Mężczyzna wywoływał u pacjentów zatrzymanie krążenia, ponieważ czerpał przyjemność z przeprowadzania na nich reanimacji, a dokładniej z faktu, że imponował tym kolegom.
Zabicie co najmniej 100 osób czyni go jednym z największych seryjnych morderców na świecie.
Niels Hoegel miał podawać swoim ofiarom śmiertelne dawki leków. Do zdarzeń dochodziło w dwóch szpitalach w Niemczech, w których pracował. Mówi się, że w latach 1999-2005 zabił 36 pacjentów w Oldenburgu i 64 w pobliskim Delmenhorst.
Zapytany przez sędziego w sądzie w Oldenburgu, czy zarzuty przeciwko niemu są prawdziwe, 41-latek przyznał się do "mniej więcej" wszystkich z nich.
Proces, który dzisiaj rozpoczął się minutą ciszy dla ofiar, ma trwać do maja.
Czytaj też:
Zabójstwo 28-letniej Pauliny D. "Motyw zbrodni miał podłoże seksualne"Czytaj też:
Tragiczny finał kłótni małżeńskiej. Kobieta nie żyje, jej mąż trafił do szpitalaCzytaj też:
Ofiara gwałciciela z Gdyni: Obezwładnił mnie, rzucając na ziemię, twarzą do podłogi