O ks. Sawiczu zrobiło się głośno, kiedy "Wyborcza" opublikowała przecieki z zeznań biznesmena Geralda Birgfellnera w prokuraturze. Austriak miał powiedzieć śledczym, że na polecenie prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego przekazał kopertę z 50 tys. zł. Pieniądze miały trafić właśnie do ks. Sawicza.
"GW" pisze, że ten tajemniczy ksiądz – lub były ksiądz – jest nieuchwytny. "W Gdańsku, gdzie mieszkał na terenie swojej dawnej parafii, jego nazwisko na domofonie w dwupiętrowym budynku jest zaklejone" – czytamy w dzienniku.
"Wyborcza" ustaliła, że duchowny jest właścicielem atrakcyjnej działki nad Jeziorem Żarnowieckim na Pomorzu. Stoi tam dom o powierzchni 120 metrów kwadratowych. Wartość tej nieruchomości przekracza – według "GW" – milion złotych.
Gazeta skontaktowała się z poprzednim właścicielem tego miejsca, który powiedział, że ksiądz zgłosił się z ogłoszenia, a działkę kupił za gotówkę. Z kolei cytowany przez "Wyborczą" były urzędnik kurii gdańskiej przekazał, że na kupno działki i budowę domu przez duchownego musieliby się zgodzić jego przełożeni, a – według "GW" – takiej zgody nie było.
Dziennik zwraca uwagę, że kuria uznaje Rafała Sawicza za "księdza zaginionego". Jednocześnie jego nazwisko miało zniknąć z informacji internetowych publikowanych przez kurię. Jak pisze "Wyborcza", Sawicz zatrudnił się w urzędzie miejskim w Gdańsku, gdzie na stanowisku podinspektora w wydziale skarbu zarabiał ok. 3,4 tys. zł brutto miesięcznie.
Czytaj też:
Nowa odsłona taśm Kaczyńskiego. Gerald Birgfellner ma kłopoty