Uduszeni w Petersburgu. Koszmarna śmierć dwóch carów
  • Marek GałęzowskiAutor:Marek Gałęzowski

Uduszeni w Petersburgu. Koszmarna śmierć dwóch carów

Dodano: 
Piotr III i Paweł I
Piotr III i Paweł I Źródło:Wikimedia Commons
Piotr III i Paweł I zostali brutalnie zgładzeni w wyniku pałacowych spisków. W Rosji był to temat tabu.

Zamach stanu w Rosji, w wyniku którego car Piotr III w końcu czerwca 1762 r. utracił władzę, przeprowadzono w sposób bezkrwawy. Rządy przejęła jego żona Zofia Augusta Anhalt-Zerbst, pochodząca ze Szczecina Niemka, znana jako Katarzyna II. Zdetronizowany władca został wywieziony do pałacu w Ropszy, niedaleko Petersburga, caryca zaś, w obecności swojego kochanka i współautora przewrotu Grigorija Orłowa, zaczęła się głośno zastanawiać, co zrobić z obalonym Piotrem, który zresztą, przewidując swój los, błagał ją o wypuszczenie z Rosji. Na decyzję monarchini nie trzeba było długo czekać.

Osiem dni później dozorujący Piotra brat Grigorija – Aleksy Orłow – pisał do Katarzyny: „Potwór nasz zasłabł bardzo, chwyciła go kolka i boleści i boję się, by nie umarł dzisiejszej nocy, a bardziej boję się jeszcze, aby nie ożył”. Po kilku godzinach mógł już donieść, że Piotr „przy stole pokłócił się z księciem Fiodorem Bariatyńskim, nie zdążyliśmy ich rozdzielić, a było już po nim”. Pisząc dalej, że wszyscy obecni przy zajściu byli mu winni, wyraził gotowość poniesienia kary śmierci za ten „wypadek”. Oczywiście była to komedia, o żadnej karze nie było mowy. Wręcz przeciwnie, Orłowów spotkały liczne zaszczyty, a Grigorij jeszcze przez 10 lat pozostawał faworytem carycy. Katarzyna II zadbała zresztą o pozory, zarządzając sekcję zwłok zmarłego męża, które następnie wystawiła na widok publiczny, zasłoniwszy jednak przezornie szalikiem szyję zmarłego. Piotr osierocił siedmioletniego syna Pawła. Nie mógł rzecz jasna wiedzieć, że pisany będzie mu podobny los.

Nieszczęśliwy książę

Na temat pochodzenia Pawła snuto już za jego życia najrozmaitsze przypuszczenia. Powątpiewano w ojcostwo Piotra, przypisując je Siergiejowi Sałtykowowi – jednemu z ówczesnych kochanków zaniedbywanej przez męża Katarzyny. Ten jednak, zapytany o to wprost przez Pawła, odpowiedział szczerze, że mateczka Katarzyna „miała nas wielu”. Krążyły też wersje całkiem fantastyczne – według jednej z nich Paweł był niemowlęciem fińskim, które podstawiono Katarzynie po jej trzecim poronieniu. Były to jedynie czyste spekulacje, wynikające głównie ze złośliwych plotek, powstałych w kręgach niechętnych Pawłowi, rozpuszczanych przypuszczalnie także przez samą Katarzynę, której syn przypominał nienawistnego męża i z wyglądu, i z zachowania, i która zapewne z tego powodu żywiła głęboką niechęć do swojego jedynego dziecka. Na jej korzyść może przemawiać jedynie to, że zadbała o jego edukację, zatrudniając znakomitych nauczycieli. Jeden z nich podsunął 12-letniemu następcy rosyjskiego tronu historię rycerskiego zakonu joannitów – kawalerów maltańskich, którymi fascynował się już do końca życia.

W wieku 18 lat Paweł z woli matki ożenił się z Wilhelminą, niemiecką księżniczką Hessen-Darmstadt, ta jednak cztery lata później zmarła w połogu. Szczery żal po stracie żony ostudziła caryca, pokazując synowi przechwycone listy księżniczki do jej kochanka Andrzeja Razumowskiego, najbliższego przyjaciela Pawła. Wkrótce też dała synowi do zrozumienia, że nie jest mile widziany w Petersburgu – odtąd najczęściej przebywał w Gatczynie leżącej kilkadziesiąt kilometrów od stolicy. Tam oddawał się musztrowaniu przydzielonych mu oddziałów wojskowych i odbieraniu ich defilad oraz płodzeniu potomstwa ze swoją drugą żoną księżniczką wirtemberską Dorotą Augustą, która po zmianie wyznania przyjęła imiona Maria Fiodorowna. Paweł doczekał się w tym małżeństwie 10 dzieci, w tym czterech synów. Tych zresztą Katarzyna odebrała rodzicom i wychowywała osobiście.

Czytaj też:
Zniszczyła Rzeczpospolitą, ale zniewoliła też Rosję. Sekrety „nienasyconej” carycy

Kiedy w 1796 r. caryca umierała, Paweł przekroczył już czterdziestkę i był mocno rozgoryczony i sfrustrowany dotychczasowym odsuwaniem go przez Katarzynę od wpływu na sprawy państwa. „Podejrzliwy, smutny, po wielekroć poniżany, usiłujący ukryć się przed dworem w Gatczynie, przysłuchujący się oświeconym doradcom [...], opanowany ideami zreformowania Rosji” – tak charakteryzował Pawła jego biograf Natan Ejdelman.

