Walczymy o interesy polskich firm
Artykuł sponsorowany

Walczymy o interesy polskich firm

Dodano: 
Anna Zalewska, Poseł do PE, Grupa Europejskich Konserwatystów i Reformatorów
Anna Zalewska, Poseł do PE, Grupa Europejskich Konserwatystów i Reformatorów 
– Trudno sobie wyobrazić jakikolwiek kraj, który nie ma kręgosłupa kopalnego w postaci węgla lub gazu – tłumaczy poseł Parlamentu Europejskiego Anna Zalewska.

W Parlamencie Europejskim staje pani w obronie polskich inwestycji. W połowie lipca, wraz z innymi europosłami PiS, wystąpiła pani z petycją w sprawie Kopalni i Elektrowni Turów, należących do Grupy PGE. Dlaczego?

Poseł do PE, Grupa Europejskich Konserwatystów i Reformatorów Anna Zalewska: Zgłosili się do mnie nie tylko pracownicy i kierownictwo kopalni, lecz także samorządowcy i mieszkańcy, których bardzo poruszyła ta sytuacja. W sposób nieuzasadniony i nagły czeski Greenpeace zaczął atakować kompleks, zarzucając Polsce, że rozbudowa kopalni może wpłynąć na utratę wody pitnej w regionie Liberca w Czechach.

Przypomnijmy, że Czesi zabiegają o odebranie koncesji i wygaszenie działalności kompleksu w Turowie w ciągu 10 lat. Tłumaczą, że chodzi o dobro środowiska.

Czesi mają po swojej stronie granicy podobne kompleksy i jakoś im to nie przeszkadza. IMGW zbadał sprawę. Z ich ustaleń wynika, że to wina zmian klimatycznych. Warto dodać, że Turów podjął ponadstandardowe decyzje i finansuje rozwiązania, które mają wesprzeć Czechów. Greenpeace jednak, podpierając się podpisami 11 tys. obywateli, wniósł sprawę do Komisji Petycji. Natomiast mieszkańcy zebrali w odpowiedzi 30 tys. podpisów Polaków, Czechów i Niemców, w tym samorządowców, chcąc pokazać fakty. Mam nadzieję, że do końca roku uda się tę sprawę rozstrzygnąć i rozwiązać problem.

Z korzyścią dla Polski?

Na to liczymy. Odnoszę jednak wrażenie, że to dopiero początek walki i przez najbliższe lata będziemy zakładnikami ekologicznych organizacji. Jesienią odbędą się manifestacje, które zapoczątkowała szwedzka aktywistka Greta Thunberg. Chodzi o wywarcie presji na unijnych polityków, którzy w październiku będą głosować nad prawem klimatycznym.

Co jest dla nas największym zagrożeniem?

Prawo klimatyczne i idea Europejskiego Zielonego Ładu [strategia UE dotycząca ochrony środowiska i przeciwdziałania zmianom klimatycznym – przyp. red.] są zagrożeniem dla całej europejskiej gospodarki i rolnictwa. Wiele mówi się o ekologii w UE, ale nikt nie policzył, ile ta idea będzie nas kosztowała. Nikt nie słucha głosów przedsiębiorców, którzy mówią, że trzeba proces spowolnić. Stawianie ciągle nowych wyzwań destabilizuje europejskie gospodarki. A przecież żyjemy w czasach pandemii i kryzysu, który wywołał koronawirus.

Do 2050 r. musimy osiągnąć neutralność klimatyczną. Będzie to wymagało transformacji społeczno-gospodarczej. Jakie wyzwania stoją przed Polską jako członkiem UE?

Ustalenia Rady Europejskiej z grudnia 2019 r., potwierdzone w czerwcu tego roku, mówią o zeroemisyjności na poziomie UE. Nie zapominajmy jednak o tym, że Polska, podobnie jak inne kraje z węglowym miksem energetycznym, jest zupełnie w innym położeniu niż np. Szwecja czy Austria, które bez problemu w ciągu 10–15 lat osiągną cel. Finalnie to kraje z największymi kłopotami będą samodzielnie realizować ambicje UE. Transformacja musi odbywać się w sposób przemyślany, a nie destrukcyjny dla społeczeństw i gospodarek, które, nie ze swojej winy, znalazły się w takiej sytuacji. Niestety można odnieść wrażenie, że KE ma jeden cel: walkę o rynki energetyczne.

Czy możemy sobie wyobrazić Polskę bez kopalń? Kiedy to nastąpi?

Trudno sobie wyobrazić jakikolwiek kraj, który nie ma kręgosłupa kopalnego w postaci węgla lub gazu. W prawie klimatycznym pojawił się bardzo niebezpieczny zapis – po 2025 r. UE nie będzie subsydiować inwestycji związanych z paliwami kopalnymi. Komisja Europejska ma również ambicje sprawdzania krajów członkowskich i ich przepływów finansowych, by kontrolować realizację zapisów prawa klimatycznego. Wciąż za mało mówi się o tym, że energia odnawialna nie działa bez stabilnego źródła energetycznego.

Tutaj dochodzimy do kolejnej ważnej kwestii, którą ostatnio pani podnosi w PE. Prawo klimatyczne bowiem zakłada nową rolę europejskiego systemu handlu emisjami. Domagała się pani zawieszenia go na czas epidemii koronawirusa. Dlaczego?

ETS, czyli system opłaty za tonę emisji dwutlenku węgla, wymknął się spod kontroli. W czasie pandemii, gdy nie funkcjonowały firmy, zakłady pracy, obywatele nie poruszali się samochodami, cena za jedną tonę CO2 wzrosła z 15 do 30 euro. Przepisy proponowanych rozwiązań chcą poszerzyć te rozwiązania o budownictwo, transport, rolnictwo. Górnicy, energetycy, rolnicy i inni przedsiębiorcy powinni pytać głośno polskich europosłów, co robią, by walczyć o ich interesy w UE. Niestety, jeśli chodzi o prawo klimatyczne, to polscy eurodeputowani głosują tak jak ich grupy polityczne. A te często działają wbrew interesom takich krajów jak Polska.

Grupa Europejskich Konserwatystów i Reformatorów EKR

Sfinansowano ze środków Grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów w Parlamencie Europejskim

Artykuł został opublikowany w 40/2020 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także