Miller: Okazuje się, że Polska jest bezpieczna, dopóki nie zostanie zaatakowana

Miller: Okazuje się, że Polska jest bezpieczna, dopóki nie zostanie zaatakowana

Dodano: 
Leszek Miller, b. premier
Leszek Miller, b. premierŹródło:PAP / Marcin Obara
Ten obraz na pewno utrudni prace rządowym propagandystom, którzy przy każdej okazji powtarzają, że Polska jest bezpieczna. Otóż okazuje się, że Polska jest bezpieczna, dopóki nie zostanie zaatakowana - mówił o ataku na prezydenta Gdańska były premier Leszek Miller.

Leszek Miller był gościem Roberta Mazurka w porannej rozmowie RMF FM. Zdaniem byłego premiera, organizowana wczoraj w Gdańsku impreza podczas której raniono nożem prezydenta tego miasta Pawła Adamowicza, nie była odpowiednio zabezpieczona. W jego ocenie, zadaje to kłam zapewnieniom władzy, że Polska jest krajem bezpiecznym.

– Przed oczami stoi mi obraz triumfującego bandyty, który biega po scenie pełnej ludzi z 15-centymetrowym nożem w ręku i nikt nie reaguje. W każdym razie nikt, z tych, którzy powinni zareagować – mówił Miller. – Ten obraz na pewno utrudni prace rządowym propagandystom, którzy przy każdej okazji powtarzają, że Polska jest bezpieczna. Otóż okazuje się, że Polska jest bezpieczna, dopóki nie zostanie zaatakowana – dodał.

Były premier podkreślił, że należy zmienić zasady przyjmowania do firm ochroniarskich oraz szkolenia pracowników tych firm. – Nie można niczego nie zrobić, taka sytuacja może się przecież powtórzyć – wskazał.

W ocenie gościa Roberta Mazurka, odpowiedzialność za wczorajszą tragedię ponosi jednak państwo polskie. – Możemy być mądrzy przed szkodzą. Na tym polega inteligencja władzy, żeby działała w sposób profilaktyczny, bo niezależnie co jeszcze dzisiaj i w kolejnych dniach powiemy, to odpowiedzialność za zapewnienie bezpieczeństwa obywatelom - wszystkim obywatelom niezależnie od ich poglądów politycznych - nie spoczywa na firmach ochroniarskich, tylko na władzy – komentował.

Czytaj też:
Adamowicz przeszedł operację. "O wszystkim zdecydują najbliższe godziny"

Prezydent Gdańska Paweł Adamowicz został dźgnięty nożem podczas 27 finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Do ataku doszło podczas tzw. światełka do nieba, czyli kulminacyjnej części finału. Mężczyzna, który jak się później okazało miał plakietkę z napisem "media", wdarł się na scenę i dźgnął nożem prezydenta Gdańska. Po wszystkim sprawca wziął mikrofon i mówił, że siedział w więzieniu 5 lat za rządów Platformy Obywatelskiej.

Paweł Adamowicz przeszedł 5-godzinną operację. Jego stan jest bardzo ciężki. Prezydentowi Gdańska przetoczono 41 jednostek krwi. Z informacji podanych przez lekarzy wynika, że decydujące będą najbliższe godziny.

Źródło: RMF 24
Czytaj także