Do zdarzenia doszło w niedzielę na autostradzie A1. Anna Popek wracała do Warszawy ze Śląska, gdzie promowała swoją książkę. Jej samochód zderzył się z jadącym równoległym pasem autem.
– Wszystko wyglądało naprawdę groźnie, wypadek mógł skończyć się śmiercią... Kilkaset metrów hamowałam, żeby zatrzymać auto na poboczu, wybuchły wszystkie poduszki, w środku czuć było smród spalonych opon i uczucie zupełnej bezwładności i niepewność, w którą stronę to wszystko się potoczy i czy dobrze się zakończy – relacjonuje w rozmowie z "Super Expressem"dziennikarka.
Anna Popek przyznaje, że zawinił pośpiech i zmęczenie. Na szczęście w wyniku wypadku nie odniosła żadnych poważnych obrażeń i niedługo po zdarzeniu pojawiła się w pracy.
Samochód nadaje się do kasacji. Jak precyzuje manager Popek, "wybuchły wszystkie poduszki powietrzne, w pojeździe urwało się koło prawej osi, auto sunęło jeszcze 400 metrów bezwładnie i na szczęście udało się je opanować na tyle iż wylądowało na pasie zieleni pomiędzy pasami ruchu. Samochód wrócił na lawecie do Warszawy".
Poniżej prezentujemy zdjęcia z wypadku:
Czytaj też:
"Piękna pięćdziesiątka. Jak wyglądać 10 lat młodziej". Nowa książka Anny PopekCzytaj też:
„Przeżyłam wtedy chwile grozy”. Anna Popek wspomina spotkanie z ORMO