Czeski premier Andrej Babisz poinformował, że szczyt państw Grupy Wyszehradzkiej w Izraelu został odwołany.
Wcześniej polskie władze poinformowały, że w związku ze sporem na linii Polska-Izrael, premier Mateusz Morawiecki ani szef MSZ Jacek Czaputowicz nie pojadą do Jerozolimy, gdzie miał odbyć się szczyt Grupy Wyszehradzkiej. – Podjąłem decyzję, że delegacja polska nie pojedzie do Izraela. Nie pojedzie minister Czaputowicz. Podjąłem taką decyzję ponieważ słowa, które padły z ust ministra Katza są absolutnie niedopuszczalne – poinformował premier Morawiecki. – Takie słowa są niedopuszczalne nie tylko w dyplomacji, ale też w sferze publicznej. Polacy ucierpieli najbardziej obok Żydów i Romów. W Zachodniej Europie i w wielu innych miejscach ratowani Żydów zostało przypłacone wielką ofiarą – dodał szef rządu.
Rzeczniczka PiS Beata Mazurek napisała, że odwołanie szczytu Grupy Wyszehradzkiej to "wyraz solidarności państw". "Po interwencji premiera Mateusza Morawieckiego pozostali premierzy podjęli decyzję o odroczeniu szczytu z Izraelem. Mimo, że byli na miejscu, albo w drodze do Izraela, zgodzili się z argumentacją polskiego premiera i podjęli tę decyzję w geście solidarności całej Grupy. Opozycja, która rządząc niezbyt lojalnie podchodziła do współpracy w ramach V4, może tego gestu i tych decyzji z katalogu: jeden za wszystkich, wszyscy za jednego nie rozumieć.Sukces siły i argumentów polskiego premiera i polskiej dyplomacji" – napisała na Twitterze.
Czytaj też:
Czaputowicz: Na naszą prośbę szczyt został odwołany, decyzję podjęła cała Grupa Wyszehradzka