Żydowskie obozy koncentracyjne
  • Paweł KukizAutor:Paweł Kukiz

Żydowskie obozy koncentracyjne

Dodano:   /  Zmieniono: 
Na niemieckiej stronie internetowej Finanznachrichten.de pod  tytułem „In Gedenken an Marcel Reich-Ranicki” umieszczono taki opis: „... die Zeit in einem polnischen Konzentrationslager...”. No i  oczywiście zbulwersował nas, Polaków. Czy słusznie? Zastanówmy się.

Logika jest taka – skoro obóz leżał na terytorium Polski, to – posługując się skrótem myślowym – nazywa się go „polskim obozem koncentracyjnym”. I tak przecież wszyscy wiedzą, że to uproszczenie, bo obóz był oczywiście nazistowski. A kim byli naziści? Każde dziecko z podstawówki, czy to irackiej, brazylijskiej, czy niemieckiej, bez wahania odpowie: Naziści to byli źli ludzie, którzy ubezwłasnowolnili dobrych Niemców.

Wkrótce podobnie będą odpowiadać nasze dzieci. Kiedy? To zależy, kiedy uda się urzeczywistnić marzenie Wałęsy i przyłączyć Polskę do Macierzy za Odrą. Być może konieczny będzie etap przejściowy, czyli realizacja idei Donalda Tuska, który 13 czerwca 1992 r. na kongresie kaszubskim powiedział: „Moje wystąpienie ma charakter programowy, by rozpisać go na kierunki działań i wcielać w życie. Nosi to wystąpienie tytuł »Pomorska Idea Regionalna jako zadanie polityczne«”. I podobno przedstawił Pomorską Ideę Regionalną jako swój program pełnej autonomii dla Pomorza (Kaszub), które powinno mieć nie tylko własny rząd, lecz także własne wojsko i pieniądze.

Ponieważ proces przyłączenia Polski do Niemiec jeszcze potrwa, zastanówmy się nad dzisiejszym kompromisem nazewnictwa obozów śmierci z okresu II wojny. Tak by ani nie bulwersowało Polaków, ani nie raniło tych, którzy tylko wykonywali rozkazy.

W mojej szkole podstawowej sprawa była jasna – niemieckie obozy śmierci. Tak uczono mnie na lekcjach historii. Tak mówiła moja Mama, której Ojca (a mojego Dziadka) po jednej z pierwszych łapanek w Warszawie wywieziono do Auschwitz. Oczywiście już nie wrócił. Mama do tej pory mówi „niemiecki obóz”. I na nic moje uwagi, że to określenie jest politycznie niepoprawne w czasach budowania zgody ponad podziałami.

Jak więc nazwać te obozy, by uniknąć nieporozumień? Może nie określać ich terytorialnie? Musielibyśmy bowiem mówić nie tylko o obozach „polskich”, lecz także o np. „czeskich”, „białoruskich” czy – o zgrozo – „niemieckich” (Ravensbrück, Sachsenhausen, Dachau itd.).

Co w takim razie robić? Zamiast nadawać przymiotnik miejscowy, zastanówmy się nad wprowadzeniem określnika osobowego. Czyli KTO mordowany był w obozach koncentracyjnych. Tu już chy- ba nikt nie ma wątpliwości, że w ogromnej większości Żydzi. A wówczas będę mógł, odpo- wiadając na pytanie: „Gdzie zginął pański dziadek?”, zakomunikować – posługując się skrótem myślowym – „Został zamordowany w Auschwitz – żydowskim obozie koncentracyjnym”. Tak chyba będzie najprościej, bo przecież i tak wszyscy doskonale wiedzą, o co chodzi, prawda?

Czytaj także