Pojedynek gigantów. Ta bitwa rozpoczęła rewolucję na morzach

Pojedynek gigantów. Ta bitwa rozpoczęła rewolucję na morzach

Dodano: 7
Admirał Heihachirō Tōgō na mostku flagowego pancernika Mikasa
Admirał Heihachirō Tōgō na mostku flagowego pancernika Mikasa Źródło: Wikimedia Commons
Bitwa stoczona w Cieśninie Koreańskiej 27–28 maja 1905 r. była jedną z największych w historii wojen morskich i wpłynęła na gruntowne zmiany w uzbrojeniu okrętów.

Michał Mackiewicz,
pracownik naukowy Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie

Zagłada rosyjskiej 2. Eskadry Pacyfiku i bezprecedensowy sukces Japończyków to wypadkowa błędów wiceadmirała Zinowija Rożestwienskiego i słabego wyszkolenia carskich załóg z jednej strony oraz znakomitego dowodzenia adm. Heihachirō Tōgi i świetnego przygotowania cesarskich marynarzy z drugiej. Poza tym Cuszima była „podręcznikową” bitwą artyleryjską. W walce toczonej przez najcięższe jednostki, a więc pancerniki liniowe i krążowniki pancerne, zasadniczą rolę odgrywała artyleria kal. 305120 mm. Na pancernikach głównym uzbrojeniem były zazwyczaj cztery działa kal. 305 mm umieszczone w dwóch obrotowych wieżach na dziobie i rufie, natomiast armaty kal. 152 mm montowano w kazamatowych stanowiskach burtowych.

Prym w produkcji dział wiodły niemieckie zakłady Kruppa, francuskie Schneider-Canet i Hotchkiss oraz angielska wytwórnia Elswick należąca do zakładów Armstronga. Rosjanie byli w zasadzie samowystarczalni – petersburski Obuchow produkował francuski sprzęt firmy Canet, który pokrywał zapotrzebowanie floty, do tego dochodziła produkcja z zakładów w Permie. Z kolei uzależnieni od importu Japończycy kupowali działa we wspomnianej wytwórni w Elswick.

Najnowocześniejsze rosyjskie pancerniki dysponowały 305-milimetrowymi działami Obuchow-Canet wz. 1895. Maksymalna szybkostrzelność na pancernikach typu Borodino wynosiła do 1,5 strz./min. Stosowano pociski przeciwpancerne i granaty o wadze 331 kg, a ich zapas na działo wynosił do 75 sztuk. Teoretyczny zasięg strzału wynosił 20 km, jednak z uwagi na możliwości ówczesnych przyrządów celowniczych efektywny pojedynek ogniowy toczono na dystansie najwyżej kilku kilometrów. Rosyjski przeciwpancerny pocisk wystrzelony z działa wz. 1895, lecący z prędkością początkową 792 m/s, przebijał z odległości blisko 3,7 km pancerz 25-centymetrowej grubości, z 5,5 km – 20-centymetrowej, a z 7,3 km – 16 centymetrowej. Niewiele odbiegał danymi balistycznymi japoński odpowiednik, czyli działo 305 mm EOC (Elswick Ordnance Company); armaty tego typu znajdowały się m.in. na flagowym pancerniku „Mikasa”.

Rosyjski pancernik Oslabia. Został zatopiony w bitwie pod Cuszimą

Skuteczność ówczesnej artylerii w walce z pancerzem była stosunkowo niewielka. W niektórych opracowaniach twierdzi się, że pociski z japońskich dział 305 mm nie były zdolne, niezależnie od dystansu, przebić pancerza grubszego niż 15 cm! Warto porównać to chociażby z możliwościami niemieckiej trzystapiątki z okresu I wojny światowej, której pocisk przeciwpancerny penetrował na dystansie blisko 13 km 25-centymetrowy pancerz. Pod Cuszimą decydującą rolę odegrały jednak granaty wypełnione materiałem wybuchowym – prochem i szymozą. Ta ostatnia była silniejsza niż stosowany potem trotyl, ale też bardziej niebezpieczna dla użytkownika; opracowano ją w Japonii na bazie kwasu pikrynowego zwanego melinitem lub lydditem. Oczywiście wobec pancernych płyt pociski wybuchowe niewiele by wskórały – burty okrętów osłonięte były na linii wodnej śródokręcia utwardzanymi płytami stalowymi o grubości 20–25 cm. Japończycy mieli jednak zadanie ułatwione. Obładowane węglem rosyjskie olbrzymy miały pancerne pasy poniżej linii wodnej, a granaty robiły potężne wyrwy w cienkich burtach, powodując groźne pożary.

Cesarskie okręty były lepiej opancerzone (61 proc. kadłubów i nadbudówek wobec 40 proc. na jednostkach rosyjskich) i wystrzeliwały więcej pocisków – 360 o wadze 22 ton (ponad 3 tony materiału wybuchowego) w ciągu minuty, wobec 139 rosyjskich o łącznej wadze 8,2 ton (zaledwie 205 kg materiału wybuchowego). Wysoka szybkostrzelność była zasługą wyszkolonych załóg, a precyzja ognia możliwa była m.in. dzięki dalmierzom firmy Barr & Stroud; Rosjanie także je posiadali, tyle że zdecydowanie mniej. Gigantyczny pojedynek artyleryjski pod Cuszimą okazał się łabędzim śpiewem tych, wydawałoby się, nowoczesnych okrętów. Z chwilą zwodowania angielskiego HMS „Dreadnought” (1906), uzbrojonego w 10 dział kal. 305 mm, wszystko, co pływało do tej pory, okazało się kupą niewiele wartego złomu.

Artykuł został opublikowany w 11/2017 wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.