Honorowe rozprucie brzucha. Dlaczego harakiri musiało być tak okrutne?

Honorowe rozprucie brzucha. Dlaczego harakiri musiało być tak okrutne?

Dodano: 11
Inscenizacja seppuku, 1897 r.
Inscenizacja seppuku, 1897 r. Źródło: Wikimedia Commons / Fot: Rev. R. B. Peery
Samuraj ciął sztyletem poziomo, z lewa na prawo. Zanim krzyknął z bólu, sekundant mieczem odcinał mu głowę.

Łukasz Czarnecki

To był już koniec. Z kretesem przegrał grę, w którą zagrał. Wielki akt mający porwać ducha narodu przemienił się w tragifarsę. Przemówienie, które wygłosił do żołnierzy Sił Samoobrony, nie rozpaliło w nich patriotyzmu i zostało zakłócone przez przelatujące helikoptery. Wkrótce mieli po niego przyjść i zakuć go w kajdanki. Czekały go już tylko uwięzienie i hańba. Na to jednak stojący na balkonie tokijskiej bazy dowództwa piechoty mężczyzna nie zamierzał pozwolić. Uklęknął i powoli rozpiął swą mundurową kurtkę. Następnie dobył sztyletu i jednym płynnym ruchem rozciął sobie brzuch, a stojący za nim adiutant obciął mu głowę. Był 25 listopada 1970 r. Człowiekiem, który w tak widowiskowy sposób pożegnał się z życiem, był słynny japoński pisarz – Mishima Yukio, próbujący na czele członków prawicowej bojówki, znanej jako Stowarzyszenie Tarczy, dokonać zamachu stanu, a dokonany przez niego akt był ostatnim w dziejach Japonii ceremonialnym samobójstwem – seppuku, zwanym też harakiri.

Czytaj też:
Pierwszy samuraj. Klątwa mnichów z góry Hiei

Geneza seppuku

Skąd właściwie wziął się japoński obyczaj popełniania samobójstwa przez rozcięcie brzucha? Na zdrowy rozum jest on wszak pozbawiony sensu, istnieją o wiele szybsze i mniej bolesne sposoby odejścia z tego świata, harakiri zaś wiązało się ze straszliwym cierpieniem. Dość rzec, że agonia po takim wyczynie trwać mogła nawet kilka godzin, a wylewające się wnętrzności nie stanowiły zbyt estetycznego widoku. W pewnym momencie seppuku przestało być prywatną sprawą samuraja, gdyż żeby delikwent przypadkowo nie okrył się hańbą poprzez wydawanie jęków bólu, do rytuału wprowadzono osobę sekundanta, który w odpowiednim momencie obciąć miał samobójcy głowę i tym samym zaoszczędzić kłopotliwych scen. Jako że Japończycy potrafią zrobić sztukę ze wszystkiego, nawet tak tragiczne wydarzenie jak popełnienie samobójstwa stać się w końcu musiało w Kraju Kwitnącej Wiśni wyszukanym ceremoniałem. Zanim jednak do tego doszło, harakiri przeszło długą ewolucję od swych najdawniejszych skrytych w mrokach dziejów początków do skomplikowanego baletu śmierci, jakim stało się ostatecznie.

Informacje o samobójstwie przez wbicie sobie ostrza w brzuch znajdujemy już w najdawniejszych japońskich podaniach. Co ciekawe, początkowo wzmianki te dotyczą jednak kobiet. I tak, gdy według legendy bóg wiatru Susanoo podrzucił na dwór swej siostry bogini słońca Amaterasu obdartego ze skóry końskiego trupa, zrozpaczone służki tej ostatniej rozpruły sobie wnętrzności czółenkami tkackimi. Z kolei żona innego bóstwa, śledząc swego małżonka i przyłapawszy go na jakimś świństwie, w stanie wielkiego wzburzenia chwyciła za miecz i zamiast obciąć nim głowę wiarołomcy, otworzyła swój brzuch, po czym rzuciła się w bagno.

