Ach, co to będzie za bal!

Ach, co to będzie za bal!

Dodano: 
Anna Popek
Anna PopekŹródło:Fot. Tomasz Krupa
Anna Popek | Muszę przyznać, że dla mnie w słowie „bal” kryje się wiele uroku. Obietnica pięknego wydarzenia – rozmowy, taniec, jedzenie – wszystko w konwencji eleganckiej, lekko oficjalnej, ale sympatycznej – pisze dla DoRzeczy.pl Anna Popek, dziennikarka Telewizji Polskiej.

Słowo „bal” pochodzi z języka starofrancuskiego, gdzie „baller” oznacza tańczyć. Andrzej Bańkowski, autor „Etymologicznego słownika języka polskiego” dodaje jeszcze inne znaczenie, które wywodzi się z greki, gdzie „ballesthai” znaczyło „miotać się. No cóż, gdy patrzymy na tańczące pary, a nie słyszymy muzyki, to czasami faktycznie nieskoordynowane ruchy uczestników zabawy wyglądają, jakby miotali się oni w szaleństwie.

Ale zazwyczaj bal rozumiemy i traktujemy jako elegancką zabawę taneczną. Wchodząc na bal, spodziewamy się najlepszego. Sami także staramy się być wyjątkowo uprzejmi i taktowni oraz zachowujemy się miło, acz z fantazją. Zanim o samych balach, to jeszcze słowo poświęćmy temu, co je poprzedza, czyli o przygotowaniach. Wybieranie sukni, biżuterii, dodatków, ozdób wpinanych we włosy, a dla panów smokingu, koszuli, muchy i spinek może być przyjemne. Jest w tym szykowaniu się jakaś spokojna staranność i rytuał zwiastujący zabawę.

Dlatego dobrze, gdy o balu zaczynamy myśleć troszkę wcześniej. Wówczas przyjemność się wydłuża.

Kobiece suknie balowe należą do tych, które na przestrzeni wieków najmniej się zmieniły. Nadal na wielkie wyjście kobieta zakłada długą suknię z odsłoniętym mniej lub bardziej dekoltem, a do tego dobiera dość okazałą biżuterię. Lubię przeglądać albumy z modą – zawsze zachwycają mnie starannie i z rozmachem uszyte kreacje, które bywają dla mnie inspiracją. Mój ulubiony album to „Wizjonerzy mody” Lindy Watson. Zdjęcie grupy młodych kobiet ubranych w kreacje Charlsa Jamesa nieodmiennie budzi mój zachwyt. Suknie są okazałe, ale nie przytłaczają noszących je pań. Pięknie odsłonięte ramiona, dekolty, które eksponują ciało, a nie są wulgarne. Błękity, miętowe zielenie, blade róże, to używane przez niego chętnie kolory. Scena z garderoby damskiej, gdzie dziewczyny czekają przed wyjściem na sale balową wygląda malarsko i iście królewsko. Charles James miał niezwykły dar przeistaczania zwykłych kobiet w królowe balu, a przy tym był prawdziwym wizjonerem. Jego pikowany jedwabny żakiet Salvador Dali określił jako pierwszą „miękką” rzeźbę.

Wśród zdjęć zwraca uwagę przepiękna Anne Hatheway, która na Galę Oscarów w 2009 roku założyła opalizującą suknię w kolorze szampana wyszywaną kryształkami Svarowskiego i macicą perłową Gorgio Armaniego z jego prywatnej kolekcji. Inspirujące mogą być też suknie Madame Gres, francuskiej projektantki która stała się synonimem wysublimowanego klasycyzmu. Ale nie martwmy się tym, że jeśli nie założymy bogatej sukni od projektanta, to będziemy wyglądać źle. Zgodnie z zasadą głoszoną przez Jil Sander, nie trzeba wydawać fortuny, by wyglądać jak milion dolarów. Ważny jest piękny kolor i fason, który podkreśli nasze atuty.

Kiedy już uporacie się ze strojem dla siebie i towarzyszącej Wam osoby, to przyjdzie czas na krótkie repetytorium z zasad salonowej elegancji i balowego savoir vivru. Nie ma do tego lepszej książki niż „Dobre maniery w przedwojennej Polsce” Marii Barbasiewicz. Jakie były przed wojną reguły balu?

Panie przybywały na bal zawsze w towarzystwie.

Gdy młodej mężatce nie mógł towarzyszyć mąż, to musiała być z nią jej przyjaciółka z mężem. Młode panny zaś mogły na balu pojawić się w towarzystwie matki lub ojca, a w trakcie balu „zgodnie z zasadami savoir vivru towarzyszyła im dama nieodstępująca podopiecznej ani na chwilę” – pisze Maria Barbasiewicz.

Przy wejściu panie otrzymywały karneciki, w których skrupulatnie zapisywały nazwiska panów chętnych do tańca.

Bal prowadził wodzirej. Dbał nie tylko o to by zabawa była dobra, ale pilnował też, by każdy miał z kim i o czym rozmawiać i by żadna z kobiet nie pozostawała bez tancerza.

Dama nie mogla odmówić proszącemu tańca, chyba że obiecała już ten taniec innemu mężczyźnie. „Po skończonym tańcu mężczyzna kłaniał się damie, odprowadzał do miejsca lub proponował przejście do bufetu, gdzie wydawał polecenia podania damie tego, czego sobie życzyła” – czytamy w „Dobrych manierach…”.

Znakomitymi i cenionymi tancerzami byli oficerowie, których maniery także były nienaganne. Ponoć największe emocje budził zawsze mazur, którego tańczono z rozmachem, fantazją i z wielką siłą.

Prowadzenie mazura wymagało taktyki i strategii oraz doświadczenia. Tańczono go także na przedwojennym "Balu Prasy", czyli odpowiedniku naszego „Balu u dziennikarzy”. Zresztą Maria Barbasiewicz uważa, że przedwojenne "Bale Prasy" uchodziły za najlepsze i najbardziej elitarne. Nasi koledzy po fachu potrafili stworzyć atmosferę intelektualno-artystycznej zabawy, w której wszyscy czuli się dobrze i potrafili wspólnie przeżyć coś wyjątkowego.

Na tegorocznym Balu Dziennikarzy na Foksal, który odbędzie się 2 marca także ma być znakomita atmosfera, a goście spędzą czas przy muzyce zespołu Artura Grudzińskiego, przy muzycznych propozycjach Marka Sierockiego i specjalnym występie Izy Trojanowskiej. Dochód z balu przeznaczony będzie na Fundację Solidarności Dziennikarskiej.

Wszyscy jesteśmy Homo Ludens – korzystajmy z tego przynajmniej w karnawale.

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także