Rosyjski duchowny o „polskim faszyzmie”
  • Maciej PieczyńskiAutor:Maciej Pieczyński

Rosyjski duchowny o „polskim faszyzmie”

Dodano: 23
Zorganizowana przez Ruch Narodowy manifestacja pod hasłem "Stop manipulacjom wyborczym!"
Zorganizowana przez Ruch Narodowy manifestacja pod hasłem "Stop manipulacjom wyborczym!" Źródło: PAP / Wojciech Pacewicz
Kreml nie ma monopolu na polonofobię w Rosji. Dowiódł tego ojciec Jakow Krotow na antenie opozycyjnego "Radia Swoboda", nazywając niechętnych islamskim imigrantom biskupów „faszyzującymi”.

Wrogość na linii Putinowska Rosja – Polska pod rządami PiS jest wręcz przysłowiowa. Niechęć Kremla do obozu Kaczyńskiego jest oczywista dla każdego poza tą częścią przeciwników prawicy, którzy próbują pokrętnie udowadniać rzekome podobieństwa w stylu sprawowania władzy w obu krajach i stosunku do Unii Europejskiej. W optyce oficjalnej rosyjskiej propagandy prezes PiS jest wręcz „czarnym charakterem”. Nie oznacza to jednak, że rządzący Polską mogą liczyć na pełne zrozumienie w szeregach rosnącej powoli w siłę opozycji demokratycznej. O ile putiniści atakują PiS za Smoleńsk, poparcie dla Ukrainy i rzekomą rusofobię, o tyle demokraci w krytyce polskiej prawicy wysuwają podobne argumenty, co zachodnioeuropejska lewica liberalna. Na cenzurowanym znaleźli się także biskupi reprezentujący postawę sceptyczną wobec islamskich imigrantów.

„Polski katolicyzm jest fikcją?”

Postawa polskiego Kościoła była jednym z tematów audycji pt. „Wiara i cywilizacja” (w ramach cyklu „Z chrześcijańskiego punktu widzenia”), prowadzonej przez prawosławnego duchownego – ojca Jakowa Krotowa, na antenie finansowanej przez Kongres Stanów Zjednoczonych Radia Swoboda.

Gościem programu był religioznawca Roman Łunkin. „Weźmy najbardziej katolicki, według statystyk, kraj w Europie Zachodniej – Polskę. Papież Franciszek wezwał każdą parafię do przyjęcia co najmniej jednej rodziny emigranckiej. I, o ile na świecie żyje ponad 1 miliard 200 tysięcy katolików (…) problem uchodźców zostałby rozstrzygnięty. Uchodźców zaczęli przyjmować wszyscy, oprócz Polski, która, pomimo dotacji unijnych, przez cztery lata w ogóle nie przyjęła ani jednego uchodźcy. Wszystkie apele Watykanu rozbiły się o niewidzialną przeszkodę, której częścią jest polski episkopat. Powstaje więc pytanie: na ile rzeczywiście katolicyzm określa, czym jest polska cywilizacja? Czy może w tej sytuacji polski katolicyzm jest jest fikcją?” – pytał ojciec Krotow, mijając się przy okazji z prawdą w temacie przyjmowania przez Polskę uchodźców. W odpowiedzi Roman Łunkin stwierdził: „Myślę, że katolicyzm, niewątpliwie, definiuje współczesną polską cywilizację i perspektywę jej rozwoju”. Uzasadnił to faktem, że wciąż większość Polaków deklaruje przynależność do Kościoła, co na zachodzie Europy jest fenomenem.

Kto przeciw imigrantom, ten „faszyzuje”

Krotow polemizował, zwracając uwagę na fakt, że jednak po 1990 roku, liczba katolików zmniejszyła się nad Wisłą o 20 procent, co było zaskoczeniem dla wszystkich, oprócz socjologów, którzy zapowiadali, że po odzyskaniu niepodległości Polska skręci w stronę ateizmu. Religioznawca stwierdził: „Niewątpliwie, religijność raczej spada niż rośnie, jest problem z postrzeganiem Kościoła w społeczeństwie, jednak w Polsce i na Węgrzech ta część Kościoła, która popiera papieża Franciszka, ostro krytykuje tych biskupów, którzy występują przeciwko imigrantom”. „Faszyzujących” – dodał ojciec Krotow.

Łunkin był bardziej ostrożny w ocenie postawy polskich biskupów: „Eufemistycznie nazywa się ich ksenofobami. Jednak Kościół katolicki także tutaj pokazał swój uniwersalny charakter. Mój kolega z uniwersytetu w Lublinie (KUL- red.) napisał artykuł na temat emigrantów w Polsce, dowodząc, że pomimo sprzeciwu miejscowego duchowieństwa i samych parafian, mimo wszystko znalazły się w Polsce i organizacje charytatywne, i parafie, które przyjmują uchodźców” – religioznawca wyprowadził więc z błędu prowadzącego audycję.

Znak równości między polską prawicą a faszyzmem stawia rosyjska opinia publiczna – zarówno prokremlowska, jak i opozycyjna, czyni to jednak ze skrajnie różnych powodów. Dla obozu władzy, ktory obok nastrojów nacjonalistycznych wykorzystuje propagandowo także sentyment do ZSRS i „wielkiego zwycięstwa”, faszysta to ten, kto nie docenia „wysiłku zbrojnego Armii Czerwonej w walce z faszyzmem”, natomiast prozachodni liberalni demokracji w zasadzie powtarzają tezy swoich kolegów z Europy Zachodniej. I, jak dowodzi retoryka ojca Jakowa, powtarzając, nie zawsze weryfikują ich prawdziwość.

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także