Wysyp samobójstw wśród mężczyzn z klasy wojowników nastąpił, gdy Japonia weszła w XII w. w okres wojen domowych, toczonych najpierw pomiędzy zwolennikami rodów Taira i Minamoto, później mających charakter buntu przeciwko regencji rodu Hojo. W II połowie XV stulecia kraj rozpadł się zaś na wiele niezależnych prowincji, tylko nominalnie uznających władzę szoguna i cesarza. Teraz to już każdy walczył z każdym, a niezliczone bitwy i oblężenia dawały samurajom ze strony przegranej wspaniałe okazje do spektakularnego rozpruwania sobie brzucha.

Japoński rysunek przedstawiający samuraja popełniającego harakiri, XIX wiek.

Dlaczego, samuraju?

Powody popełnienia seppuku mogły być różnorakie. Jednym z najczęstszych była rysująca się przed samurajem na skutek klęski na polu bitwy perspektywa dostania się w ręce nieprzyjaciela. Rycerstwo japońskie w przeciwieństwie do swojego europejskiego odpowiednika nie miało bowiem w zwyczaju dobrze traktować jeńców wojennych. O ile szlachcic angielski czy francuski po znalezieniu się w niewoli mógł liczyć na przyzwoite traktowanie – stanowił bowiem w przypadku pertraktacji pokojowych cenną monetę przetargową, nie mówiąc już o tym, że można było uzyskać za niego okup – o tyle samuraj wyrozumiałości ze strony swoich wrogów nie zaznawał. Pochwycenie przez adwersarzy było równoznaczne ze śmiercią i to często śmiercią w męczarniach, poza tym wydarzenie takie nadwyrężało samurajski honor: prawdziwy wojownik powinien zginąć na polu bitwy. Kiedy jednak nie udawało się tego osiągnąć, sprawa była przegrana, a samuraja osaczyli nieprzyjaciele, jedynym znanym mu honorowym wyjściem z sytuacji stawało się samobójstwo.

Inny powód odbierania sobie życia przez japońskich rycerzy może wydawać się wyjątkowo dziwaczny – niektórym samobójcom przyświecały bowiem względy wychowawcze. W świecie, gdzie tak wielką wagę przywiązywano do posłuszeństwa i świętości więzi senior–wasal, często jedynym sposobem, w jaki samuraj mógł upomnieć swego dajmio, było popełnienie harakiri. Dobrym przykładem może tu być historia, jaka przydarzyła się jednemu z najwybitniejszych wodzów w dziejach Japonii – Odzie Nobunadze. Za swych młodych lat ów niezmiernie później słynny mąż stanu, będąc księciem niewielkiej prowincji Owari, nie prowadził się zbyt dobrze. Zaniedbywał sprawy swego władztwa, publicznie opychał się ciastkami i ogólnie zachowywał w sposób, który przyniósł mu miano,Wielkiego Głupca. Jeden z jego nauczycieli, obserwując wybryki młodzieńca, doszedł do wniosku, że istnieje tylko jeden sposób na to, by przywołać go do porządku i… popełnił samobójstwo, wcześniej wysyłając Odzie list, w którym wyjaśniał przyczyny takiego kroku. Zszokowany Nobunaga po tym wydarzeniu wziął się za siebie i ogarnął, a owej lekcji nigdy nie zapomniał. Wiele lat później, gdy został otoczony przez siły zdradzieckiego gen. Akechiego Mitsuhide, również wybrał godny samuraja sposób odejścia z tego świata i dokonał seppuku.

Harakiri popełniali także ci spośród samurajów, którzy uważali, że w jakiś sposób okryli się hańbą. Jeśli wojownik zawiódł swego dajmio, to jedynym sposobem na zmazanie tej winy było rozprucie sobie brzucha.

Artykuł został opublikowany w 5/2017 wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.