Ukraińcy robią krok w przepaść

Ukraińcy robią krok w przepaść

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ukraińcy robią krok w przepaść
Ukraińcy robią krok w przepaść 

Fragmenty wywiadu Tomasza P. Terlikowskiego z ks. Tadeuszem Isakowiczem-Zaleskim opublikowanego w 24 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Tomasz P. Terlikowski: Czy tak szumnie zapowiadane przez kościół w Polsce i Cerkiew na Ukrainie wspólne polsko-ukraińskie oświadczenie w sprawie rzezi wołyńskiej można nazwać przełomem?

ks. Tadeusz Isakowicz - Zaleski: Nie, nie sądzę, żeby można to było uznać za jakikolwiek przełom.

Dlaczego?

Źle zdefiniowano strony konfliktu. Ludobójstwo, które miało miejsce na Kresach Wschodnich, a także na terenach obecnego Podkarpacia i Lubelszczyzny, nie zostało przeprowadzone przez naród ukraiński i wymierzone w naród polski. Zbrodni dokonali ludzie będący nacjonalistycznym wrzodem na narodzie.

Wrzodem? Czy to nie za mocne określenie?

A jak inaczej określić szowinistów ukraińskich z Ukraińskiej Po- wstańczej Armii i SS Galizien? Ci ludzie dokonali ludobójstwa nie tylko Polaków, ale wcześniej Żydów, a także Ormian czy Czechów. Ich ofiarami zostali wreszcie także Ukraińcy, którzy byli przeciwni- kami ideologii nacjonalistycznej czy ratowali Polaków.

Jest faktem, że OUN-B czy UPA wyznawały nacjonalistyczną ideologię, ale – o czym, jak sądzę, nie wolno zapominać – ich twórcy i ideolodzy są ojcami ukraińskiej tożsamości narodowej, przynajmniej w wersji, którą wyznaje się na zachodniej ukrainie. ich wyraźne potępienie jest niezmiernie trudne dla ukraińskich historyków czy hierarchów, którzy chcą umacniać ukraińską niepodległość.

Ale pamiętajmy, na jakich podstawach został ukształtowany ukraiński nacjonalizm. Dmytro Doncow, jego ideologiczny ojciec, podkreślał, że aby powstała niepodległa Ukraina, trzeba stosować „twórczą przemoc”, czyli zwyczajny terror. On się zgadzał na zabijanie Polaków, Żydów, ale także tych Ukraińców, których uważał za zdrajców, bo nie zgadzali się na szowinizm i nacjonalizm. I takie idee wcielała w życie Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów, ze szczególnym uwzględnieniem frakcji Stepana Bandery.

(…)

Sformułowanie „cużeniec” może sugerować, że chodzi o ludzi, którzy na tych terenach są od niedawna. Polacy, a przynajmniej ich większość, osiadali tam i mieszkali od czasów kazimierza Wielkiego. trudno nie uznać ich za Wołynian.

Ostrówka i Wola Ostrowiecka – dwie miejscowości, które ukraińscy nacjonaliści wycięli w pień w sierpniu 1943 r. – zostały zasiedlone przez Polaków w czasach dynastii Jagiellonów. Ormianie, wśród których byli moi przodkowie, uciekali na Wołyń i Podole przed prześladowaniami tureckimi wiele wieków wcześniej. Żydzi podobnie. Większość przedstawicieli zabijanych mniejszości

przebywała więc na tamtych terenach od kilkuset lat, była w nie wrośnięta i nie znała innej ojczyzny. Trudno ich uznać za obcych! Jednak za takich ich uważano, podobnie zresztą jak osoby z rodzin mieszanych. Niekiedy wymuszano na mężach zabijanie żon, a na dzieciach – jednego z rodziców.

Część ukraińskich historyków wyjaśnia to, sugerując silny konflikt ekonomiczny. biedni ukraińcy mieli zabijać wzbogaconych na ich pocie i krwi Polaków.

