Wielkie włoskie oszustwo

Wielkie włoskie oszustwo

Dodano:   /  Zmieniono: 
Piotr Kowalczuk z Rzymu 

Raport o stanie kraju pokazał jasno: Włochom udało się przetrwać kryzys dzięki oszukiwaniu fiskusa. A państwo oszukują wszyscy, nie tylko mafia.

Powoli zaczynamy wychodzić z kryzysu, który z powodu egoizmu i histerycznego uporu północnej Europy przepoczwarzył się w kataklizm. Najcięższe chwile pozwolił nam przetrwać potężny, nielegalny obieg gospodarki. Ukryta przed fiskusem praca i płaca były amortyzatorem tej katastrofy.

Takie szokujące tezy – wraz z przekonaniem, że gdyby nie horrendalne koszty, należałoby wycofać euro i wrócić do walut narodowych – głoszą nie Marie Le Pen, włoska Liga Północna czy Korwin-Mikke, ale wręcz euroentuzjastyczny, liberalny i cieszący się ogromnym autorytetem Instytut Badań nad Włochami EURISPES, dla którego pracują najtęższe włoskie głowy.

Zawarł je w swoim przemówieniu, a także na kartach „Rapporto Italia 2016”, dyrektor instytutu prof. Gian Maria Fara. Coroczne sprawozdanie o stanie Italii – wychodzące od 1982 r. – zostało zaprezentowane 28 stycznia w auli Biblioteki Narodowej w Rzymie. Raport, oprócz opinii ekspertów i twardych danych, zawiera też błyskotliwe eseje – jest więc lustrem, w którym odbijają się aktualne poglądy, postawy, zjawiska społeczne, obawy, smutki i radości Włochów i Włoszek.

Zacznijmy od największego utrapienia Włochów: kryzysu. Zgodnie z narracją prof. Fary ta zaraza przywędrowała do Europy z USA, kompromitując ze szczętem zupełnie ślepe na wyraźne objawy choroby największe agencje ratingowe. Kryzys zmusił banki centralne do pompowania pieniędzy w zagrożony bankructwem system bankowy w swoich krajach. Już w 2009 r. według szacunków MFW straty sięgnęły w sumie 4 tys. mld dolarów. „I w obliczu tego kataklizmu strefa euro pod wpływem egoizmu krajów północy reaguje w sposób irracjonalny, jakby opętana niepohamowaną histerią: zmusza kraje członkowskie do zbilansowania ksiąg rachunkowych, drastycznego zredukowania wydatków i praktycznej rezygnacji z inwestycji” – pisze prof. Fara. W efekcie, zamiast pobudzić gospodarkę, co jest jedynym sposobem na wyjście z kryzysu, Italia została zmuszona do jej zduszenia. Księgi rachunkowe udało się zbilansować, ale PKB spadł do poziomu sprzed 15 lat, a kredyt stał się nieosiągalny. Rozpoczęły się masowe bankructwa włoskich przedsiębiorstw, wzrosło bezrobocie, a ludzie, by przeżyć, musieli sięgnąć po oszczędności i precjoza. Wiele wskazywało na to, że niebawem Italia podzieli los Grecji. A jednak udało się uniknąć katastrofy. (...)

Cały artykuł dostępny jest w 7/2016 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także