Pan Andrzej dostał wezwanie do zapłaty 750 zł kosztów sądowych po procesie, który wytoczył przeciwko policji. Sprawę przegrał. Przyszedł wpłacić należną kwotę. – To jest moje podziękowanie dla wymiaru sprawiedliwości za niealimentację przez ostatnie 30 lat. – skomentował petent sądowej kasy pan Andrzej. O sprawie informuje lokalny portal www.ostrow24.tv.
Kasjerka odmówiła przyjęcia monet i poprosiła o pomoc dyrektor sądu. Ta miała żądać dostarczenia posegregowanych monet po 100 zł. Według relacji pana Andrzeja, miała także wspominać o prowizji od wpłaty monet w tej postaci, ponieważ rzekomo sąd musiałby ją uiścić, przy wymianie pieniędzy na banknoty. Na miejsce wezwano policję.
Funkcjonariusze orzekli, że kasjerka musi przyjąć monety. Do pomocy wezwano pracownice z administracji sądowej. Po kilku godzinach okazało się, że w przyniesionych przez petenta pieniądzach jest nawet nadpłata w kwocie 3,54 zł – wskazuje ostrow24.tv. Z czego wynika postawa pana Andrzeja? Mężczyzna mówi, że walczył o alimenty od ojca. Pomimo prawomocnych wyroków, nie był w stanie wyegzekwować należnych mu kwot. – Zależało mi, żeby poruszać się w granicach prawa i wyrazić niezadowolenie z dotychczasowych kontaktów z wymiarem sprawiedliwości – wskazał.
Czytaj też:
Grabiec o premierze: Etatowy kłamcaCzytaj też:
Tyszka: Mamy trend na patriotyzm gospodarczy