• Piotr GabryelAutor:Piotr Gabryel

E-Polska? Eee tam!

Dodano:   /  Zmieniono: 

Tak jak większość Polaków obcuję z wieloma systemami informatycznymi. Za ich pośrednictwem od lat komunikuję się z prywatnymi bankami, prywatnymi firmami medycznymi, prywatnymi firmami ubezpieczeniowymi, sprawdzam stan mojego konta w prywatnym funduszu emerytalnym, rezerwuję bilety, zamawiam do domu najprzeróżniejsze towary i usługi, wymieniam się informacjami i opiniami z mnóstwem bliskich oraz znajomych. Owszem, czasami coś nie działa, coś się zawiesza, zacina, ale – choć z każdego z tych systemów korzystają setki tysięcy, a nierzadko miliony użytkowników – regułą jest, że wszystko idzie jak po maśle.

I to wszystko, co jest dziś – i to od lat – takie proste, takie oczywiste w sieci w zetknięciu z Polską prywatną, staje się niemal niewykonalne w zetknięciu z Polską państwową. Mimo ładowania każdego roku mnóstwa naszych – podatników – pieniędzy w cyfryzację Polski państwowej otrzymujemy w zmian głównie kolejne informacje o wykryciu jeszcze jednej afery korupcyjnej w tej dziedzinie. A potem na to, czego nie zrobiono w terminie, idą nasze kolejne pieniądze, i jeszcze następne, a efektów jak nie widać, tak nie widać. Spektakularna katastrofa „systemu informatycznego” Państwowej Komisji Wyborczej jest tego najlepszym dowodem.

W końcu działa zaledwie 10 z niemal 40 systemów, które miały przeobrazić anachroniczne oblicze cyfrowej Polski państwowej, a nam, obywatelom, przynieść ulgę w kontaktach z urzędniczym molochem. Wielomiesięczne, a w niektórych przypadkach już kilkuletnie opóźnienia mogą sprawić, że nie dość, iż systemy te nigdy nie ruszą, to jeszcze za brakoróbstwo urzędników my, podatnicy, będziemy musieli zwrócić ponad 2 mld zł unijnej pomocy. Bo przecież, jak uczy życie, żaden z urzędników za swoją nieudolność nie straci nie tylko posady, ale nawet złotówki z dorocznej regulaminowej premii.

Wciąż nie działa więc kluczowa część systemu e-Zdrowie, tzw. szyna usług, czyli elektroniczny „kręgosłup” systemu scalającego i porządkującego polską służbę zdrowia (e-WUŚ, e-recepty itd.). A bez niej nie ma mowy choćby o rozpoczęciu budowy kolejnych elementów e-Zdrowia. Nie działa, mimo że miał działać ponad pół roku temu, system e-Podatki. Z kolei od ponad roku powinna funkcjonować (ale oczywiście nie funkcjonuje) e-platforma konsolidująca systemy celne i podatkowe. Kuleje, nie działa sprawnie, choć miał działać wiele miesięcy temu, ePUAP2, system, który ma nam umożliwiać załatwianie spraw w urzędach za pośrednictwem sieci internetowej. I tak dalej – ta lista wstydu e-Polski zawiera prawie 30 pozycji.

Ile czasu i pieniędzy tracimy z powodu nieuruchomienia na czas tych wszystkich systemów, wiemy doskonale. Nie wiemy jednak, ile na ich niedziałaniu zarabiają przestępcy, którzy lubią pływać w mętnej, bo niecyfrowej, a więc nieprzezroczystej wodzie. A zazwyczaj to, co oni zarabiają, my – podatnicy – tracimy, bo to gra o sumie zerowej.

Czytaj także