Głaskanie, kopanie i przepraszanie
  • Rafał A. ZiemkiewiczAutor:Rafał A. Ziemkiewicz

Głaskanie, kopanie i przepraszanie

Dodano:   /  Zmieniono: 

Tylko w Niemczech i ich koloniach można twierdzić, że nazwanie kogoś pedofilem, który śmierdzi gorzej niż świńskie… hm… odchody i zwykł… hm… współżyć z kozami, to satyra. Taką właśnie „satyrę” na prezydenta Turcji Recepa Tayyipa Erdoğana zaprezentowała niemiecka telewizja publiczna ZDF. W zasadzie nic nowego, pamiętamy przecież podobnej klasy żarty z Jarosława Kaczyńskiego i jego śp. brata czy, całkiem niedawno, kpiny z Beaty Szydło i – jak to w satyrycznym programie nazwano – „dupo-Polski”.

Aliści turecki prezydent okazał się nie mieć kompleksów wobec niemieckiej Kultur i niedwuznacznie dał Niemcom do zrozumienia, że jak sobie będą w ten sposób z niego żartować, to ich przestanie lubić. Perspektywa, że Erdoğan mógłby nie przyjąć ofiarowanych mu unijnych miliardów ani odsyłanych islamistów, co więcej – że wypuściłby na Europę kolejne hordy marzących o osiedleniu i zasiłku w Niemczech „imigrantów”, natychmiast postawiła niemieckie władze w postawie „hab acht”. Sama Angela Merkel potępiła „satyryka” o trudnym do zapamiętania (i niezbyt tego wartym) nazwisku za „przekroczenie granic wolności słowa”, a ZDF usunęła jego występ z Internetu i przeprosiła – w sposób jednak dla władz Turcji niewystarczający. Te uznały sprawę za obrazę nie tylko Erdoğana, lecz także Turcji jako takiej i zażądały od niemieckiej prokuratury wszczęcia śledztwa, a od państwa niemieckiego – przykładnej kary dla winnego. Czy do tego dojdzie, nie wiadomo, ale politycy niemieccy starają się, jak mogą, Turków udobruchać.

Prosta i narzucająca się pointa tej historii zawiera się w mądrości znanej dobrze naszym przodkom: głaszcz chama, to cię będzie kopał, kopnij go, to cię pogłaszcze. Polska, „brzydka panna bez posagu”, reprezentowana przez ludzi marzących tylko o jakiejś posadce płatnej w „ojro”, głaskała, głaskała i w zamian może liczyć na „sami widzimy co”. A Turcy – z kopa, i efekt jest od razu. Najciekawsze, że jako jeden z nielicznych w obronie „satyryka” wystąpił otwarcie szef koncernu Axel Springer. Może dla rozładowania kryzysu weźmie go do siebie i schowa gdzieś w koloniach? Na miejscu Tomasza Lisa zacząłbym się bać.

Cały wywiad opublikowany jest w 16/2016 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także