Zwietrzały Tom Wolfe
  • Andrzej HorubałaAutor:Andrzej Horubała

Zwietrzały Tom Wolfe

Dodano:   /  Zmieniono: 
W nowej powieści twórcy Nowego Dziennikarstwa coś zaczyna szwankować. I nie chodzi tylko o sceny erotyczne

(...) Oto Tom Wolfe, twórca i mistrz Nowego Dziennikarstwa, zaczyna swoją czwartą megapowieść. Malutkie mitsubishi w rozpaczliwym poszukiwaniu parkingowego miejsca konfrontowane jest z innymi: potężnym SUV-em („gigantyczny czarny olbrzym, prawdziwy potwór, a imię jego brzmiało anihilator”) i zwinnym bezczelnym wciskającym się na siłę, wymuszającym pierwszeństwo ferrari 403 prowadzonym przez superlaskę, prymitywną dziwkę, Latynoskę, za nic mającą kulturę WASP-ów, obrzucającą białasów stekiem wyzwisk po hiszpańsku, nierespektującą praw wrzeszczącej żony, która próbuje przywołać rasowy i kulturowy ład w tym publicznym miejscu. Miami – wielki rozgrzany soluks o błękitnej kopule bez jednej chmurki, w którym skwierczą rasowe konflikty, w którym zbierają się trujące opary nienawiści, w którym buzuje seks. Seks i żądza władzy. 

(...) Dziwne to doświadczenie czytelnicze. Dostać książkę jednego z ulubionych autorów, którego czar ewidentnie zwietrzał, który stał się ze swoją niepoprawnością przewidywalny i schematyczny. (...)

Wcześniejsze jego powieści – od „Ogniska próżności” przez monumentalnego „Faceta z zasadami” do „Nazywam się Charlotte Simmons” – kupowałem w dwóch–trzech egzemplarzach, by pożyczać, by krążyły wśród przyjaciół, by też moje dorastające dzieci nasyciły się tą świetną ogłuszającą prozą, w której groteskowa nierzadko przesada służyła moralizatorskiemu gestowi. 

Teraz książka z inicjałami T.W. na okładce dziwnie osamotniona leży sobie w salonie i nie staram się jej wcisnąć dorosłym już córkom przychodzącym na niedzielny obiad. Jest jak cola bez gazu. Smak niby się zgadza, ale przecież to nie to samo.

Czy na recepcję poprzednich dzieł Toma Wolfe’a nie miał wpływu także fakt, że ich czytaniu towarzyszyło nasze pokoleniowe wejście w świat władzy i pieniądza?  Że – spójrzmy na datę polskiego wydania, tak, „Ognisko próżności” to rok 1996, kiedy to właśnie Pampersy po krótkim fajerwerku opuszczały Telewizję Polską, a „Facet z zasadami” to 2001 r., a więc schyłek AWS i kres wielu złudzeń… (...)

fot. materiały prasowe

  

Cały artykuł dostępny jest w 8/2016 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także