernych, ale wiernych kontrolerów i kierowników przetrwa. Ci zawsze znajdą sposób, żeby nic nie robić, brać pensje, za nic nie odpowiadać i zatruwać życie innym – twórczym, innowacyjnym, którzy chcą naprawdę coś zrobić. Ta wielotysięczna cicha armia BMW (bierna, mierna, ale wierna) umiała trwać i przetrwać lata transformacji. Każdą dobrą zmianę potrafiła i nadal potrafi utopić w sprawdzonej proceduralnej niemożności oraz rozliczaniu błędów poprzedników. Rząd ma już niewiele czasu do końca pierwszych 100 dni i tylko sto następnych, żeby pokazać, iż państwo zmienia się na lepsze, że jest w nim energia, która odblokowuje nadzieje wyborców. (...)

Cały artykuł dostępny jest w 5/2016 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także