"Od rapera do zera". Skiba uderza w Liroya

"Od rapera do zera". Skiba uderza w Liroya

Dodano: 
Zespół Big Cyc
Zespół Big CycŹródło:PAP / Adam Warżawa
Dawno temu byłem kumplem Liroya, a ostatnio widzieliśmy się ze dwa lata temu w studiu TVN, wkrótce po tym jak wywalił go z partii Kukiz. Żartował z lidera swej byłej już partii i mówił, że teraz pójdzie swoją drogą. Nie przypuszczałem, że będzie to droga z tak nieciekawym towarzystwem. Droga do ścieku - napisał na jednym z portali społecznościowych Krzysztof Skiba.

Swój wpis na Facebooku lider grupy Big Cyc zatytułował "Od rapera do zera". Zaczyna go od wspomnień. "To ja zrobiłem z nim pierwszy wywiad dla telewizji. Nazywał się wówczas PM Cool Lee. Dotarł do nas do programu "Lalamido", który w latach 90. realizowaliśmy dla TVP 2. Wydał się na tyle ciekawy i inny od wszystkich, że reżyser Beata Dunajewska postanowiła zrobić mu kilka clipów, a potem krótki program o nim samym. Pomogliśmy mu zaistnieć, bo wydał się nam oryginalny. Jeszcze hip hop nie był w Polsce modny. Ale wkrótce (w dużej mierze za sprawą programu MTV "Yo! Raps") stał się muzyczną bombą, która zmieniła polską scenę muzyczną" – pisze o Piotrze Liroyu-Marcu Skiba.

W dalszej części wpisu muzyk wskazuje, że obecny prezes stowarzyszenia Skuteczni "pochodził raczej z rodziny dysfunkcyjnej" i "zdarzało mu się bywać na bakier z prawem i dokonywać drobnych kradzieży". Później Skiba przechodzi do kariery muzycznej Liroya. "Gdy trafił do Francji spotkał się z muzyka hip hop i postanowił zostać wykonawcą tego gatunku. Już jako Liroy wydał słynny pierwszy album z hitem o scyzoryku. Nagle pojawiły się duże pieniądze i sława. A wraz z nimi zazdrość i niechęć sporej części środowiska. Liroy mimo konfliktów z innymi raperami, potrafił pokazać na co go stać. Wyjechał do USA. Tam nagrał numery z raperami z "Lordz of Brooklyn". Legendarny czarnoskóry raper Ice T nazwał go "OG" czyli przyznał mu tytuł "orginal gangster" będący w świecie hip hopu czymś w rodzaju wyjątkowego wyróżnienia i potwierdzenia klasy. Na późniejszych jego nagraniach pojawili się nawet tacy wykonawcy jak Lionel Richie czy...Mietek Szczęśniak" – pisze.

"Pokumał się więc z ekipą wrogów UE, rasistów, antysemitów, ksenofobów i narodowców"

Zdaniem Skiby, jeśli chodzi o poglądy polityczne Liroya, to był od zawsze "kontrowersyjnym połączeniem anarchisty z liberałem". "Walczył o legalizację marihuany w Polsce i popierał partie Janusza Palikota (nagrał numer, który wspierał jego kampanię wyborczą)" – przypomina. Jak podkreśla, wszystko się zmieniło, kiedy "dzięki Kukizowi" został posłem.

"Szybko jednak z Kukizem popadł w konflikt i z partii został wyrzucony. Chyba jednak bycie politykiem mu zasmakowało, bo nadal chce być w grze za wszelką cenę. Pokumał się więc z ekipą wrogów UE, rasistów, antysemitów, ksenofobów i narodowców (Braun, Winnicki i inni). Taki wybór Liroya świadczy o kompletnym BRAKU POGLĄDÓW. Jak bowiem można zrobić skręt od antyklerykalnej i mocno liberalnej partii Palikota, do towarzystwa posła Winnickiego (zwolennika hitlerowskich plakatów). Tym wyborem Liroy zdradził nie tylko fakt braku ideowych pryncypiów i jakichkolwiek poglądów, ale zdradził też MUZYKĘ i wszystko, co do tej pory robił jako pionier polskiego hip hopu. Facet, który karierę zrobił na muzyce będącej dorobkiem kulturowym czarnej społeczności w USA, jest teraz ozdobą list ultraprawicy, kolegą politycznym nacjonalisty Winnickiego? To tak jakby będąc murzynem zapisać się do Ku Klux Klanu. Dziś Ice T nie nazwałby Liroya "Orginal gangster", ale raczej »typowym politykiem w pogoni za kasą«" – pisze dalej.

"Droga do ścieku"

Kończąc swój wpis Skiba wspomina swoje ostatnie spotkanie z Liroyem-Marcem. Było to dwa lata temu w studiu TVN - wkrótce po tym - pisze muzyk - jak wywalił go z partii Kukiz. "Żartował z lidera swej byłej już partii i mówił, że teraz pójdzie swoją drogą. Nie przypuszczałem, że będzie to droga z tak nieciekawym towarzystwem. Droga do ścieku" – kończy swój wpis.

facebook

Źródło: Twitter
Czytaj także