Kto naprawdę wygra te wybory
  • Paweł LisickiAutor:Paweł Lisicki

Kto naprawdę wygra te wybory

Dodano:   /  Zmieniono: 
O referendum w skrócie
O referendum w skrócie

Za tydzień o tej porze wszystko już będzie wiadomo. Zanim jednak zacznie się to, co zawsze, czyli walka zwycięzców, by jeszcze bardziej upokorzyć pokonanych, i walka pokonanych, by ukryć rozmiary porażki, można pokusić się o pokazanie tego, co i dla kogo będzie porażką lub zwycięstwem.

W przypadku Platformy sytuacja jest jasna. Każdy wynik równy wynikowi PiS lub lepszy od niego będzie oznaczał sukces Donalda Tuska. Jeszcze kilka miesięcy temu można było sądzić, że jego rządy wreszcie dobiegają końca. Tusk się wypalił i wyczerpał. Od kilku miesięcy zaczęły to potwierdzać sondaże, które wskazywały, że PiS przegonił partię rządzącą. Platfor- mie zaczął grozić los AWS i SLD, czyli powolne osuwanie się w stan wegetacji, a potem być może rozkładu. A tu nagle niczym wybawienie pojawił się kryzys ukraiński i wszystko zaczęło się zmieniać. Właściwie dlaczego? Wielu twier- dzi, że w chwilach niepokoju i zawieruchy ludzie instynktownie zwracają się do władzy. Być może.

Mnie bardziej przekonuje inny powód. W oczach rosnącej liczby wyborców Platforma zaczęła być postrzegana jako siła, która chroni przed ryzykiem bezpośredniego uwikłania się Polski w konflikt Rosji z Ukrainą. Ten motyw zaczął przeważać nad wcześniejszą, słuszną, negatywną oceną fatalnych rządów Tuska. Ludzie mogli uznać, że bezpieczeństwo jest ważniejsze niż chęć ukarania nieudaczników.

Żeby mówić o sukcesie, PiS powinien wygrać ze sporą przewagą. Jarosław Kaczyński od kilku lat zapowiada, że nie interesują go rządy koalicyjne, bo żeby zmienić Polskę, musi mieć władzę sam. Niewielka wygrana, nie mówiąc o remisie czy przegranej, wskazywałaby, że taka wizja najprawdopodobniej nie spełni się też po wyborach do Sejmu. W zeszłym roku wygrana w Rybniku, potem w Elblągu wskazywała, że partia Kaczyńskiego wreszcie znalazła się na prostej drodze. Wątpliwości mogły pojawić się po przegranym referendum w Warszawie. 

Od wybuchu konfliktu na Ukrainie karta się odwróciła. Racja stanu sprawiła, że Kaczyński poparł na początku politykę Tuska wobec Moskwy, co musiało przynieść straty polityczne. Po pierwsze, zakwestionowało to dotychczasowy przekaz tej partii, zgodnie z którym Tusk występował w roli niemal rosyjskiego zdrajcy. Po drugie, kryzys ukraiński spowodował wzrost niepokoju wyborców. Trudno uznać, by dotychczasowa polityka PiS wobec katastrofy smoleńskiej – tak częste podkreślanie możli- wości zamachu i sugestia, że odpowiadają za niego rosyjskie władze – nie miała negatywnego wpływu na poparcie dla tej partii w nowej sytuacji, w której znacznie wzrosły obawy Polaków przed konfliktem z Moskwą. 

Co do innych partii, to najciekawsze będą wyniki Nowej Prawicy Janusza Korwin-Mikkego. Przekroczenie przez nią progu oznaczałoby bowiem, że na scenie pojawił się nowy, nieobliczalny gracz. 

Czytaj także