Na przekór matce

W pierwszych miesiącach rządów Paweł odsunął od wpływów wielu jej zauszników i faworytów, na czele z ostatnim kochankiem, młodszym od niej o prawie 40 lat Płatonem Zubowem. Natychmiast też przystąpił do organizacji uroczystości pogrzebowych swojego ojca Piotra III. Nakazał ekshumować go, a następnie na ozdobione resztkami kapelusza, rękawiczek i botfortów prochy zamordowanego władcy nałożył koronę (Piotr nie zdążył odbyć uroczystości koronacyjnej), po czym uroczyście go pogrzebał. Do udziału w tej uroczystości zmusił jednego z morderców – Aleksego Orłowa. Paweł zademonstrował zresztą swoiste poczucie humoru, nakazując, by trumna Piotra przez kilka dni była wystawiona na widok publiczny obok trumny Katarzyny. Nowy car natychmiast ogłosił też amnestię, uwalniając wiele osób, na czele z krytykami polityki wewnętrznej carycy – pisarzami Mikołajem Nowikowem i Aleksandrem Radiszczewem. Drugi z nich, który potępił niewolnictwo chłopów, został skazany na ścięcie, lecz reklamująca się na zachodzie Europy jako zwolenniczka wszelkich wolności Katarzyna, w drodze obłudnej łaski, zamieniła tę karę na 10-letnie zesłanie.

Paweł zdobył się również na rycerski gest wobec Polaków. Natychmiast po śmierci nienawidzącej ich carycy, która doprowadziła do zniszczenia Rzeczypospolitej, nakazał zwolnić z Twierdzy Pietropawłowskiej Tadeusza Kościuszkę i więzionych z nim uczestników insurekcji, a następnie pozwolił im opuścić Rosję. Jednemu z wybitnych polityków polskich, współtwórcy Konstytucji 3 maja Ignacemu Potockiemu oświadczył nawet, że był zawsze przeciwny rozbiorom Polski, które uważał za haniebne i błędne politycznie, jednakże w obecnej sytuacji – nieodwracalne. Zdobył się więc jedynie na „dobrą radę”, by Polacy pogodzili się z tym, co rzekomo było nieuchronne, i „żyli w spokoju”.

Paweł I z rodziną na obrazie Gerharda von Kügelgena

Łaskawość nowego władcy odczuli – w niewielkim co prawda stopniu – chłopi rosyjscy, których położenie, wolą Katarzyny, niewiele różniło się od sytuacji czarnych niewolników w koloniach amerykańskich. Pozostali przedmiotem handlu i niemal całkowitej samowoli szlachty, Paweł jednak zabronił zmuszać ich do pracy pańszczyźnianej w niedziele. Zraził do siebie tym zresztą szlachtę, podobnie jak wprowadzeniem wobec niej kar cielesnych i odebraniem przywilejów samorządowych z czasów Katarzyny II. Jednak opinie, jakoby car był „bezmyślnym tyranem”, „barbarzyńcą”, który „wznowił stare praktyki Iwana IV Groźnego”, należy uznać za wyolbrzymione, szerzone zaś po jego śmierci pogłoski, jakoby cierpiał na chorobę psychiczną, za nieprawdziwe. Ofiary jego wybuchowego charakteru mogły narazić się co najwyżej na wysłuchanie nieprzychylnych uwag na swój temat, czasem na wydalenie ze stolicy, rzadziej na twierdzę, zachowywały jednak głowy na karkach.

Sojusznik Napoleona

Jedno nie różniło cara od demonicznej matki – wrogi stosunek do rewolucji francuskiej. Paweł, zafascynowany ideami średniowiecznego rycerstwa, które rzecz jasna interpretował na swój utopijny sposób, zaczął kreować się na głównego w Europie obrońcę tronu i ołtarza. Chcąc chronić Rosję przed ideami rewolucyjnymi, wprowadził ostrą cenzurę, zakazał sprowadzać książki z Zachodu i wyjeżdżać za granicę, zwłaszcza młodzieży. Jego działania w tej mierze były niekiedy wręcz groteskowe, przykładowo osobiście dbał o to, by nie używać publicznie słów „klub”, „przedstawiciel”, „rada”.

Wstrzymywał się natomiast początkowo od udziału w wojnie przeciw Francji, prowadzonej przez koalicję Anglii i Austrii. Włączył się do niej dopiero w 1798 r., po zajęciu przez Francuzów Malty, należącej do wielbionego przez niego zakonu kawalerów maltańskich. Wkrótce kapituła zakonu schroniła się w Rosji, Paweł zaś ogłosił się wielkim mistrzem tych rycerzy i protektorem Malty, nie bacząc na to, że zakon znajdował się pod zwierzchnictwem głowy Kościoła katolickiego, która z kolei nie była uznawana przez głowę Kościoła prawosławnego, czyli samego Pawła, co zresztą wkrótce wypomniano mu z Rzymu. Car nie zraził się tym zbytnio. Nadal prowadził przyjazną korespondencję z papieżem Piusem VII, proponując w listach, by zamieszkał w Petersburgu, jeżeli zaczną mu ciążyć rządy Francuzów na Półwyspie Apenińskim. Papież odwzajemniał mu się życzliwością, a po jego śmierci odprawiał msze za duszę cara.

Artykuł został opublikowany w 5/2015 wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.