Jak Polska straciła Śląsk
  • Piotr SemkaAutor:Piotr Semka

Jak Polska straciła Śląsk

Dodano: 
Bitwa pod Legnicą na miedziorycie Matthäusa Meriana Starszego, 1630 roku.
Bitwa pod Legnicą na miedziorycie Matthäusa Meriana Starszego, 1630 roku.Źródło:Wikimedia Commons
To, co zmarnowali Piastowie śląscy, którzy dali się rozpuścić w niemieckiej zupie etnicznej, próbowali odwojować z bronią w ręku potomkowie ich poddanych – powstańcy śląscy.

Historia dynastii piastowskiej na ziemi śląskiej, a w jej tle zmagania Polski z Czechami i Niemcami o Śląsk, powinna być wykładana w najbardziej prestiżowych polskich akademiach dyplomacji i planowania geostrategicznego. Jest w niej wszystko – nauka o wyjątkowym znaczeniu pewnych ziem dla losów całego państwa, morał o niszczącym wpływie osobistych ambicji władców na los narodu, z którego pochodzą, i wreszcie przypomnienie o wadze posiadania własnych, a nie obcych elit. Nie ma w dziejach śląskiej odnogi polskiego rodu królewskiego tylko jednego – happy endu. Być może dlatego ta opowieść jest w Polsce tak niepopularna. Jednak warto, aby miłośnicy historii sięgali także po opowieści bez optymistycznego finału – choćby po to, by nie popełniać na nowo tych samych błędów.

Śląskie przedmurze

Historycy wczesnego średniowiecza spierają się o sytuację Śląska w IX i X w., gdy zaczynało się tworzyć państwo polskie. Jedni twierdzą, że było ono częścią państwa wielkomorawskiego, a potem Czech, drudzy wskazują, że sięgały tu jedynie wpływy z południa, ale nie może być mowy o trwałej czeskiej inkorporacji tych ziem, gdzie istniały słabe państewka plemienne. W czeskiej kronice Kosmasa z Pragi znalazło się podanie o założeniu Wrocławia przez czeskiego księcia Vratislava, zmarłego w 921 r. Istotnie dla Czech – które wyłoniły się z pomroki dziejów wcześniej niż Polska –tereny śląskie były naturalnym terenem ekspansji. Od zachodu i południa Czesi blokowani byli przez ziemie Franków i Bawarów, które potem weszły do państwa karolińskiego, a następnie do cesarstwa niemieckiego. Od wschodu od końca IX w. państwo spadkobierców św. Wacława napotkało wojownicze i agresywne państwo węgierskich Arpadów.

Aspiracje czeskie do Śląska miały z polskiego punktu widzenia jedną niepokojącą cechę – Czechy nie były w pełni suwerennym krajem. Święty Wacław (907–929) zgodził się na przyjęcie statusu lennika Niemiec i jego państwo stało się potem składnikiem Rzeszy niemieckiej. Ten hołd poddańczy położy się cieniem na historię naszych południowych sąsiadów aż do 1939 r., gdy przy okazji tworzenia Protektoratu Czech i Moraw powoła się na ten akt propaganda III Rzeszy.

Spójrzmy teraz na ziemie śląskie z punktu widzenia Mieszka I, twórcy polskiej państwowości. Jego państwo, które swe początki miało w Wielkopolsce, w naturalny sposób dążyło do oparcia się na najbezpieczniejszej granicy naturalnej. A taką granicą były Sudety.

Czytaj też:
Polacy biorą Kijów. Tysięczna rocznica wielkiej wyprawy

Polski książę wiedział więc, że musi zdobyć Śląsk. Inaczej Czesi na trwałe włączą ziemie śląskie do swego państwa albo pod hasłem zbrojnej chrystianizacji wkroczą tu Niemcy. Rycerze z czarnym orłem z pewnością zgotowaliby śląskim plemionom opłakany los zachodnich szczepów słowiańskich – Lutyków, Wieletów czy Obodrzyców.

Oczywiście ideałem dla Mieszka byłoby równoczesne zdobycie terenów także pogańskiego zachodniego Pomorza i zabezpieczenie się również od północy, ale młode państwo polskie miało siły tylko na wyprawę w jednym kierunku. Mieszko wybrał wojnę z Czechami o Śląsk. Konflikt miał miejsce między 985 a 990 r. i zwyciężyła w nim Polska.

Od tej chwili ziemie śląskie weszły w skład państwa Piastów. Mieszko, a następnie jego syn Bolesław Chrobry w mądry sposób łączyli ekspansję państwową z włączaniem nowych ziem do polskiej struktury kościelnej. Stworzona około 1000 r. diecezja wrocławska została podporządkowana archidiecezji gnieźnieńskiej, co nawet po utracie Śląska przez Polskę aż do 1821 r. będzie przypominać o łączności tych ziem z polskością.

