Wielki spisek wokół Konfederacji
  • Jan FiedorczukAutor:Jan Fiedorczuk

Wielki spisek wokół Konfederacji

Dodano: 
Grzegorz Braun, Janusz Korwin-Mikke, Robert Winnicki
Grzegorz Braun, Janusz Korwin-Mikke, Robert Winnicki Źródło: PAP / Jakub Kamiński
TAKI MAMY KLIMAT || Szanse Konfederacji na przekroczenie progu wyborczego maleją z każdą kolejną wypowiedzią jej czołowych polityków. Poszukując w panice wyjaśnienia kiepskich sondaży, kolejni członkowie tego antyunijnego sojuszu coraz częściej uciekają w krainę absurdu.

Punktem wyjścia do napisania tego artykułu jest niedawny występ Kai Godek u Roberta Mazurka w RMF FM, gdy to dziennikarz niemalże znokautował słynną działaczkę pro-life. Fakt, że kandydatka do Parlamentu Europejskiego nie wie, czym się różni Rada Europejska od Rady Unii Europejskiej to jedna sprawa; wpadka, ale przypuszczam, że problemy z odpowiedzią na to pytanie mieliby również politycy PO czy PiS.

Najciekawsze było nie to co się wydarzyło podczas wywiadu, ale co mogliśmy obserwować bezpośrednio PO nim. O stanie mentalnym Konfederacji więcej od samej Kai Godek mówi reakcja jej koalicyjnych kolegów.

Przesiąkanie absurdem

Mam tu na myśli przede postać wiceprezesa partii KORWiN Sławomira Mentzena, który w całym programie Mazurka węszy spisek PiS-owskich sił, które robią wszystko, by propolska koalicja nie doszła do władzy.

„Jeżeli doda się do tego [tj. do programu Mazurka – J.F.] aż trzy prześmiewcze wzmianki o Konfederacji w rubryce Gmyza i Goćka w Do Rzeczy, sprawa staje się zupełnie jasna. Stratedzy PiS uznali, że nie da się nas już dłużej przemilczeć, więc trzeba nas zniszczyć” – oznajmił Mentzen na Facebooku.

Brzmi to niczym jeden ze skeczy Monty Pythona; wszak polska rzeczywistość już dawno wyprzedziła satyrę. Jest to tym bardziej zasmucające, że powyższych słów nie wypowiedział żaden polityk kojarzony z… powiedzmy, że „kontrowersyjnych” wystąpień, tylko właśnie Sławomir Mentzen słynący (do tej pory) z merytoryczności swoich wypowiedzi. Młodego polityka-ekonomistę kojarzono z chłodnym wywodem i spokojnym argumentowaniem na rzecz liberalnych rozwiązań gospodarczych.

Po tyradach naczelnego polskiego wolnościowca, w którego wykładach więcej niż o ekonomii mogliśmy się dowiedzieć o Hitlerze, inteligencji kobiet czy dzieciach z zespołem Downa, postać Mentzena była odświeżającą odmianą. Czemu to się zmieniło? Cóż, swego czasu Korwin-Mikke rozwijał teorię, że kobiety „przesiąkają” poglądami swoich mężczyzn. Najwyraźniej jakaś zbliżona zasada musi działać w polityce. Obracając się w towarzystwie Korwin-Mikkego czy Brauna, musisz krakać jak i oni.

W pogoni za spiskiem

Mentzen poszukujący spisków medialnych na tle reszty Konfederacji nie jest żadnym novum. Teza, że – jak to określa Grzegorz Braun – „media głównego ścieku” zmówiły się, by deprecjonować propolski sojusz była powtarzana przez lata (szczególnie mocno artykułował ją zdaje się Korwin-Mikke).

Jacek Wilk (również wiceprezes KORWiNa) komentując sondaż IBRIS, zasugerował, że kiepskie wyniki Konfederacji są jedynie pochodną tego, że „czwarta władza” nie chce dopuścić do powstania jakiejś siły zdolnej zagrozić duopolowi PO-PiS.

„Odkąd jestem w polityce (czyli od ośmiu lat) z zadziwiającą, żelazną powtarzalnością obserwuję przy KAŻDYCH wyborach dokładnie ten sam schemat” – podkreśla polityk. Za słabe wyniki sojuszu nie jest zatem odpowiedzialna ich polityczna oferta, brak rozpoznawalności, czy fatalny pijar; nie, winne są jedynie złe media, które ogłupiają obywateli.

Ten wątek był kontynuowany przez media sprzyjające Konfederacji. Na stronie „Najwyższego Czasu” mogliśmy przeczytać artykuł „Lewackie media chcą zniszczyć Konfederację! Zaczęły od Kai Godek – obrońcy życia i wolnościowca”. Artykuł jest również omówieniem tekstu "Godek na celowniku. Skąd zmasowane ataki medialne na wolnościowych obrońców życia?" autorstwa Dominika Cwikły z portalu Kontrrewolucja.net. Nas jednak tutaj interesuje jedynie autorski lead, który zamieścili dziennikarze portalu nczas.com. Możemy w nim przeczytać powtórkę z tez Wilka: media niszczą Konfederację, gdyż nie mogą już o niej dłużej milczeć. „Okazuje się, że na pierwszą linię frontu rzucono dziennikarzy uchodzących do tej pory za rzetelnych” – pisze autor artykułu kryjący się pod inicjałami MMC, wskazując w tym miejscu na Łukasza Warzechę i Roberta Mazurka.

