Naprawiając Kościół
  • Andrzej HorubałaAutor:Andrzej Horubała

Naprawiając Kościół

Dodano:   /  Zmieniono: 
 
Gdy za reformowanie wspólnoty wierzących biorą się jej wrogowie, powstają właśnie takie dziwolągi jak książka „Zakonnice odchodzą po cichu” Marty Abramowicz czy wchodzący właśnie do polskich kin film „Niewinne”

(...) Teraz, okazuje się, pani Abramowicz zabiera się za reformowanie zakonów żeńskich w Polsce. Groteskowe? Cóż, dla tych, którzy wiedzą o całej przebierance – owszem. Aktywistka LGBT, zwolenniczka społecznej afirmacji wszelkiego rodzaju dewiacji, z troską pochyla się nad zakonnicami. Przecież tego rodzaju zestawienie każe już nie tylko podejść do książeczki z podejrzliwością, lecz także wręcz powitać ją wybuchem śmiechu. Bo jak osoba o tego rodzaju silnych przekonaniach może zreformować zakony? Jaki byłby punkt dojścia jej rozważań? Jakież wnioski z dziennikarskiego śledztwa? (...)

Świat działaczki LGBT oraz świat katolicyzmu są tak odlegle od siebie, że reportaż pokazuje kompletne niezrozumienie dla charyzmatu żeńskiego życia zakonnego. Widać, jak wespół z kobietami, które nie wytrzymały klasztornej dyscypliny, ma ona wykrzywiony obraz sensu życia zakonnego. Żalenie się sióstr na liczbę godzin zmarnowanych na modlitwę w kaplicy pokazuje głębokie niezrozumienie, przechodzące w pogardę, dla życia duchowego, które przecież często stanowi centrum charyzmatu żeńskich zgromadzeń.  (...)

A cóż mam powiedzieć o filmie „Niewinne”, w którym sanitariuszka – wyzwolona obyczajowo francuska komunistka – w roku 1945 reformuje polski zakon. Zakon tkwiący w ciemnocie pod wodzą przełożonej, niemającej za grosz współczucia dla zgwałconych przez Sowietów sióstr. Czy mój niesmak to też sprawa pokoleniowa? Że Łukasz Adamski w tym tendencyjnym obrazie widzi „wzruszający film o pokucie i przebaczeniu”, a dla mnie jest to obrazek odwołujący się do najprostszych antyklerykalnych klisz? Chyba nie, moim zdaniem krytyk z konkurencyjnego braterskiego tygodnika zwyczajnie przegiął i z automatu wpisał górnolotnie brzmiące słowa, bo w „Niewinnych” ani o pokucie, ani też o przebaczeniu po prostu nie ma mowy. (...)

Cały artykuł dostępny jest w 11/2016 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także