Przyszła pora na Kaczora
  • Paweł KukizAutor:Paweł Kukiz

Przyszła pora na Kaczora

Dodano:   /  Zmieniono: 

Ostatnio podano do publicznej wiadomości informację, która jednych zachwyciła, drugich poraziła, a trzecich (ja się do nich zaliczam) ani ogrzała ani zziębiła – Prawo i Sprawiedliwość w sondażu zdeklasowało PO, uzyskując 42 proc. w sondażach. Naprzeciw 28 proc. dla Platformy.

Załóżmy, że tak wysokie poparcie PiS utrzyma się do przyszłorocznych wyborów parlamentarnych. Wniosek prosty – Kaczyński wygrywa wybory. Co dalej? 

Sytuację, że Prawo i Sprawiedliwość zdobędzie ponad połowę miejsc w Sejmie – a w związku z tym zdolne będzie samodzielnie rządzić – z góry wykluczam. Społeczeństwo jest bowiem zbyt zatomizowane i „zliberalizowane” światopoglądowo, by głosować na kojarzącego się z siermiężnym stylem rządzenia i „gomułkowszczyzną” Kaczora. Nawet jeśli się w swojej ocenie co do społeczeństwa mylę, to nie ulega wątpliwości, że naturalną konsekwencją naszej obecnej partyjnej ordynacji jest fakt, iż jeszcze nigdy nie udało się jednej partii rządzić samodzielnie. 

Mówiąc skrótowo – gdyby jednak PiS zdobył tyle mandatów, by nie musiał wchodzić w koalicję, osobiście przeproszę Tuska za swoją niewiarę w obiecywane przez niego cuda. Bo tylko prawdziwy cudotwórca może w ordynacji proporcjonalnej doprowadzić swoimi rządami do jednowładczego objęcia tronu przez opozycję.

Pozostawiając jednak monopol na cuda Jezusowi Chrystusowi, zejdźmy na ziemię. Załóżmy, że PiS rzeczywiście chce władzy i przed wyborami nie wystawi na pierwszy plan Macierewicza, Błaszczaka czy Hofmana. Ludzie zaś mają już tak dość Tuska i jego towarzyszy, że dają PiS poparcie w okolicach 40 proc. głosów. Jednak nawet w wypadku tak wysokiego zwycięstwa PiS może się okazać, że rząd stworzy... koalicja PO, SLD i PSL (która już od dłuższego czasu nieformalnie istnieje) i resztki po Palikocie. I rządzić będzie Polską do 2019 r., doprowadzając tym samym Państwo do definitywnego upadku.

Że niemożliwe? Bo przecież trzeba powierzyć tworzenie rządu liderowi zwycięskiej partii? Zwyczajowo tak prezydent powinien uczynić, ale przecież nikt go nie zmusi. Bo jak? Okazać się może (i z pewnością się okaże), że jednak trzeba odsunąć PiS od władzy i stworzyć tęczową, „ratującą demokrację” koalicję. Bo „zgoda buduje”. 

Zapomniałem o Korwinie? Po frontalnym ataku PiS, zarzutach wspierania Putina i zapowiedziach Kaczora, że ze względu na obawę przed kompromitacją w żadne relacje z JKM wchodzić nie zamierza, bardziej prawdopodobna wydaje się powtórka z Boniego niż ewentualność rzeczowej współpracy na linii Kaczor – Mikke. A nawet jeśli, to przypomnę, że  Jarosław nie poradził sobie z Lepperem, a cóż dopiero Korwin? 

Jednym słowem czeka nas pat w parlamencie i przyspieszone wybory. Za rok lub dwa lata. I tyle jeszcze w oczekiwaniu na JOW-y wytrzymam. A jeśli się nie doczekam? Pozostaje emigracja. Lub Majdan. 

Czytaj także