Tak zaczyna się ponadtysiącletnia rywalizacja polsko-niemiecko-czeska o Śląsk. Jej specyfiką będzie to, że władcy Niemiec wykorzystywać będą Czechów do osłabiania Polski. Właśnie z tego zjawiska będzie wypływać tradycja niechęci polsko-czeskiej. To pchnie już pierwszych polskich władców ku zupełnie obcym nam etnicznie Węgrom. Zarówno Piastów, jak i Arpadów zbliżać do siebie będzie zarówno niechęć wobec pretensji o hołdy lenne ze strony niemieckich cesarzy, jak i wspólny interes w blokowaniu ekspansji Czechów.

Podobizny Piastów śląskich na bramie Zamku Piastów Śląskich w Brzegu.

Polska przeżywała wtedy okresy chwały i ekspansji, jak za rządów Bolesława Chrobrego, gdy sięgała Łużyc i Słowacji, ale także kryzysów w postaci reakcji pogańskiej po śmierci Chrobrego. Powstały wówczas chaos zachęcił w 1038 r. do najazdu na Śląsk czeskiego księcia Brzetysława. Były też okresy, gdy polscy władcy skutecznie bronili Śląska i odpierali wyprawy cesarskie, choćby te najbardziej znane z lat 1017 i 1018 r. czy tę z 1109 r., którą pamiętamy z bohaterskiej obrony Głogowa. Gdy wydaje się, że nasz kraj wyszedł już z tych prób zwycięsko i Śląsk na stałe wszedł w skład Polski, trwałości naszego państwa zagroziło rozbicie dzielnicowe.

Kłębowisko ambicji

Pojęcie dynastii Piastów śląskich pojawia się wraz podziałem ziem polskich przez księcia Bolesława Krzywoustego między jego synów. Najstarszy syn Bolesława Władysław Wygnaniec (1105–1179) objął Śląsk, jednocześnie utrzymując krakowską dzielnicę senioralną. Nasz kraj wszedł w ponad dwa wieku chaosu i konfliktów wewnętrznych. Rozwiązanie polityczne, które wydawało się tylko chwilowym załagodzeniem sporu między dziećmi Krzywoustego, wyłoniło z czasem dynastię śląską, która coraz bardziej ulegać będzie obcym wpływom i oddalać się emocjonalnie od idei łączności z Królestwem Polskim.

Początkowo pamięć o przynależności do królewskiego rodu i związanych z tym praw do tronu w Krakowie była dość silna. Parę razy wydawało się, że śląscy Piastowie są w stanie wykorzystać „zachodniość” i związany z tym cywilizacyjny rozwój swej dzielnicy do zjednoczenia całej Polski pod swoim przewodnictwem. To przypadek Henryka Brodatego, rządzącego księstwem wrocławskim w latach 1201–1238, i jego syna Henryka Pobożnego, których plan zdobycia polskiej korony uniemożliwiły inwazja Mongołów i klęska pod Legnicą w 1241 r. Sposób, w jaki Henryk II Brodaty wzmocnił śląską, wielkopolską i krakowską dzielnicę, pozwala pomarzyć, jak cała ówczesna Polska mogłaby zdobyć się na skok cywilizacyjny pod władzą książąt z Wrocławia, bez jednoczesnego germanizacyjnego nalotu.

W miarę upływu czasu śląscy Piastowie podzielili swoją dzielnicę na coraz liczniejsze i słabsze księstewka. Linie rodowe mnożyły się. Podział na linię legnicko-brzeska, linię głogowsko-żagańsko-oleśnicka czy linię opolsko-raciborską osłabił znaczenie rodu. Stracono poczucie racji stanu. Następca Henryka Pobożnego – Władysław Rogatka (1220–1280) – zapisał się w historii haniebnie, sprzedając arcybiskupowi magdeburskiemu tereny grodu Lubisz, i zasłynął z otaczania się niemieckimi rycerzami rabusiami. Wskutek takich sympatii i nadań rośli w siłę przedstawiciele silnych niemieckich rodów Hohenzollernów czy Hohensteinów.

Ostatnim śląskim Piastem, jaki miał szanse na krakowski tron, był Henryk IV Probus (1257/58–1290), niestety bardzo już zniemczony.

Mapa Śląska z XVI wieku autorstwa Martina Helwiga

Gdy na początku XIV w. „zjednoczycielem” Polski okazał się Władysław Łokietek, nie miał on już dostatecznej siły militarnej, aby zdobyć Śląsk. Jego następca Kazimierz Wielki walczył na śmierć i życie z Krzyżakami. Aby rozbić śmiertelnie groźny dla Polski alians braci zakonnych z Malborka z Czechami, musiał zrzec się w Namysłowie w 1348 r. praw Korony polskiej do Śląska.

Historycy śląskich Piastów byli wręcz bezradni wobec liczby sporów dynastycznych, żenującego żebrania o pomoc w walce u cesarzy Niemiec czy na dworze w Pradze. To, co rzucało się w oczy, to coraz słabsze ambicje i brak charyzmy, która potrafiłaby któremuś z władców skupić wokół siebie pozostałych rywali czy to żelazną wolą, czy siłą.

Multikulti czy zwykła germanizacja?

