Raś przyznał, że w PO zdawano sobie sprawę z tego, że nie będzie łatwo utrzymać władzy w sejmiku małopolskim. Jak dodał, do końca myślano pozytywnie. – Liczyliśmy, że dostaniemy 14 mandatów, PSL sześć i dalej będziemy rządzić. Zdobyliśmy 11 – stwierdził.
Poseł PO ocenił jednocześnie, że jego partia popełniła wiele grzechów. – Eliminowanie ludzi z potencjałem, niechęć do pracy w kampanii. Za dużo tego u nas było. Mówię o tym, bo przyszłoroczne wybory parlamentarne to gra o wszystko. Nie możemy dalej wyjaławiać się poprzez zamykanie się na nowe środowiska – wyjaśnił.
Raś: Czasem trzeba z wyborcami szczerze porozmawiać
Raś krytycznie ocenił także małopolskie struktury PO. – Małopolska Platforma jest zamknięta od lat – pokazał to raport senatora Łukasza Abgarowicza, czyli wewnętrzny audyt wszystkich regionów PO przygotowany na zlecenie Grzegorza Schetyny przed dwoma laty (...) PO ma w niektórych miejscach w Małopolsce białe plamy. Jak się nie ma gdzieś ludzi, to skąd się potem weźmie kandydatów na listy, a także chętnych do pracy w kampanii – tłumaczy.
– To, co tu mówię, to moja spowiedź. Czasem trzeba z wyborcami szczerze porozmawiać. Nie pretenduję teraz do roli szefa regionu – powiedział Raś.
Czytaj też:
PiS zdecydował. Partia przedstawiła rekomendacje na marszałków i członków zarządów województw