Owsiak, czyli hejt must go on
  • Wojciech WybranowskiAutor:Wojciech Wybranowski

Owsiak, czyli hejt must go on

Dodano: 
Studio TVN przed warszawskim Pałacem Kultury i Nauki, podczas 25. Finału WOŚP
Studio TVN przed warszawskim Pałacem Kultury i Nauki, podczas 25. Finału WOŚP Źródło: PAP / Radek Pietruszka
SZPYCNIĘTE Z WINKLA || Niedzielna akcja Owsiaka kolejny raz pokazała jak sprawnie funkcjonuje uruchomiona przez jego polityczno-medialne zaplecze gigantyczna machina dzielenia i hejtu. A wszystko to pod parasolem akcji dobroczynnej.

„Chodźcie chłopaki, chodźcie, możecie nabluzgać na Rydzyka” – woła kilku facetów z telewizji „Kręcioła”, czyli ekipy realizującej program telewizyjny Jerzego Owsiaka. Jest środek upalnego lata, pola namiotowe w Kostrzynie nad Odrą. Stoję tak z kolegą, też Wojtkiem, na poboczu woodstockowej drogi, a goście w koszulkach TV Kręcioła, z identyfikatorami „Przystanku Woodstock”, wrzeszczą do nas, że mamy przed kamerami rzucić parę mocnych bluzgów na dyrektora Radia Maryja, z którym Owsiak toczy swoją wojenkę.

Sytuacja groteskowa, tkwimy tak w kurzu na drodze, w kieszeniach, o czym panowie z „Kręcioły” nie wiedzą, mamy legitymacje „Naszego Dziennika”, gazety ściśle wówczas związanej z o. Rydzykiem – dla której lata temu robiliśmy reportaż z „woodstockowej” imprezy. Współpracownicy Owsiaka namolnie nalegają. I tłumaczą, i przekonują, że to wyjątkowa okazja by w telewizji powiedzieć, że Rydzyk jest taki i owaki, że w ogóle ch… j jest, pokazać, że młodzi go nie lubią, a Kościoła i kapłanów też nie, bo się księża mieszają w nie swoje sprawy. W końcu machają ręką zrezygnowani. Skoro nie chcemy to nie. Chętni do telewizyjnego wypyszczenia się na o. Rydzyka, a przy okazji na konserwatywnych księży, się w tym tłumie znajdą – jak Juras poprosi.

Odżyło to wspomnienie sprzed wielu lat, odżyło – gdy kilka dni temu vis a vis mojego mieszkania zawisł baner reklamujący zakończoną wczoraj Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy. Slogan, którym ekipa Owsiaka postanowiła zareklamować jego dokonania brzmiał: Łączymy Polaków już 25 lat. Baner był/jest wielki, kolorowy, zgodnie z powszechnie znaną zasadą, że im bardziej krzykliwe, im bardziej ubrane w barwy jest kłamstwo, tym łatwiej ludzie je kupią.

W istocie bowiem gros aktywności Jerzego Owsiaka i jego wiernych akolitów, prowadzonej pod parasolem WOŚP, a w istocie będącej jak zauważył pisarz Jacek Piekara (twórca przygód inkwizytora Mordimera Madderdina) „zaawansowaną akcją inżynierii społecznej i politycznej, chytrze ukrytej pod płaszczykiem dobroczynności” sprowadza się w dużej mierze do politycznego szczucia i dzielenia Polaków. Wszystko w imię interesów lewicowo-liberalnej władzy, do której Owsiakowi zawsze było blisko.

Już sama idea wypromowania Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w latach 90. opierała się na uderzeniu w niechętny lewicowym elitom Kościół Katolicki. Rozegrano to zgodnie ze starą zasadą dziel i rządź. Owsiak i jego wyznawcy byli – w oficjalnych przekazach medialnych i szeptanej propagandzie – tymi dobrymi, tymi, który pomagają biednym, tymi, którzy robią coś dla potrzebujących, idą z młodzieżą – w przeciwieństwie do „złego kleru”, „czarnych pasibrzuchów” rozbijających się wypasionymi furami. Podziałało. Nota bene sympatycy prawicy jak lemingi w ten kuriozalny podział weszli przeciwstawiając akcji Owsiaka działania prowadzone przez Caritas.

A skoro podziałało to dalej poszło już szeroką falą. Zły okazał się więc ojciec Rydzyk, bo głosił politycznie niepoprawne, konserwatywne prawdy, w dodatku dysponował mediami za pomocą, których mógł docierać również i do młodych. Należało więc go ustrzelić, napuścić młodzież. Kolejne edycje „Przystanku Woodstock” stały się okazją szerzenia propagandy i hejtu na tych, którym nie po drodze było czy to z Owsiakiem czy jego politycznym zapleczem. Nie obywa się bez furiackich ataków, których celem stają się czy to Antoni Macierewicz, czy to historycy: Sławomir Cenckiewicz i Piotr Gontarczyk – autorzy książki o Lechu Wałęsie, o których sam Owsiak woła, że „waliłby z baśki”. Jest też i promocja eutanazji, którą Owsiak nazywa „pomocą starszym” i gwałtowny atak na obrońców życia.

Ostatnia niedziela i kolejny finał zbiórki pieniędzy na WOŚP, dobitnie pokazał, że machina dzielenia i hejtu prowadzona pod parawanem akcji dobroczynnej wciąż jeszcze się sprawdza. „WOŚP powinna teraz zbierać na tomografy, rezonans i wszystko inne do diagnostyki głowy, co pomogłoby ustalić co siedzi w tych PISiorskich łbach i jak to wyleczyć” – grzmiał w mediach społecznościowych jeden z młodych sympatyków Jerzego Owsiaka, epatujący czerwonym serduszkiem, potwierdzającym udział we wczorajszym evencie. „Życie ci śmieciu byś ciężko zachorował i tego sprzętu nikt ci nie użyczy, pisdzielska kanalio” – pisał do prawicowego dziennikarza inny z akolitów pana w czerwonych portkach.

Życzenia śmierci, chorób i cierpień kierowane do sympatyków prawicy, nie ukrywających swojego sceptycyzmu wobec WOŚP, jakie pojawiały się wczoraj w mediach społecznościowych, prawie zawsze miały kontekst polityczny – zresztą zręcznie podgrzewany przez liberalno-lewicową opozycję i związane z nią media.

Dziennikarz „Gazety Wyborczej” Bartosz Wieliński rozpowszechnia grafikę, na której w słowo „Jurek” wpisane jest czerwone serduszko WOŚP, ale w umieszczone poniżej słowo „Jarek” serce przypominające nagie pośladki. Kontekst jest oczywisty. Chwilę później ten sam obrazek przyklei, popierający oczywiście WOŚP, jeden z czołowych polityków opozycji. Wypada? Nie, ale kto by się tam przejmował, parasol „wsparcia” dla „dobroczynności” Owsiaka jest wyjątkowo pojemny. – Wiele jest hipokryzji. Ale najgorsze w ostatnich dniach to wrzucanie do puszki i pisanie do adwersarza jednocześnie "ty k***o i pisdzielcu" – komentuje sprawę prawicowy bloger Grzegorz Wszołek. Ale po stronie fanatyków Owsiaka podobnej refleksji zabrakło. Hejt must go on. Do końca świata i o jeden dzień dłużej.

Czytaj także