Słuchając co niektórych polityków można odnieść wrażenie, że gdyby tylko wredni dziennikarze przestali „atakować” siły propolskie, to partia Wolność/KORWiN cieszyłaby się co najmniej 20 procentowym poparciem w społeczeństwie (swoją drogą w niedawnym wywiadzie Korwin-Mikke stwierdził, że właśnie 20 proc. Konfederacja otrzyma w najbliższych wyborach).

– W miarę jak Konfederacja rośnie w siłę media głównego ścieku (…) reagują coraz gwałtowniej. Wcześniej nas przemilczali. Teraz przemilczeć nas się nie da, to kwalifikujemy się do frontalnego ataku i zniszczenia. Tego przykładem była napaść nieprzytomna, której celem stała się Kaja Godek – mówił Grzegorz Braun o rozmowie Mazurka z Godek, nazywają przy okazji dziennikarza „szubrawcem” oraz „funkcjonariuszem”.

Długa droga w dół

Cóż, pewne spiskowe teorie dotyczące roli mediów w budowaniu polskiej sceny politycznej, to i tak małe piwo w porównaniu do innych ciekawych teorii Konfederatów.

Gdy tylko pojawiła się nowa inicjatywa Roberta Gwiazdowskiego Polska Fair Play, to Janusz Korwin-Mikke od razu ustalił, że konkurent może być wykwitem…. ukraińskiej agentury. Robert Winnicki skromniej podszedł do sprawy, przekonując, że za Gwiazdowskim stoi „jedynie” Mateusz Morawiecki. „Projekt ma dwa cele: obniżyć szanse koalicji narodowo-wolnościowej i dać ew. koalicjanta na jesień” – podkreślił prezes Ruchu Narodowego na Twitterze.

Teorie spiskowe to chleb powszedni dużej części tego środowiska. Nawet podczas ostatnich wyborów w Gdańsku mogliśmy usłyszeć od Grzegorza Brauna insynuacje, że wybory były jednym „wielkim matactwem”, podczas którego doszło do „feudalnego przekazania władzy”. Wcześniej znowuż twierdził, że do wyborów może w ogóle nie dojść, gdyż „układ” może szykować „ścieżkę ewakuacji”. Z kolei same wybory mogły się odbyć jedynie dlatego – mówił Braun – że Paweł Adamowicz jest „oficjalnie nieboszczykiem”, sugerując w rozmowie z Tomaszem Gryguciem (działającym pod pseudonimem Pan Nikt), że śmierć prezydenta Gdańska mogła być ustawką.

Sam Braun zresztą w ostatnich dniach jeszcze raz o sobie przypomniał, stwierdzając w telewizji internetowej wRealu24, że będzie dążył do penalizacji aktywności homoseksualnej, czyli do „karalności sodomii jako takiej”, dodając, że np. Robert Biedroń jako „publiczny sodomita” powinien trafić do więzienia.

Wspomniany Jacek Wilk pytany o te słowa, stwierdził, że jest to prywatna wypowiedź Brauna, której nie można utożsamiać z oficjalnym stanowiskiem Konfederacji. Problem w tym, że Braun zapewnił, że te swoje „prywatne wypowiedzi” będzie głośno powtarzał, gdy już dostanie się do Parlamentu Europejskiego. Do którego mają go zaprowadzić listy Konfederacji.

O Braunie można mówić różne rzeczy, ale jest to człowiek słowny i bezkompromisowy, więc trudno go podejrzewać o niedotrzymanie obietnic wyborczych.

Aha, jeszcze jedno; Sławomir Mentzen podczas jednego z wystąpień zachęcał do głosowania na Konfederację, przekonując, że absolutną „perełką”, która powinna wszystkich skłonić do takiego wyboru, będzie możliwość wysłuchania, jak w Parlamencie Europejskim Grzegorz Braun mówi tradycyjne „Szczęść Boże”. Ciekawe co radykalny wolności owiec, jakim przecież jest Mentzen, myśli o najnowszych pomysłach swojego koalicyjnego kolegi. Może dojdzie do wniosku, że tak jak redaktorzy Gociek, Gmyz i Mazurek również i Grzegorz Braun jest jedynie narzędziem pisowskich strategów?

Artykuł wyraża poglądy autora i nie musi być tożsamy ze stanowiskiem redakcji.

Zobacz poprzednie teksty z cyklu "Taki Mamy Klimat":

Czytaj też:
Prawica będzie płakać przez Biedronia
Czytaj też:
W Polsce liczy się tylko jeden Duda

Zobacz również wywiad DoRzeczy.pl z Grzegorzem Braunem:

Czytaj też:
Grzegorz Braun: Gram w grę, która jest na stole

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także