• Paweł KukizAutor:Paweł Kukiz

Szambonurki

Dodano:   /  Zmieniono: 

Jesteśmy narodem szambonurków. Uwielbiamy nurzać się w mętnej kloace i szukać pomiędzy wydalinami „elit” resztek z pańskiego okrągłego stolca, aby wyżywić siebie i rodzinę. Pamiętając, że 30 lat temu na półkach stał ocet, z lubością pochłaniamy przetrawione przez nich pomarańcze. Już bilion euro długu. Co tam, nasze dzieci oddadzą. Kilo złota za litr soku.  

Szambo to nasz Adriatyk. Oni tak nam powiedzieli, więc nie może być inaczej. A nawet jeśli może, to cieszmy się, że jest jak jest, bo dzięki temu dzieci 1 września pójdą do szkoły. W szkole nauczą je, że mają być dumne, iż w przeciwieństwie do innych nacji my – Polacy – uodporniliśmy się na smród szamba. Takie są wytyczne. Zaczyna się od sześciolatka. Ten łatwo uwierzy, że kał to miód, a perfumy to oszołomstwo. A jak już to załapie, to potem bez problemu do 67. roku życia będzie tyrał. Albo na Niemca, bo przecież Polski już nie ma – jak powiedział kolega tego, co Ameryce robi laskę. Przepraszam, on osobiście nie robi. Jej robi ten, któremu robi on. 

Nas to nie rusza. W końcu gender jest. 

„Bielona gęba budzi śmiech,

tańczący słoń zapiera dech,

atleta czy kobieta z brodą

tłum gapiów ku ekstazie wiodą”

To z „Barona Cygańskiego” Straussa. Wizjonerstwo. Dopisać jeszcze parlamentarnym językiem:

„Na górze grają spektakl znów,

kto naszym wodzem, a kto wróg,

z zewnątrz wygląda to paskudnie,

lecz k…wa k...wie łba nie urwie” – i mamy kwintesencję konsekwencji systemu okrągłego stolca.

Jakże tu mogłoby być pięknie! Spokojnie, zwyczajnie, bezpiecznie. Wystarczy osuszyć szambo. Wyjść z domów i osuszyć. Stworzyć nowy, logiczny i prosty ład. Wskazywać i rozliczać swoich przedstawicieli. Wybierać ich spośród swoich. Tych najlepszych. Ale nie, bo jak to? Co będziemy jeść, gdy oni przestaną wydalać? Boimy się nowego – przecież tak świetnie nauczyliśmy się żerować w ekskrementach. Tak świetnie się przystosowaliśmy. Glisty to przy nas ch…, d... i kamieni kupa, kochani koprofile. 

Cały wywiad opublikowany jest w 29/2014 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także