Wakacje u bratanków
  • Łukasz ZboralskiAutor:Łukasz Zboralski

Wakacje u bratanków

Dodano:   /  Zmieniono: 
 
Ciepło jak w Chorwacji, taniej niż w Polsce i w co drugiej miejscowości wodny park z termami – trudno się dziwić, że coraz więcej rodaków rusza na urlop na Węgry

Polskie morze jest piękne, ale dość trudno już nad nim wypoczywać. Po pierwsze dlatego, że znalezienie wolnego miejsca noclegowego w szczycie sezonu zaczyna graniczyć z cudem. Jak wynika z tegorocznych analiz, obłożenie w kurortach sięga już nawet 97 proc. Drugą sprawą są relatywnie wysokie ceny, zwłaszcza w stosunku do oferowanej jakości. Tygodniowy rodzinny pobyt w Polsce kosztuje już tyle co wczasy w Bułgarii, Grecji czy Chorwacji.

Dlatego coraz więcej rodaków pakuje walizki i wyrusza na południe, do węgierskich bratanków. Już z podsumowania węgierskiego Centralnego Urzędu Statystycznego (KSH) za ubiegły rok widać było, że wizyty Polaków w tym kraju wzrosły o ponad 100 proc. w porównaniu z poprzednim sezonem. A kto bywał na Węgrzech wcześniej, mógł zobaczyć, że przez ostatnie trzy lata w niektórych miejscach Polacy już całkowicie zdominowali innych turystów. W tym roku na niektórych campingach trudno było już wypatrzyć inne niż polskie tablice rejestracyjne, a jeśli już się zdarzały, to byli to zwykle Węgrzy, rzadziej Słowacy czy Czesi. 

Dlaczego tłumnie zaczynamy odwiedzać ten kraj? Bo jest tam latem prawie tak ciepło jak we Włoszech czy w Chorwacji, za to dużo taniej. Rodzina z dwójką dzieci może spędzić na Węgrzech ponad tydzień na campingu z basenami termalnymi za ok. 1,5 tys. zł. A do tego fantastyczne wino – w kraju są aż 22 regiony winiarskie – i gospodarze, którzy lubią Polaków. (...)

Cały artykuł dostępny jest w 34/2016 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także