To kompletna bzdura. Ziemianie, oficerowie, urzędnicy zostali do 1941 r. w dużym stopniu zamordowani lub wywiezieni na Sybir przez Sowietów. Później mordowali ich też Niemcy. A UPA mordowała biednych chłopów. W większości nie była to ani inteli- gencja, ani ludzie zamożni, ale chłopi równie biedni co ich sąsiedzi. Jedyną różnicą był język, którym się posługiwali, i obrządek łaciński, do którego przynależeli.

(…)

Można mówić o wojnie religijnej na tych terenach?

W tamtym czasie wyznanie odróżniało ofiary od katów. Warto przypomnieć, skoro polscy biskupi tego w dokumencie nie wyjaśnili, czym była krwawa niedziela 11 lipca 1943 r. To nie były ataki na garnizony polskie czy jakieś umocnienia, ale napady na kościoły. Banderowcy świadomie wybrali dzień, w którym ludzie modlili się w świątyniach, i to tam ich zabijano, palono, rozcinano siekierami. Często w trakcie mszy świętej. Księży zabijano siekierami przy ołtarzu. To się nigdzie nie zdarzyło i można to uznać za walkę z chrześcijaństwem.

Można o to oskarżać Cerkiew? Ostatecznie były jasne wypowiedzi metropolity Szeptyckiego, który potępiał mordy i wzywał do nawrócenia. A w praktyce żaden duchowny, który uczestniczył w rzeziach i mordach, nie został pociągnięty do kanonicznej odpowiedzialności, żadnego nie suspendowano. Nie było kar za święcenie noży w cerkwiach. Z jednej strony podejmowano niewielkie działania, często nieczytelne dla ludzi, takie jak list Szeptyckiego, a z drugiej były oddelegowanie kapelanów do SS Galizien, tolerowanie skraj- nego szowinizmu w cerkwiach parafialnych czy działania księży w oddziałach UPA. Warto też uświadomić sobie, że także teraz Cerkiew wcale nie odcina się od tamtych działań. W delegacji w Polsce wraz z metropolitą Światosławem był także abp Ihor Woźniak, który w 2007 r. święcił pomnik Bandery we Lwowie i opowiadał wówczas o polskiej okupacji Lwowa, a także wychwalał banderowców. I nie jest to wyjątek, ale coraz częściej reguła.

Tego wszystkiego nie ma jednak w tym dokumencie biskupów polskich i ukraińskich?

I dlatego nie jest on przełomem. Nie ma w nim ani słowa o tym, kto, gdzie i dlaczego mordował. Nie ma też ani słowa o stronach konfliktu czy o samym ludobójstwie. Jest wiele słów, które służą rozmywaniu odpowiedzialności i zrzucaniu jej na wszystkich.

Bo?

Bo nie wspomina się choćby o tym, że poza terenem Wołynia nie można już mówić o ludobójstwie. Na wschód od rzeki Zbrucz w okolicach Żytomierza, Kamieńca Podolskiego czy Winnicy też mieszkało wielu Polaków, a nie było na nich zorganizowanych ataków. Już to pokazuje, że problemem nie jest spór ukraińsko-polski, ale ideologia nacjonalistyczna, która rozwinęła się w dawnej Galicji Wschodniej, czyli na obecnej Ukrainie Zachodniej. Pominięcie tego faktu, a także brak użycia terminu „ludobójstwo” sprawiają, że ten dokument wcale nie zbliża nas do pojednania i prawdy.

(…)

Masz jednak świadomość, że bez tej ideologii nie ma tożsamości narodowej sporej części zachodnich ukraińców?

Zgoda. Z tego jednak nie wynika, że mamy się na to godzić. Jeżeli Ukraina aspiruje do Unii Europejskiej, to nie może opierać swojej tożsamości na mordercach.

Oni dali im jednak mocne podstawy myślenia niepodległościowego...

Prawdziwych ojców ma Ukraina wielu, na przykład atamana Symona Petlurę. I naprawdę nie musi sięgać po ludzi, którzy zabijali Żydów i Polaków. To jest krok w przepaść samych Ukraińców. (...)

Całość rozmowy Tomasza P. Terlikowskiego z ks. Tadeuszem Isakowiczem-Zaleskim została opublikowana w bieżącym numerze tygodnika Do Rzeczy.

Autor: Ewa Łosiewicz