Nie zgadzamy się na oligarchię
  • Kamila BaranowskaAutor:Kamila Baranowska

Nie zgadzamy się na oligarchię

Dodano:   /  Zmieniono: 
Z Jarosławem Kaczyńskim, prezesem PiS rozmawia Kamila Baranowska

(...) Kamila Baranowska: Komisja Wenecka domaga się przede wszystkim publikacji orzeczenia Trybunału.

Jarosław Kaczyński: Możemy to zrobić – i to się w tych rozmowach z Komisją Europejską pojawiło – jako pewien gest, mający charakter historyczny, natomiast nie możemy tego opublikować jako aktu obowiązującego. Jeśli pojawi się nowa ustawa, która będzie zawierać pewne nowe rozwiązania, to zmieni się rzeczywistość prawna. I wtedy nawet jeśli opublikuje się orzeczenie, to będzie już ono bezprzedmiotowe. Taki gest w imię tego, by Komisja Europejska mogła to odnotować, możemy oczywiście uczynić. Podkreślam jednak, że co do zasady w dalszym ciągu uznajemy całe nasze postępowanie od początku trwania tego sporu za zgodne z prawem i uzasadnione.

Ciężko będzie o porozumienie, kiedy każda ze stron upiera się przy swojej interpretacji.

To nie jest kwestia interpretacji, tylko faktów. Proszę pamiętać, że bez poprawki czerwcowej, która miała cel polityczny i niemający nic wspólnego z istotą Trybunału, nie byliby w stanie wybrać żadnego z tych pięciu sędziów, których wybrali. Dlaczego? Bo mogliby zacząć procedowanie dopiero 15 października, 10 dni przed wyborami, więc nie zdążyliby tego zrobić. Krótko mówiąc, to była operacja pt. „Trybunał musi być nasz”. Na to zgody nie ma. (...)

Opozycja i część prawników zarzucają, że prezydent nie przyjmując od tej trójki ślubowania, łamie konstytucję. Podobnie jak premier, która nie publikuje orzeczenia.

Konstytucja jest jak każdy akt normatywny systemem i należy go stosować wyłącznie w całości, czyli obok wykładni literalnej jest wykładnia systematyczna, poza tym jest jeszcze wykładnia celowościowa, określana też jako funkcjonalna. Nie można widzieć zapisów art. 190 o tym, że orzeczenia Trybunału są ostateczne, bez zapisów art. 7, który mówi, że organy władzy publicznej działają na podstawie i w granicach prawa, i art. 197, który mówi, że organizację i tryb postępowania przed Trybunałem określa ustawa. Przyjmując rozumowanie różnych „autorytetów”, które tak chętnie się wypowiadają, gdyby Trybunał pewnego dnia stwierdził, bo tak mu się podoba, że prezydent ma ustąpić ze stanowiska, to premier musiałby to opublikować, a marszałek Sejmu ogłosić nowe wybory. To prowadzi do całkowitego absurdu i do tego, że w Polsce nie ma żadnego suwerena w postaci narodu, tylko jest suweren w postaci Trybunału. Nie ma to nic wspólnego z konstytucją, ma za to sporo wspólnego z ambicjami korporacji prawniczych. Tylko że są to ambicje skrajnie antydemokratyczne i wyrażające interesy tych grup, które są szczególnie mocno usytuowane społecznie, czyli przede wszystkim mają najwięcej pieniędzy. To próba tworzenia oligarchii, gdzie siłą pośredniczącą są korporacje prawnicze z Trybunałem na czele, a rzeczywistym podmiotem ci, którzy mają najwięcej pieniędzy, a obywatele są w gruncie rzeczy poddanymi. (...) 

Cały wywiad dostępny jest w 22/2016 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także