Dziś w ramach poprawności politycznej modne jest przedstawianie średniowiecznego i wczesnorenesansowego Śląska jako „miejsca pokojowego współżycia Polaków, Czechów, Niemców, Słowaków i Węgrów”. Zapomina się, że od XII w. pod fasadą tego idealizowanego dziś „spotykania się kultur” następowało stopniowe wzmacnianie się, a potem dominacja żywiołu niemieckiego. Szedł on dwiema drogami: albo poprzez imigrację osadników z Niemiec, albo poprzez niemieckie wpływy z Czech. Boom na złoża srebra w Sudetach wymagał sprowadzania wykwalifikowanych kadr z Zachodu. Miasta zyskiwały charakter czysto niemiecki, gdzie jedynie plebs i część biedniejszych rzemieślników nadal mówiły po polsku. Dwory śląskich Piastów germanizowała niemiecka kultura dworska – od turniejów rycerskich do literatury niemieckich trubadurów.

Śląscy Piastowie znali polski, ale faktycznie kulturowo stawali się Niemcami. Czy mogłoby być inaczej? Owszem, w Krakowie, już przy okazji buntu wójta Alberta, siłą zatrzymano podobne niepokojące tendencje, a potem wpływy niemieckie równoważono gośćmi z Włoch czy Francji.

W jakim stopniu na to powolne niemczenie śląskich Piastów wpłynęła polityka dynastyczna żenienia się z niemieckimi księżniczkami? Na pewno w ogromnym, bo dzieci zazwyczaj przyjmują jako rodzimy język matki.

Skoro nie powstawało polskie mieszczaństwo, rolę czynnika kulturotwórczego pełnili niemal monopolistycznie Niemcy. We Wrocławiu katedra biskupia stanowiła dość długo punkt oparcia dla tendencji propolskich. Symbolem tych dążeń był udział wrocławskiego biskupa Romka przy koronacji Przemysława na króla Polski.

Wystarczyło jednak, by w 1301 r. kontrolę nad Wrocławiem przejął król czeski Wacław, by wskutek akcji kanoników niemieckich w kapitule wrocławskiej wybrano na nowego biskupa pierwszego Niemca – Heinricha von Würbena. Do promotorów niemczyzny doszli niemieccy biskupi. Hierarchowie tacy pchali książęta śląskie ku realizacji interesów niemieckich. Jednak bywało i na odwrót. Jeśli w dzisiejszym Wrocławiu swój plac ma biskup wrocławski Nankier, to w podzięce za swoją upartą politykę propolską. Powinniśmy tę wdzięczną pamięć kultywować, a nie ulegać nowomodnym sloganom, że jakoby nie można porównywać ówczesnej świadomości narodowej z dzisiejszą. To bałamutna ideologia. Już wtedy zauważano i trwożono się z powodu dominacji języka niemieckiego w kościele i urzędach oraz oddalania się Śląska od Polski.

Czytaj też:
Polacy na krucjatach. Zapomniana epopeja naszych obrońców wiary

Gdy Polska odzyskała pełnię sił za późnych Jagiellonów, energia Rzeczypospolitej była już skierowana na wschód. Śląsk jako część korony czeskiej przejęli po 1526 r. Habsburgowie, a śląscy Piastowie przeszli w większości na protestantyzm. Jakby w ostatnim odruchu narodowej samoświadomości wśród ostatnich Piastów pojawiła się moda na polskość. Jednak ród już wygasał. Jeszcze Krystian, książę legnicko-wołowsko-brzeski, spędził lata na emigracji w Polsce i zadbał, by syn Jerzy Wilhelm nauczył się polskiej mowy. Jerzy, zwany Czwartym, umarł 21 listopada 1675 r. w Brzegu, nie pozostawiając potomka.

Przywołuje się często dwa różne zapisy z kronik Jana Długosza, pozornie ze sobą sprzeczne.

Zwolennicy tezy o odrębnym narodzie śląskim lubią cytować jako dowód rzekomo odwiecznej odrębności ostre słowa polskiego kronikarza: „Spośród narodów graniczących z Królestwem Polskim nie ma bardziej zawistnego i wrogiego Polakom niż Ślązacy”.

A jednocześnie ten sam Długosz wyrażając radość z powodu odzyskania przez Polskę Pomorza w 1466 r., pisał: „Ale jeszcze szczęśliwszym czułbym się, gdybym z łaską Bożą doczekał odzyskania i zjednoczenia z Polską Śląska”.

Schizofrenia? Nie. Długosz pisząc swoje gniewne słowa o Ślązakach, miał być może na myśli tych Piastów z owej ziemi, którzy bezrefleksyjnie wchodzili w rolę narzędzi polityki niemieckiej i czeskiej, wykazując często typową dla neofitów nadgorliwość. Jednak nie zmieniało to przekonania Długosza, że Śląsk zamieszkuje szczep narodu polskiego, z którym wiążą Polskę język i tradycja historyczna.

To, co zmarnowali Piastowie śląscy, którzy dali się rozpuścić w niemieckiej zupie etnicznej, próbowali odwojować z bronią w ręku potomkowie ich poddanych – powstańcy śląscy.

Artykuł został opublikowany w 5/2015 wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.