Żółta kartka dla establishmentu

Żółta kartka dla establishmentu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Andrzej Niewiadowski z Wiednia, Jacek Przybylski

Eurosceptyk Norbert Hofer o włos przegrał ze wspieranym przez Zielonych prounijnym politykiem Alexandrem Van der Bellenem. Prawica w Austrii ma jednak duże szanse na wygraną w wyborach parlamentarnych.

W zeszły poniedziałek, gdy w Polsce politycy z niecierpliwością czekali na informacje z Komisji Europejskiej oceniającej stan demokracji nad Wisłą, przedstawiciele lewicowego rządu w Wiedniu, a także ich sojusznicy w Brukseli, Berlinie czy Paryżu wyczekiwali ostatecznych wyników drugiej tury wyborów prezydenckich.

W kwietniu ocena, jaką w głosowaniu Austriacy wystawili lewicowemu establishmentowi, a jednocześnie także unijnym eurokratom, była niezwykle surowa. W pierwszej turze wyborów prezydenckich zwyciężył wówczas Norbert Hofer – młody, charyzmatyczny kandydat Wolnościowej Partii Austrii (FPÖ), który popularność zdobył m.in. dzięki sprzeciwowi wobec islamskich imigrantów, postulatowi wzmocnienia armii oraz eurosceptycyzmowi i promowaniu wizji Europy ojczyzn.

Ogłoszone w zeszłą niedzielę wstępne wyniki drugiej tury wyborów prezydenckich w Austrii wskazywały, że 45-letni Hofer zdobył 51,9 proc., a 72-letni Van der Bellen – 48,1 proc. głosów. Dopiero w poniedziałek po południu, po przeliczeniu kart nadesłanych w ramach głosowania korespondencyjnego, okazało się, że Van der Bellen zdobył 50,3 proc., a Hofer 49,7 proc. O zwycięstwie prounijnego kandydata, byłego lidera skrajnie lewicowej partii Zielonych, przesądziło zaledwie 31 tys. na 4,64 mln wszystkich oddanych głosów. Prezydent elekt Austrii jest profesorem ekonomii i opowiada się za polityką otwartych drzwi wobec napływających do tego kraju imigrantów.

„To ulga zobaczyć, że Austriacy odrzucili populizm i ekstremizm” – napisał na Twitterze francuski premier Manuel Valls. (...)

fot. Getty Images

Cały artykuł dostępny jest w 22/2016 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także