W cieniu Amber Gold
  • Maciej PieczyńskiAutor:Maciej Pieczyński

W cieniu Amber Gold

Dodano:   /  Zmieniono: 
Opozycja mówi o polowaniu na Tuska i chce rozproszyć odpowiedzialność. PiS odpowiada: – To nie jest polityczna zemsta. Komisja w sprawie Amber Gold powstaje, żeby dać poczucie sprawiedliwości tysiącom Polaków

To jedna z największych afer ostatnich lat. Dziewiętnaście tysięcy osób straciło w jej wyniku łącznie 850 mln zł. Jak się okazało, inwestycja w kruszce była złotym interesem głównie dla właścicieli piramidy finansowej, jaką de facto była firma Amber Gold. To gigantyczne oszustwo być może nie doszłoby do skutku, gdyby nie zaniechania ze strony instytucji publicznych. A fakt, że wśród osób, wymienianych w związku z aferą, jest także Donald Tusk, powoduje, że powołanie komisji śledczej w sprawie Amber Gold może oznaczać prawdziwą polityczną burzę. O aferze głośno jest już od kilku lat. Spółka Inwestycyjna Ex sp. z o.o. została zarejestrowana w styczniu 2009 r. w Gdańsku. Kilka miesięcy później zmieniła nazwę na Amber Gold. Firma reklamowała się jako pierwszy w Polsce dom składowy, zajmujący się składowaniem metali szlachetnych. Swoim klientom oferowała kontrowersyjne, ryzykowne lokaty w złoto, srebro i platynę. Jak się później okazało, klienci spółki byli wprowadzani w błąd przy zawieraniu umów. W 2012 r. spółka ogłosiła upadłość, nie wypłacając powierzonych jej pieniędzy. (...)

Wiadomo, że już w maju 2012 r. notatkę na temat śledztwa ABW otrzymał ówczesny premier Donald Tusk. O tym, że Amber Gold jest piramidą finansową, szef rządu usłyszał w rozmowie telefonicznej od Marka Belki. Przyznał to prezes NBP podczas jednej z rozmów nagranych w restauracji Sowa i Przyjaciele. Dla OLT Express sp. z o.o., jednej ze spółek powiązanych z Amber Gold, pracował wówczas syn premiera Tuska. Szef rządu mógł więc wiedzieć o ryzyku, jakie ponoszą potencjalni klienci piramidy finansowej. Nie podał jednak tej informacji do publicznej wiadomości. (...)

fot: Kudak

Cały artykuł dostępny jest w 29/2016 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także