W wywiadzie dla "Twojego Stylu" Bożena Dykiel przyznała, że choć wiedziała że ma problemy ze zdrowiem, jednak przez lata je bagatelizowała. – Wiedziałam, że mam wadę serca, ale dalej żyłam jak wariatka – mówiła. Wszystko zmieniło się pewnego dnia, kiedy zemdlała podczas pracy. –Sceny były emocjonalne i trudne. Pracowałam cztery dni w tygodniu po 12 godzin. Wstawałam o 5.30, kończyłam o 19.30. Mój mózg był niedotleniony, bo wadliwa zastawka raz mi się otwierała, raz nie. I któregoś dnia upadłam – wspominała. Aktorka początkowo myślała, że to przeziębienie, jednak szybko okazało się konieczna jest operacja serca.
Kiedy Bożena Dykiel trafiła do szpitala w Aninie, usłyszała: "Jeśli pani chce żyć, musimy wstawić nową zastawkę”. – Operował mnie w końcu kardiochirurg, dr Andrzej Bochenek z Katowic, jeden z trzech „bogów”. Wszył mi nową zastawkę. Operacja była poważna, przez kilka godzin żyłam na sztucznym sercu – opowiadała aktorka. Jak przyznaje, po operacji zmieniło się jej życie, już nie jest "szaloną Bożenką".
– Dotarło do mnie, że już niewiele muszę. Robię to, na co mam ochotę, w swoim tempie i na swoich warunkach – wskazała.