Najtajniejsza broń Kiszczaka

Najtajniejsza broń Kiszczaka

Dodano: 
Czesław Kiszczak podczas spotkania z Erchiem Honeckerem
Czesław Kiszczak podczas spotkania z Erchiem HoneckeremŹródło:Wikimedia Commons / Bundesarchiv, Bild 183-1988-0629-035 / CC-BY-SA 3.0
Historycy do tej pory nie mają prawie żadnych informacji o najbardziej tajnej strukturze SB lat 80. – Biurze Studiów. Lata badań, metry przeszukanej dokumentacji, odtajnienie zbioru zastrzeżonego, a nadal wiemy tylko tyle, że była to najważniejsza jednostka operacyjna w MSW stworzona do walki z głównymi strukturami podziemia solidarnościowego. Czy oznacza to, że już zawsze będziemy skazani na brak wiedzy w tej materii?

Grzegorz Wołk

Napisać, że powstanie Solidarności zmieniło reguły gry obowiązujące w świecie SB, to jakby nic nie napisać. W ciągu zaledwie miesiąca z setek, maksymalnie tysięcy aktywnych opozycjonistów liczba „wrogów systemu” wzrosła do milionów! W konfrontacji z Solidarnością aparat represji okazał się w dużej mierze bezbronny. W ścisłym kierownictwie MSW zapadła więc decyzja o stworzeniu Biura Studiów Służby Bezpieczeństwa. W dokumencie z czerwca 1982 r., który formalnie Biuro Studiów powoływał do życia, zapisano, że jego zadaniem jest wypracowanie „strategii, taktyki, a także form i metod działania wobec grup i osób naruszających prawo lub podejmujących próby organizowania szkodliwych społecznie procesów i tendencji”. To sugerowało, że jednostka będzie eksperckim zapleczem skupiającym analityków z MSW. Ani słowa o prowadzeniu inwigilacji, podsłuchach, agenturze, operacjach specjalnych. Teoretycznie zwykły think-tank.

Była to jednak przykrywka, tak jak zresztą wiele innych spraw związanych z historią Biura Studiów. Tak naprawdę nie wiadomo nawet, czy jednostka ta nie działała przed swoim formalnym powołaniem. Z jednego z dokumentów – dotyczącego struktur i podziału etatów MSW – wynika, że początki Biura Studiów sięgają nawet 15 grudnia 1981 r. Niewykluczone, że przez pierwsze dni lub tygodnie działało nieformalnie, w ukryciu. To był przecież znak firmowy Biura Studiów – jego operacje były owiane największą tajemnicą, a jego funkcjonariusze raczej nie współpracowali z kolegami z innych jednostek SB. Uważali się za lepszych.

Czytaj też:
Esbecy zabili 16-latka, bo ujawnił wstrząsającą prawdę

Trafili do niego starannie wyselekcjonowani funkcjonariusze z innych jednostek operacyjnych. W centrali było to początkowo 30 osób. Docelowo miano zatrudnić ok. 100 funkcjonariuszy. Na ich czele stanął płk Władysław Kuca z Departamentu III MSW, który jeszcze przed stanem wojennym odpowiadał za niszczenie Solidarności. „Studenci” dostali narzędzia, o jakich inne jednostki mogły pomarzyć. Mogli np. tworzyć kombinacje operacyjne, dla których tworzono fikcyjne organizacje. Od czasów zwalczania podziemia niepodległościowego komunistyczne służby takich działań nie praktykowały! Na celowniku Biura Studiów znaleźli się m.in. Lech Wałęsa, Andrzej Gwiazda, Anna Walentynowicz.

O konkretnych działaniach Biura Studiów nie wiemy prawie nic. Funkcjonariusze tej jednostki zadbali o skrupulatne wyczyszczenie archiwów z wszelkich śladów swojej działalności, a w okresie transformacji zapewne sporą część materiałów „sprywatyzowali”. Warto pamiętać, że wszystkie jednostki SB – poza Biurem Studiów i wywiadem – musiały dbać o prowadzenie szczegółowej ewidencji swoich źródeł osobowych i osób rozpracowywanych. Dzięki temu po latach możemy na podstawie zachowanej ewidencji dowiedzieć się, kogo SB traktowała jako wroga systemu, a kogo jako tajnego współpracownika. Tymczasem Biuro Studiów zarówno tajnych współpracowników, jak i osoby przez tę jednostkę inwigilowane opisywało często kategorią „zabezpieczenie”.

Co to oznaczało? Gdy inna jednostka SB zainteresowała się osobą „zabezpieczoną”, musiała się zgłosić do Biura Studiów SB, bo nikt inny nie wiedział, w jakim charakterze dana osoba jest zarejestrowana. W odwrotną stronę mechanizm działał inaczej: funkcjonariusze Biura Studiów przejmowali cenną agenturę innych jednostek SB. Skala tego zjawiska wydaje się obecnie niemożliwa do oszacowania. Oznacza to także, że tylko w dokumentacji operacyjnej i osobnej ewidencji Biura Studiów można było wyczytać charakter relacji łączących daną osobę z jednostką SB. Niestety, ta dokumentacja nie jest znana. Trudno żywić nadzieję, że uchowała się z Zbiorze Zastrzeżonym. Raczej została zniszczona lub wyniesiona przez funkcjonariuszy w okresie transformacji.

Akcja MO w czasie stanu wojennego. Autor nieznany

Zachowały się za to – nieliczne – sprawy operacyjne oraz dokumenty analityczne Biura Studiów SB. Wśród figurantów biura można wymienić chociażby Lecha Wałęsę, Zbigniewa Bujaka, Bogdana Borusewicza, Antoniego Macierewicza i Piotra Ikonowicza. Jednak prawie nic nie wiemy o tym, jakie działania Biuro Studiów SB prowadziło np. wobec Tymczasowej Komisji Koordynacyjnej, która de facto była najważniejszą organizacją podziemnej Solidarności. A był to przecież jeden z priorytetów działalności nie tylko Biura Studiów SB, lecz także całego MSW.

Przypadki związane z warszawskim podziemiem wydawniczym pokazują, że gdy Biuro Studiów SB wkraczało do akcji i dzieliło się posiadaną wiedzą, inne komórki SB zaczynały odnosić sukcesy. Tak było m.in. z pismami „Wola” i „Tygodnik Mazowsze”. Oczywiście nie była to jednostka wszechwiedząca i odnosząca jedynie sukcesy. W archiwach IPN zachowały się także ślady nieudanych prowokacji i kombinacji operacyjnych lub nieprawdziwych informacji, których źródłem było biuro. Tworzyli nawet fikcyjne organizacje, z których najbardziej znana z fikcyjnych organizacji jest Międzyregionalna Komisja Obrony Solidarności (MKO). Wydawali preparowane przez siebie drugoobiegowe pisma, np. „Bez Dyktatu”, i wypuszczali fałszywe numery autentycznych pism podziemnych, np. „Tygodnik Mazowsze”. Podane przypadki zakończyły się porażką esbeków.

Artykuł został opublikowany w 8/2017 wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.