Jak twierdzi gazeta, służby niezgodnie z prawem podsłuchiwały gen. Zbigniewa Maja w czasie, kiedy był on komendantem głównym policji. Autorki artykułu Grażyna Zawadka i Izabela Kacprzak wskazują, że materiały uzyskane w wyniku takich działań powinny ulec zniszczeniu. Tak się jednak nie stało: trafiły one do rzeszowskiej prokuratury i stały się podstawą do postawienia gen. Majowi zarzutów za to, że informował media o prowadzonych przez policję śledztwach.
"Obecnie Wielkopolski Wydział ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Poznaniu bada domniemane nadużycia służb wobec gen. Maja - a on sam ma w tym postępowaniu status pokrzywdzonego" – czytamy w "Rzeczpospolitej". Sam zainteresowany w rozmowie z dziennikiem tłumaczy, iż od początki był zdania, że padł ofiarą prowokacji "zarówno ze strony BSW, jak i CBA, które potem zostały wykorzystane politycznie".
Jak podaje "Rzeczpospolita", śledztwo prowadzi Wielkopolski Wydział ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Poznaniu. Miesiąc temu Maj został tam przez przesłuchany jako świadek.